Komisje edukacji i samorządu rekomendują Sejmowi przyjęcie projektów reformy edukacji, z kilkoma poprawkami, w większości autorstwa MEN. Zmiany dotyczą m.in. szkół dwujęzycznych i wynagrodzeń nauczycieli. Poparcia nie uzyskały poprawki opozycji utrzymujące obecną strukturę szkół.
W piątek połączone komisje edukacji i samorządu zakończyły prace nad sprawozdaniem podkomisji na temat rządowych projektów ustaw: "Prawo oświatowe" i "Przepisy wprowadzających prawo oświatowe". Zgodnie z nimi, w miejsce obecnie istniejących typów szkół mają się pojawić: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe. Wygaszane będą gimnazja. Zmiany mają być wprowadzane od roku szkolnego 2017/2018.
"Wygaszanie gimnazjów, zmiany w prawie oświatowym, budowanie czteroletniego liceum, szkoły branżowe, ratowanie małych szkół, podnoszenie jakości, gwarancja bezpieczeństwa, to są elementy najważniejsze w tej ustawie" - powiedziała po zakończeniu prac komisji minister edukacji Anna Zalewska.
Zapewniła, że reforma nie oznacza zwolnień nauczycieli, a wręcz przeciwnie. "W związku z tym, że w pełni odpowiedzialnie podchodzimy do tej zmian, policzyliśmy, że pojawi się kilka tysięcy dodatkowych miejsc pracy. Pokazujemy to samorządom" - powiedziała szefowa MEN.
Wiceprzewodnicząca sejmowej komisji edukacji Marzena Machałek (PiS) zaapelowała zaś, "żeby władze samorządowe nie wykorzystywały tej reformy do zwolnień nauczycieli".
Zwolnienia nauczycieli wygaszanych gimnazjów były jednym z tematów piątkowego posiedzenia komisji. Poparcia posłów nie uzyskała poprawka zakładająca, że pracownicy szkół, którzy stracą pracę na skutek reformy oświaty, zostaliby objęci procedurą zwolnień grupowych. Apelował o to Związek Nauczycielstwa Polskiego, wspierany przez PO.
Wiceprzewodniczący ZNP Krzysztof Baszczyński argumentował, że bez tej poprawki zwalniani pracownicy zostaną pozbawieni odpraw. Minister Zalewska deklarowała podczas posiedzenia komisji, że obawy o zwolnienia są na wyrost, bo szkoły nie będą likwidowane. "Jest taka sama liczba dzieci, więc potrzebna będzie taka sama liczba nauczycieli" – powiedziała szefowa MEN.
Posłowie wprowadzili natomiast do projektów kilka poprawek, zgłoszonych przez rząd. Jedna z nich zakłada, że przy liceach i technikach dwujęzycznych będą mogły być tworzone klasy wstępne, przygotowujące do dalszej nauki w tych szkołach. "Zależy nam, by mieć ofertę, jedną z wielu, dla dziecka zdolnego" – argumentowała minister edukacji Anna Zalewska. Podkreślała, że poprawka jest efektem dyskusji m.in. z dyrektorami szkół dwujęzycznych.
Składając kolejną poprawkę do własnego projektu, MEN wycofało się z likwidacji dodatku uzupełniającego dla nauczycieli. Zalewska powiedziała, że "przyszła samorefleksja" i "ze zwykłej uczciwości" ministerstwo wycofuje się z tego rozwiązania, pozostawiając je do przedyskutowania podczas prac zespołu ds. wynagrodzeń nauczycieli, który działa przy MEN.
Jednorazowe dodatki uzupełniające dla nauczycieli to wyrównania, które samorządy muszą wypłacić nauczycielom, jeśli na swoim terenie wydały ogółem w ciągu roku na wynagrodzenia nauczycieli mniej, niż wynika z tzw. średniego wynagrodzenia określonego w Karcie Nauczyciela.
Podczas posiedzeń komisji pojawiło się kilka powtarzających się punktów spornych. Jednym z nich było m.in. poszerzanie uprawnień kuratorów. Przedstawiciele samorządów argumentowali, że rząd zabiera samorządom wpływ na tworzone przez nie placówki szkolne.
Machałek mówiła po zakończeniu prac komisji, że wzmocniony nadzór kuratora jest m.in. potrzebny po to, żeby uchronić nauczycieli przed zwolnieniami.
Kontrowersje budziły też projektowane przepisy dot. zmian w nauczaniu domowym. Przedstawiciele m.in. Stowarzyszenia Edukacji Domowej, wspierani przez PO, postulowali, by nie wprowadzać w tym zakresie rejonizacji, tzn., by rodzic, który wybiera dla swojego dziecka taką formę nauczania, nie musiał prowadzić go pod nadzorem szkoły, która znajduje się na terenie jego województwa. MEN nie zgodził się na rezygnację z tego przepisu; wprowadzono jednak poprawkę, zgodnie z którą dzieci zgłoszone do nauczania domowego do końca sierpnia 2017 r. będą mogły je odbywać na starych zasadach.
Wśród odrzuconych poprawek opozycji znalazły się też m.in. propozycja PO, by dwujęzyczne klasy VI i VII szkół podstawowych mogły być tworzone przy liceach ogólnokształcących, a także poprawka, by reformę odłożyć do 2025 r. Opozycja zapowiada, że ponowi swoje poprawki w formie wniosków mniejszości.
"Wszystko idzie według harmonogramu, w przyszłym tygodniu będzie drugie czytanie tych projektów" - powiedziała po zakończeniu prac Machałek. Dodała, że nie wyklucza, a nawet jest pewna, że także na tym etapie pojawią się nowe poprawki i na najbliższym posiedzeniu Sejmu odbędzie się głosowanie nad projektami.
Szefowa MEN dodała, że im szybciej ustawy zostaną uchwalone, tym szybciej będzie można opublikować m.in. rozporządzenia dotyczące podstaw programowych.
Minister, odpowiadając na pytania dziennikarzy, związane z tym, że mija termin prekonsultacji projektu nowej podstawy programowej kształcenia ogólnego dla 8-letniej szkoły podstawowej, mówiła, że resort analizuje napływające uwagi.
Zadeklarowała jednak, że "znaczących zmian w podstawach programowych nie będzie, będą kosmetyczne (...) i takie jest też oczekiwanie wydawców (podręczników - PAP), oni już właściwie zaczęli prace" - dodała szefowa MEN.
Podstawa programowa kształcenia ogólnego to rozporządzenie ministra edukacji, w którym jest opisane, co uczeń powinien umieć z danego przedmiotu na danym etapie edukacji. Nauczyciel ma obowiązek zrealizowania podczas pracy z uczniami wszystkich treści w niej zawartych. To na jej podstawie pisane są programy nauczania i podręczniki.
Jeszcze w grudniu projekt nowej podstawy ma trafić do właściwych konsultacji i uzgodnień. (PAP)
js/ gdyj/ ksi/ karo/