W orszaku Trzech Króli chcemy dzielić się wiarą z innymi, nawet tymi, którzy z lekceważeniem nazywają nas "kościółkowymi" - mówił metropolita łódzki Marek Jędraszewski w czasie mszy świętej, która rozpoczęła w Łodzi obchody święta Objawienia Pańskiego.
Ulicą Piotrkowską w czasie 6. Festynu Trzech Króli przeszło w piątek kilka tysięcy łodzian. Przejście orszaku poprzedziła msza święta pod przewodnictwem arcybiskupa Jędraszewskiego odprawiona w kościele pw. Zesłania Ducha Św. przy pl. Wolności.
"Nazywają was niekiedy +kościółkowi+ i w tym sformułowaniu kryje się nuta lekceważenia, pobłażania czy nawet drwiny. Ale zawarte jest w nim jedno; jesteście inni od tego, czym żyje i co proponuje współczesny świat" - mówił do wiernych w homilii łódzki arcypasterz.
Według Jędraszewskiego takie określenie to swoiste echo słów św. Pawła, który pisał, że "Jezus Chrystus jest zgorszeniem dla Żydów, głupstwem dla pogan, ale dla tych, którzy uwierzyli, jest Bożą mocą i Bożą mądrością."
"Jesteśmy być może głupstwem dla świata, ale przecież dzięki naszej wierze w Jezusa Chrystusa odkrywamy dla siebie i całej wspólnoty ludzi wierzących tę prawdę, którą głosił wobec Jeruzalem prorok Izajasz - ponad tobą jaśnieje Pan i jego chwała jest nad tobą, podczas gdy ciemność okrywa ziemię i mrok spowija ludy" - zaznaczył metropolita.
Wspomniał też, że osoby, które nie zostały dotknięte łaską wiary, mimo że "niekiedy żyją w splendorach i błyskach fleszy i są celebrytami", to jednak "należą do świata, który jest pokryty gęstym mrokiem".
"Orszak Trzech Króli to jasne świadectwo, że narodzony z Dziewicy Maryi Jezus jest prawdziwie królem naszych serc, któremu chcemy oddawać najwyższą cześć i chwałę, jest dla nas cierpiącym na krzyżu zbawicielem. Nieważne dla nas to, że ciągle dla wielu jest on zgorszeniem i głupstwem. Najważniejsze, że jest naszą mocą i mądrością, którą chcemy dzielić się z innymi" - podkreślił abp Jędraszewski.
Duszpasterz zachęcał, by wierni "wiedzeni światłem Chrystusa, szli odważnie i mężnie na ostateczne z nim spotkanie".
"Taki jest sens dzisiejszej uroczystości - rozbłysła nad nami światłość Chrystusa i za nią Bogu dziękujemy. A dziękując prosimy dla siebie o łaskę mocy, by być jasnym światełkiem, odbijającym światło Chrystusa dla ludzi, którzy - z własnej i niewłasnej winy - tworzą społeczność kraju mroków i ciemności" - dodał.
Abp Jędraszewski, który od 28 stycznia obejmie funkcję metropolity krakowskiego, wspomniał, że spędzane w Łodzi święto Trzech Króli to być może ostatnia okazja, by - po raz kolejny - podziękować za przywrócenie go do kalendarza świąt państwowych b. prezydentowi Łodzi Jerzemu Kropiwnickiemu.
Kropiwnicki zapoczątkował inicjatywę społeczną, zebrał pod nią ponad milion podpisów popierających i przyczynił się do uchwalenia święta w Trzech Króli przez Sejm w 2010 r. W piątek - jak co roku - pojawił się w orszaku w stroju rycerza polskiego z białym orłem na piersi.
Z placu Wolności orszak wyruszył ul. Piotrkowską aż do archikatedry. Mimo 12-stopniowego mrozu wzięło w nim udział kilka tysięcy łodzian. Organizatorzy przygotowali dla nich papierowe korony, rycerskie hełmy i miecze oraz śpiewniki z kolędami. W tym roku przygotowano 7 tys. śpiewników kolęd oraz kilka tysięcy kolorowych koron, rycerskich hełmów i mieczy, anielskich skrzydeł oraz gwiazdki z cytatami z Ewangelii.
W trakcie przemarszu orszakowi przygrywał jadący na platformie zespół kleryków z seminarium oraz orkiestra dęta. Atrakcją był żywy wielbłąd i odgrywane po drodze jasełkowe scenki z udziałem aniołów rozdających słodycze i diabłów szturchających widłami.
Przewodzący orszakowi Trzej Królowie po dotarciu do "żywej" szopki przed łódzką archikatedrą - w postaci Józefa, Maryi i małego Jezusa wcielili się aktorzy - złożyli złoto, mirrę i kadzidło w darze.
Festyn Trzech Króli zakończy koncert kolęd i nabożeństwo w łódzkiej archikatedrze. (PAP)
agm/ hgt/