Esperanto uczy tolerancji, pokazując, że różnorodność jest czymś całkowicie naturalnym, a nie przeszkodą. Esperanto to bogactwo - powiedziała PAP Gabriela Skonieczna, opiekująca się w Bibliotece Narodowej zasobami Biblioteki Hectora Hodlera.
Polska Agencja Prasowa: Do Biblioteki Narodowej zostały przekazane Biblioteka Hectora Hodlera oraz materiały z archiwum Światowego Związku Esperantystów w Rotterdamie. Jaką wartość mają te zasoby?
Gabriela Skonieczna: Zasoby, które trafiły do polskiej Biblioteki Narodowej, to kolekcja o charakterze unikalnym na skalę światową. Początki kolekcji, która z biegiem lat stała się znana jako Biblioteka Hectora Hodlera, sięgają początków XX w. To jedna z największych i najstarszych na świecie esperanckich bibliotek gromadzących m.in. esperanckie książki i czasopisma, które w tym czasie zostały wydane na całym świecie. Dokumenty ukazujące działalność Światowego Związku Esperantystów są niewiele młodsze, bo organizacja świętowała w 2008 r. swoje stulecie.
Obie kolekcje razem tworzą zatem zasób niepowtarzalny. Dokumentują przemiany, które zachodziły na świecie przez ponad sto lat. Co bardzo ważne, esperanckie publikacje ukazywały się na całym świecie, czasem w niewielkich nakładach czy w małych społecznościach, więc obraz zarówno globalnych, jak i lokalnych przemian, który został w nich uwieczniony, jest bardzo różnorodny. Oddaje nadzieję i obawy bardzo różnych grup. Często zapominamy, że to, co jednych napawa nadzieją, innych jednocześnie napawa obawą. To, co dla jednych jest długo oczekiwaną zmianą, innym zapowiada koniec znanego i oswojonego świata. Ponieważ społeczność esperancka rozsiana jest na całym świecie, to ta wielogłosowość jest w niej czymś naturalnym. Te sprzeczne oczekiwania czy obawy widać w niej w sposób szczególnie dobitny.
Świat przez ostatnich ponad 100 lat przeszedł bardzo wiele przemian. Wszystkie możemy obserwować udokumentowane w esperanckim archiwum. To także zbiór dokumentujący przemiany samego esperanto, bo tak jak język polski jest dziś nieco inny niż ten, którym posługiwali się nasi pradziadkowie, tak i esperanto ewoluowało.
Zbiór, który trafił do Biblioteki Narodowej, to również dowód na przemianę człowieka. Pokazuje, jak bardzo zmieniły się czasy, w których żyjemy. Jak bardzo różne jest to, co uważamy za normalne czy oczywiste (jak choćby pralka w domu czy łatwość pracy zdalnej), a jednocześnie jak niewiele my, jako ludzie, się nauczyliśmy. W czasach I wojny światowej Hector Hodler bardzo silne podnosił kwestię wagi pokoju i tego, jak jego brak niszczy życie ludzkie. Dziś też mamy tego świadomość, bo wciąż są miliony tych, którym wojna obiera szansę na normalne życie.
PAP: Co stoi za fenomenem esperanto?
G. Skonieczna: Wydaje mi się, że najtrafniejszą odpowiedzią będzie, że za fenomenem esperanto stoją ludzie. Ludzie ciekawi innych ludzi, ludzie ciekawi innych kultur. Chcący lepiej zrozumieć świat.
PAP: Czy twórca esperanto dr Ludwik Zamenhof liczył na to, że wymyślony przez niego język stanie się lingua franca? W tamtym czasie, czyli na przełomie XIX i XX w., język angielski nie miał tak dominującej pozycji na świecie, jak teraz.
G. Skonieczna: To prawda, że gdy Zamenhof tworzył esperanto, angielski nie miał tak dominującej roli, jak dziś. Zbliżoną to niego funkcję pełnił język francuski, określany jako język dyplomacji.
Zamenhof, który urodził się w wielokulturowym Białymstoku, z bliska obserwował, jak brak wspólnego języka prowadzi do narastania konfliktów. Świadom był także, jak dominująca rola jednego języka, narzuconego innym grupom czy wspólnotom, staje się barierą w komunikacji.
Esperanto było przez niego pomyślane właśnie jako język do komunikacji między różnymi językami. Nie powstał po to, aby Polacy rozmawiali w nim w Polsce, ale po to, żeby ktoś podróżujący do Chin w interesach mógł się na miejscu porozumieć w tym języku; tak samo ktoś, kto odwiedza rodzinę w Stanach Zjednoczonych czy wyjeżdżający na weekend na Islandię. Gdyby dla każdego esperanto stało się drugim po języku narodowym, przynajmniej części nieporozumień między narodami czy jednostkami można by uniknąć. Tak marzył Zamenhof.
PAP: Esperanto to nie tylko język, ale także kultura.
G. Skonieczna: Od samego początku powstania esperanto kultura była bardzo istotnym jego elementem. Początkowo były to tłumaczenia m.in. klasyki języka polskiego: Mickiewicza, Sienkiewicza czy Prusa. Z czasem zaczęła pojawiać się także oryginalna twórczość pisarzy esperanckich, tworzących czasem w swoim języku narodowym i esperanto, a czasem tylko w esperanto. To nie tylko powieści, opowiadania czy tomiki wierszy, ale też np. spektakle. Nie można również zapominać o esperanckiej muzyce. Nie ma chyba gatunku, który nie był w niej reprezentowany. Po esperancku powstają zarówno utwory bliskie estetyce średniowiecznej, jak i muzyka rockowa. Każdy znajdzie coś dla siebie.
PAP: Czy wiadomo, ile osób na świecie posługuje się tym językiem?
G. Skonieczna: Pytanie o to, ile osób posługuje się esperanto, jest chyba jednym z najczęściej padających, jednocześnie jest jednym z tych, na które najtrudniej odpowiedzieć. Oczywiście są światowe czy krajowe organizacje zrzeszające esperantystów. Jednak to nie bycie członkiem jakiejś organizacji sprawia, że ktoś jest esperantystą, lecz posługiwanie się językiem. Szacunki, które można znaleźć w internecie, wahają się od kilku tysięcy do kilku milionów. Dla mnie jednak dużo ważniejsze od tego, ilu jest esperantystów, jest to, że wciąż pojawiają się nowi. Musimy pamiętać, że esperanto jest językiem, którego mało kto uczy się w domu. To język, którym mówimy, bo w jakimś momencie naszego życia chcieliśmy się go nauczyć, i podjęliśmy wysiłek, aby stało się to możliwe. Mimo nauki, pracy czy innych obowiązków. Ponad 130 lat po tym, jak Zamenhof stworzył ten język, wciąż nie brakuje ludzi, którzy myślą podobnie do niego i starają się przyczynić do lepszego zrozumienia drugiego człowieka.
PAP: Do jakich celów współcześnie może być przydatna znajomość esperanto?
G. Skonieczna: Esperanto dziś przydatne może być na wiele sposobów. To język, którego nauczenie się ułatwia poznanie kolejnych języków. Ta propedeutyczna rola esperanto jest dobrze udokumentowana. To język, który jest logiczny, prawie jak języki programowania, więc uczy logicznego myślenia. Jednocześnie to język, który, co dla mnie jest chyba najważniejsze, pomaga rozumieć innych ludzi pochodzących z odmiennych kultur. Esperantysta to ktoś świadomy, że ludzie, których pozna dzięki językowi, będą pochodzili z różnych narodów, różnych kultur, różnych języków. Ich doświadczenia będą bardzo różnorodne, o niewielu wspólnych elementach. Jednocześnie będą umieli uczyć się od siebie nawzajem, poznawać siebie i swoje różne doświadczenia. Esperanto uczy tolerancji, pokazując, że różnorodność jest czymś całkowicie naturalnym, a nie przeszkodą. Esperanto to bogactwo.
Rozmawiała Katarzyna Krzykowska (PAP)
ksi/ skp/