Kilku gówniarzy, którzy dokonują dewastacji na cmentarzu, czy idiota, który napisze antysemicki tekst na ścianie, są głośniejsi, niż praca tysięcy ludzi. Zło sprzedaje się lepiej – pisze Michał Laszczkowski, prezes Fundacji Dziedzictwa Kulturowego, we wtorkowym „Dzienniku Gazecie Prawnej”.
W ostatnich kilkunastu miesiącach doszło w Polsce do kilku dewastacji na cmentarzach żydowskich. W najgłośniejszych z nich, które miały miejsce we Wrocławiu i Bielsku Białej, sprawcami okazali się nastoletni chuligani, którzy zniszczyli w bezmyślny sposób po kilkadziesiąt nagrobków, a informacje o ich działaniu pojawiły się w mediach wielu krajów.
„W tym samym czasie kilka tysięcy wolontariuszy w Polsce uczestniczyło w pracach porządkowych na ponad 70 cmentarzach żydowskich. Ich praca nie jest jednak tak głośna” – napisał we wtorkowym wydaniu „Dziennika Gazety Prawnej” Michał Laszczkowski, prezes Fundacji Dziedzictwa Kulturowego, pomysłodawca funduszu wieczystego na rzecz Cmentarza Żydowskiego przy ul. Okopowej w Warszawie oraz inicjator powołania Koalicji Opiekunów Cmentarzy Żydowskich w Polsce.
Laszczkowski wskazał, że cmentarze żydowskie stały się „ostatnimi ofiarami II wojny światowej”. Cmentarze żydowskie w Polsce były w czasie wojny niszczone przez Niemców, którzy wykorzystywali nagrobki do budowy dróg i brukowania placów. „Po wojnie cmentarze te nie były przez nas, Polaków, traktowane jako własne. W najlepszym wypadku – pozbawione opieki – zarastały i niszczały. Często jednak te, które nie zostały zniszczone wcześniej, były rozkradane, a nawet urzędowo likwidowane przez władze komunistyczne” – czytamy.
Nastawienie do cmentarzy żydowskich zaczęło się zmieniać po 1989 r., kiedy zaczęliśmy traktować je jako własne. Jednak nowej rzeczywistości politycznej w Polsce nie doczekało ponad 400 z 1,2 tys. cmentarzy żydowskich, które istniały przed wojną w dzisiejszych granicach Polski.
„W ostatnich latach z inicjatywy generalnej konserwator zabytków Magdaleny Gawin powstał ogólnopolski projekt oznaczania cmentarzy żydowskich, a Narodowy Instytut Dziedzictwa ustalił lokalizację niemalże wszystkich 1200 nekropolii, które znajdują się lub znajdowały na terenie dzisiejszej Polski” – podkreślił Michał Laszczkowski. Zgodnie z wytycznymi generalnej konserwator zabytków konserwatorzy wojewódzcy wpisują je do rejestru zabytków, czasem jako zabytki archeologiczne, co trwale cmentarze żydowskie zabezpiecza przed zniszczeniem.
Ponadto w ostatnich pięciu latach Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu wydało na ochronę dziedzictwa żydowskiego, a także na upamiętnienia, instytucje muzealne, muzea martyrologiczne oraz filmy, książki i festiwale poświęcone kulturze żydowskiej ponad 350 mln zł. Z kolei w 2017 r. polski parlament przekazał Fundacji Dziedzictwa Kulturowego 100 mln zł na fundusz wieczysty – zyski z inwestycji prowadzonych przez fundusz finansują prace renowacyjne na Cmentarzy Żydowskim przy ul. Okopowej w Warszawie.
Na ponad 100 cmentarzach w Polsce odbyły się wolontariackie akcje ich porządkowania. „Tylko w 2021 r. było ich prawie 100 na przeszło 60 cmentarzach i w zasadzie nie ma tygodnia, aby gdzieś w Polsce ochotnicy nie porządkowali jakiejś nekropolii” – podkreślił prezes Fundacji Dziedzictwa Kulturowego.
Jak podsumował, „w Polsce w dalszym ciągu mierzymy się ze skutkami II wojny światowej i PRL”. „Często jest to bardzo skomplikowane, niemniej coraz więcej Polaków czuje się odpowiedzialnych za dziedzictwo żydowskie w naszym kraju. Tego jednak nie pokażą główne serwisy informacyjne, nie usłyszymy o tym w wypowiedziach niektórych izraelskich i polskich polityków. Kilku gówniarzy, którzy dokonują dewastacji na cmentarzu, czy idiota, który napisze antysemicki tekst na ścianie, są głośniejsi, niż praca tysięcy ludzi. Zło sprzedaje się lepiej - podkreślił Michał Laszczkowski”.(PAP)
autorka: Anna Kruszyńska
akr/ pat/