Trwają przygotowania do tradycyjnego konkursu na najpiękniejszą palmę wielkanocną w Lipnicy Murowanej (Małopolskie). W niedzielę barwny korowód lipnickich dzieci z palmami w rękach przejdzie ulicami Krakowa, aby zachęcić mieszkańców i turystów do udziału w wydarzeniu.
Jak przypomniała w sobotę Agnieszka Żołna-Zdunek, dyrektor Gminnego Domu Kultury w Lipnicy Murowanej, który jest organizatorem konkursu, za tydzień w Niedzielę Palmową odbędzie się jego 64. edycja.
Już w tę niedzielę mniejsze lipnickie palmy będzie można zobaczyć w Krakowie, gdzie zaplanowano specjalne wydarzenie promujące konkurs. Dzieci ze Szkoły Podstawowej w Lipnicy Murowanej będą chodzić w barwnym, rozśpiewanym na ludowo korowodzie między godzinami 12.00 a 15.00 ulicą Floriańską oraz Rynkiem Głównym.W ten sposób będą zachęcać mieszkańców miasta i turystów do uczestnictwa w wydarzeniach Niedzieli Palmowej w Lipnicy Murowanej.
"Wraz z młodzieżą szkolną ubraną w krakowskie stroje i kapelą ludowa będziemy wędrować po krakowskich ulicach i muzyką, śpiewem, transparentem zapraszać do Lipnicy Murowanej. Każde dziecko będzie miało małą palemkę w rękach, będzie też kilka większych, więc będzie możliwość zobaczenia palm lipnickich” - powiedziała PAP Agnieszka Żołna-Zdunek.
Dyrektor domu kultury przekazała, że w wielu domostwach w Lipnicy Murowanej i sąsiednich wioskach trwają prace związane z przygotowaniem palm do konkursu, który odbędzie się 2 kwietnia na tamtejszym rynku.
Organizatorzy jak co roku spodziewają się od 50 do 70 konstrukcji. Jury złożone z etnografów i plastyków oceni je w kategoriach: palm najwyższych (powyżej 22 m), wysokich (od 14 do 22 m), średnich (od 7 do 14 m) oraz niskich (od 3 do 7 m). Będzie też kategoria palm dziecięcych.
Jury zwróci uwagę nie tylko wysokość, ale też sposób wykonania i zdobienia, rodzaj tworzywa oraz harmonię kształtu. Klasyczna palma powinna być upleciona wyłącznie z wikliny, zdobiona naturalną roślinnością i kwiatami charakterystycznymi dla pory roku.
Żołna-Zdunek zaznaczyła, że twórcy pracę przy najwyższych palmach zaczynają zaraz po Bożym Narodzeniu. Najpierw zajmują się najbardziej pracochłonną częścią, czyli tworzeniem kwiatów z bibuły, których na najwyższych konstrukcjach umieszcza się nawet 600.
"To zabiera bardzo wiele czasu. Natomiast na wiklinę trzeba poczekać, bo jest ona zbierana na 2-3 tygodnie przed konkursem, a samo wyplatanie palm zwykle następuje w tygodniu poprzedzającym wydarzenie” - wyjaśniła dyrektor.
Lipnicki konkurs palm odbywa się od 1958 r., ale mieszkańcy tej wsi i okolicznych miejscowości konkurują ze sobą długością palm od niepamiętnych czasów. Inicjatorem, a obecnie patronem konkursu jest zmarły w 1999 r. Józef Piotrowski. Zwycięska palma z 2019 roku ustanowiła nowy rekord imprezy – mierzyła 37 metrów i 78 centymetrów.
Lipnickie palmy należą do najwyższych w kraju, wszystkie robione są z prętów oplatanych wikliną, a miejsce łączeń zdobią bibułkowe kwiaty. Najwyższe są wzmacniane w środku świerkowymi drągami. Na ich wierzchołkach robi się tzw. wiechę - z bazi i zielonych gałązek brusznicy, a dla ozdoby dodawane są kolorowe wstążki.
Wiele z nich jest na tyle wysoka i ciężka, że na miejscowy rynek przynoszone są one przez kilku mężczyzn. Karawany z palmami muszą z pobliskich wiosek przemaszerować czasem i kilka kilometrów. Następnie palmy przywiązywane są do ogrodzenia wokół figury błogosławionego Szymona. Najwyższe konstrukcje mocowane są do drzew na skraju rynku.
Twórcom najwięcej trudności sprawiają palmy duże, ponieważ regulamin konkursu przewiduje, że palmy konkursowe, ważące zazwyczaj ok. 100 kg, powinny być ustawione ręcznie, bez pomocy dźwigów i innych urządzeń mechanicznych. Ustawia się je do pionu za pomocą liny, stojąc na drzewie. Lina musi być podwiązana do palmy na odpowiedniej wysokości. W przeciwnym wypadku ciągnięta z boku palma może złamać się pod własnym ciężarem.
Po Niedzieli Palmowej część wykonawców zostawia palmy na lipnickim rynku, gdzie można je podziwiać w Wielkim Tygodniu. Część zabiera palmy do domu. Z wiklinowych poświęconych witek robią krzyże, które w Wielki Piątek wbijają "na stajaniach", czyli w polach na granicach upraw. Zawieszają je także na domach i stodołach, by chroniły budynki przed burzą i gradem, a gospodarzy przed chorobą i nieszczęściem.(PAP)
Autor: Rafał Grzyb
rgr/ ktl/