Dzieła Vilhelma Hammershøia – duńskiego artysty z przełomu XIX i XX w. – nawiązują do twórczości XVII-wiecznych mistrzów holenderskich. Widz znajdzie w nich nie tylko estetyczne wyrafinowanie, lecz i odrobinę wyciszenia, tak potrzebnego w tych trudnych czasach – mówi Aleksandra Krypczyk-De Barra, kuratorka wystawy „Vilhelm Hammershøi. Światło i cisza”, którą możemy oglądać do 8 maja 2022 r. w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Magda Huzarska-Szumiec: Vilhelm Hammershøia określany jest mianem duńskiego Vermera. Skąd wzięło się to porównanie?
Aleksandra Krypczyk-De Barra: Prawdopodobnie stąd, iż wymykająca się prostym klasyfikacjom twórczość Vilhelma Hammershøia - duńskiego artysty działającego na przełomie XIX i XX wieku - nawiązywała do twórczości siedemnastowiecznych mistrzów holenderskich. Podobnie jak oni, Hammershøi miał swój ulubiony temat, którym były wnętrza mieszczańskich domów. Najczęściej były to jego kopenhaskie mieszkania. Najsłynniejsze z nich znajdowało się w dzielnicy Christianshavn, przy ulicy Strandgade 30, gdzie zamieszkał z żoną Idą w 1891 roku. Właśnie w tym mieszkaniu powstało około 60. kompozycji olejnych malarza ukazujących wnętrza.
Magda Huzarska-Szumiec: Niewiele wiemy o życiu tego artysty. Jak ono wyglądało?
Aleksandra Krypczyk-De Barra: Vilhelm Hammershøi urodził się w Kopenhadze w 1864 r., w zamożnej rodzinie mieszczańskiej. Pierwsze lekcje rysunku pobierał już jako ośmiolatek. Jego rozwój artystyczny bardzo wspierała matka, Frederikke. Niewiele wiemy o samym artyście, ponieważ nie pozostawił po sobie pamiętników czy jakiegoś rozbudowanego komentarza autorskiego odnoszącego się bezpośrednio do jego sztuki. Uchodził za osobę introwertyczną, małomówną. Najlepiej czuł się w kręgu najbliższej rodziny i przyjaciół.
Magda Huzarska-Szumiec: Czy to właśnie ich najczęściej portretował?
Aleksandra Krypczyk-De Barra: Na obrazach artysty możemy najczęściej zobaczyć jego młodszego brata Svenda, a przede wszystkim otaczające go kobiety: siostrę Annę, matkę Frederikke oraz ukochaną żonę Idę.
Magda Huzarska-Szumiec: Hammershøi malował także pejzaże. Czy one także znalazły się na wystawie?
Aleksandra Krypczyk-De Barra: Tak, są to głównie pejzaże miejskie, przedstawiające przede wszystkim historyczną zabudowę Kopenhagi, m.in. pałac Christiansborg, kościół św. Piotra czy budynek Kompanii Azjatyckiej, w której mieściło się też jedno z mieszkań artysty. Poza tym na obrazach Hammershøia możemy zobaczyć widoki Londynu, do którego chętnie wyjeżdżał. Te miejskie pejzaże charakteryzuje specyficzna aura, patrząc na nie odczuwa się swoiste zawieszenie w czasie. Są pozbawione obecności człowieka, kadrowane w nieoczywisty sposób, a przy tym cechuje je wyrafinowana, wąska gama barwna. Takie opracowanie dobrze koresponduje z monumentalizmem malowanych przez niego starych budowli.
Magda Huzarska-Szumiec: Jak wystawa została zaaranżowana?
Aleksandra Krypczyk-De Barra: To druga odsłona tej wystawy, która jest pierwszym pokazem monograficznym sztuki Hammershøia w Polsce. Pierwsza odsłona miała miejsce w poznańskim Muzeum Narodowym. Scenariusz wystawy, opracowany przez główną kuratorkę Martynę Łukasiewicz, musieliśmy zaadaptować do krakowskich warunków wystawienniczych. Dyrekcja naszego muzeum zdecydowała się przeznaczyć na prezentację twórczości Hammershøia największą salę wystaw zmiennych, mieszczącą się w Gmachu Głównym. Aranżację tej monumentalnej przestrzeni zawdzięczamy Magdalenie Bujak, która w umiejętny sposób wyeksponowała stosunkowo niewielką ilość, bo zaledwie 45 prac, o małych i średnich formatach. Projektantka podkreśliła w ten sposób minimalizm i plastyczne wyrafinowanie sztuki duńskiego artysty. W układzie wyeksponowanych prac zaakcentowano także swoiste dialogi między konkretnymi dziełami. Całość oferuje zwiedzającym komfortową kontemplację tytułowego światła i ciszy obecnego w dziełach Hammershøia.
Magda Huzarska-Szumiec: Czy wystawa została podzielona na części?
Aleksandra Krypczyk-De Barra: Tak. Najważniejsza jej część prezentuje malowane przez Hammershøia wnętrza. Kolejna eksponuje krajobrazy miejskie oraz widoki duńskiej prowincji, malowane najczęściej podczas wypraw wakacyjnych artysty na północ od Kopenhagi. W dalszej kolejności możemy zobaczyć prace akademickie, w tym rysunki. Tutaj dominują akty, martwe natury oraz przedstawienia portretowe. Ekspozycji towarzyszą dwa aneksy - jeden biograficzny i drugi prezentujący częściowe wyniki badań warsztatu artysty prowadzone przez konserwatorów z Duńskiej Galerii Narodowej. To część dużego projektu zgłębiającego technikę i technologię obrazów olejnych Hammershøia, w tym jego charakterystycznej palety barwnej. Na wystawie możemy zapoznać się z wynikami tych badań w odniesieniu do jednego z obrazów prezentowanych na naszej wystawie, zatytułowanego „Kobieta ujęta od tyłu”, ze zbiorów Duńskiej Galerii Narodowej. Materiały te wzbogacono materiałem audiowizualnym, prezentującym wywiady, jakie przeprowadziła Martyna Łukasiewicz ze specjalistami z Duńskiej Galerii Narodowej.
Magda Huzarska-Szumiec: Na które obrazy powinniśmy zwrócić uwagę?
Aleksandra Krypczyk-De Barra: Ciekawy jest prezentowany na początku wystawy młodzieńczy autoportret Hammershøia z roku 1890, na którym przedstawił się jako świeżo upieczony narzeczony. Tuż obok możemy zobaczyć portret jego przyszłej żony, Idy Ilsted. W sąsiedztwie zaprezentowano w wersji cyfrowej archiwalną fotografię Idy, na której pozuje w zbliżonej pozie i stroju. Możemy tu dostrzec siatkę delikatnych linii naniesionych ołówkiem, która ułatwiała artyście przenoszenie kompozycji na podłoże olejne. Ida zdaje się być na portrecie bardzo poważna, a jednocześnie pełna uroku. To jeden z niewielu jej wizerunków, na którym patrzy wprost na widza. Jako modelka Hammershøia przedstawiana w malowanych przezeń wnętrzach, najczęściej ukazywana była tyłem lub bokiem do widza. Pogrążona w wykonywaniu jakiejś prostej czynności unikała kontaktu wzrokowego.
Magda Huzarska-Szumiec: Jakie to były czynności?
Aleksandra Krypczyk-De Barra: Na wystawie prezentujemy obrazy, na których widzimy ją na przykład siedzącą przy stoliku i zajętą szyciem, albo układającą kwiaty w wazonie. Na obrazie zatytułowanym „Wieczór w salonie. Matka i żona artysty”, wraz ze swoją teściową Frederikke zajmuje się szydełkowaniem. Ten subtelny nokturn we wnętrzu jest przykładem inspiracji Hammershøia twórczością Rembrandta. Można podziwiać, jak delikatne, skoncentrowane światło wydobywa z mroku kompozycji dłonie, twarze i częściowo stroje przedstawionych kobiet.
Magda Huzarska-Szumiec: Na kolejnym płótnie widzimy siedzącą na krześle młodą kobietę odwróconą do nas tyłem.
Aleksandra Krypczyk-De Barra: Obraz zatytułowany „Młoda kobieta. Odpoczynek” z kolekcji Musée d´Orsay urzeka nas subtelnym sposobem opracowania postaci. Artysta w niezwykle sensualny, niemal erotyczny sposób eksponuje delikatną linię szyi, włosy i fragment policzka modelki. Co istotne w sztuce Hammershøia na obrazie panuje atmosfera wyciszenia, spokoju, swoistej „uśmiechniętej melancholii”, osiągnięta w dużym stopniu dzięki subtelnej gamie barwnej i rozproszonemu światłu. Nie bez powodu więc wystawa nosi podtytuł „Światło i cisza”. Mamy nadzieję, iż zwiedzający ją goście odnajdą w twórczości Hammershøia nie tylko estetyczne wyrafinowanie, ale i odrobinę wyciszenia, tak potrzebnego w tych trudnych czasach.
Rozmawiała Magda Huzarska-Szumiec