Życie ludzi trwale zmieniających naszą cywilizację nigdy nie było łatwe, ale w przypadku Polaków skalę trudności trzeba podnieść co najmniej do potęgi drugiej – podkreślają autorzy książki „25 polskich wynalazców i odkrywców, którzy zmienili świat”.
Wspomniana wyżej „skala trudności” wynikała, jak przypominają autorzy z zacofania ziem polskich pozbawionych przez przeszło stulecie suwerenności umożliwiającej swobodny rozwój nauki, techniki i przemysłu. Skazywało to wielu polskich innowatorów na konieczność podejmowania pracy i badań na emigracji lub działania w bardzo trudnych warunkach tworzonych przez państwa zaborcze. Książka nie dotyczy jednak wyłącznie uczonych i wynalazców XIX w. ale również międzywojnia, czasów I Rzeczypospolitej oraz osób wywodzących się z emigracji po II wojnie światowej. Dzięki przyjęciu tak szerokiej perspektywy czytelnik uzyskuje dostęp do historii polskiej nauki od czasów Mikołaja Kopernika, aż po wynalazcę łazika księżycowego z misji Apollo. Łączy ich to, że „postanowili przełamać istniejące schematy myślenia i zmienić świat”.
Andrzej i Irena Fedorowiczowie nie są zawodowymi historykami. Być może ta cecha w połączeniu z pasją dziennikarską sprawiła, że kolejność biografii w ich książce nie wynika z chronologii życiorysów i osiągnięć ich twórców. Czytelnik przygląda się ich losom nie poprzez pryzmat historii politycznej, ale rozwoju dziedzin nauki, których byli twórcami. W ciągu kilkuset lat rozwoju nowożytnej nauki wielu Polaków budowało fundamenty tych nauk. Odkrycie przez dwudziestosiedmioletniego Kazimierz Funka witaminy A zmieniło myślenie o żywieniu i zdrowiu człowieka. O ich sukcesie często decydował nie tylko talent, ale również przypadek i szczęście. „Kto wie – może gdyby nie nieuleczalna choroba Jana Szczepanika, to właśnie jego technologia nagrywania kolorowych filmów zdominowałaby kina XX wieku, a nie amerykański Technicolor?” – z żalem stwierdzają autorzy.
Wynalazcą, który zmienił świat był bez wątpienia Tadeusz Sędzimir. „Bez wymyślonych przez niego technik cynkowania i walcowania blachy nie byłoby rakiet, promów kosmicznych, telewizorów i miniaturowych radarów, a w czasie II wojny światowej alianci mieliby znacznie większy problem w pokonaniem Niemiec, Włoch i Japonii” – podkreślają autorzy. Co ciekawe rodzina Sędzimirów miała niezwykłe zasługi dla polskiej nauki i gospodarki. Jego siedemnastowieczny przodek wyprzedzał swoimi teoriami epokę w której żył. Michał Sędzimir „przeczuwał” istnienie tlenu, jako składnika powietrza atmosferycznego i uważał, „że substancja ta podtrzymuje proces spalania i jest konieczna dla życia ludzi, zwierząt i roślin. Zwolennikami tezy Michała Sędzimira byli m.in. Francis Bacon i Isaac Newton, a udowodni ją 170 lat później francuski chemik, Antoine Lavoisier”. Rodzina wybitnego metalurga może być więc nazywana jedną z niewielu w polskiej historii rodzin kontynuujących przez kilka wieków pasję naukową.
Autorzy opowiadają nie tylko o historiach wynalezienia niezwykle skomplikowanych technologicznie maszyn lub odkrycia praw rządzących wszechświatem, ale również o twórcach rzeczy używanych każdego dnia. Obecny w każdym biurze spinacz wymyślił pianista i kompozytor Józef Hofmann. Inspirował go kształt klucza wiolinowego. To skojarzenie nie było przypadkowe, ponieważ Hoffmann był znakomitym pianistą. Hofmann był także twórcą wycieraczek samochodowych i krzesła o regulowanej wysokości. Również ten ostatni wynalazek wynikał z jego artystycznej pasji i problemów z zajęciem odpowiedniej pozycji w trakcie gry na fortepianie. W 1889 r. nawiązał korespondencję z Thomasem A. Edisonem. Lista innych osiągnięć tego dziś zapomnianego wynalazcy jest bardzo długa: „Opracował nową metodę regeneracji elektrod akumulatorowych, skonstruował piec na ropę naftową, zbudował łódź motorową. Wśród kilkudziesięciu wynalazków jego autorstwa jest spiralna grzałka, popularna przez cały wiek XX, urządzenie do lokalizacji i nawigacji drogowej, opatentowane w USA w 1909 r.”.
Swoistym kontynuatorem „drogowego” dorobku Hofmanna był konstruktor łazika księżycowego z misji Apollo Mieczysław Bekker. Tajemnicą powodzenia Lunar Roving Vehicle były skonstruowane przez Polaka tytanowe opony znoszące nawet największe różnice temperatur i trudności terenowe. Część z jego koncepcji, takich jak potężne ruchome bazy badawcze, wciąż nie została wykorzystana. Być może, jak zauważają autorzy, posłużą w planowaniu misji marsjańskich. Do pasji naukowej inspirowała Bekkera literatura fantastyczno-naukowa. W 1913 r., w wieku ośmiu lat przeczytał książka Jerzego Żuławskiego „Na srebrnym globie. Rękopis z Księżyca”. Do jego śmierci w 1989 r. w domu w Santa Barbara w Kalifornii na „honorowym miejscu wisiał namalowany osobiście przez inżyniera Bekkera obraz. Przedstawiał on dwa stojące obok siebie księżycowe pojazdy – ten z książki Żuławskiego Na srebrnym globie i skonstruowany przez Polaka Lunar Roving Vehicle.
Biografie polskich wynalazców to nie tylko historie sukcesów. Odbijają się w nich dramaty związane z trudną historią Polski. Przykładem może być los wynalazcy szczepionki na tyfus Rudolfa Weigla. W latach dwudziestych i trzydziestych udoskonalał swój wynalazek. Nie ograniczał się wyłącznie do jego propagowania w Polsce, ale wysyłał partie szczepionek również do Chin. W 1938 r. za swoje zasługi otrzymał od papieża Piusa XI Order Świętego Grzegorza Wielkiego. Jego zasługi doceniali nawet Sowieci i Niemcy, którzy tolerowali istnienia kierowanego przez niego instytutu we Lwowie pod ich okupacją.
„W lutym 1940 roku profesorowi złożył wizytę sam Nikita Chruszczow, pierwszy sekretarz Komunistycznej Partii Ukrainy. Proponował awans do Moskwy i kuszące apanaże, ale profesor odmówił, odpowiadając kąśliwie, że nigdzie nie ma tak wspaniałych wszy jak we Lwowie. Chruszczow chyba dosłownie zrozumiał ten argument, bo kazał rozbudować zakład Weigla”. Znacznie groźniejsza dla losów Weigla i jego laboratorium była okupacja niemiecka trwająca od czerwca 1941 r. Niemcy wielokrotnie oferowali mu wszelkie możliwe zaszczyty w zamian za przeniesienie się do Berlina. Weigl konsekwentnie odmawiał. Jednocześnie współpracował z konspiracją w przemycie do getta w Warszawie dawek szczepionki. Uratował również setki tzw. „karmicieli wszy”, wśród których byli tak wybitni naukowcy jak Stefan Banach. Dzięki swoim zasługom Weigl nazywany „był generałem, który wygrał bezkrwawo jedną największych bitew XX wieku”.
Polacy byli również pionierami w innych dziedzinach medycyny, między innymi w badaniach nad grupami krwi lub diagnostyce. Tajemnice grup krwi w początkach XX w. próbowało wyjaśnić wielu czołowych badaczy. Ostatecznie udało się to dopiero Ludwikowi Hirszfeldowi, który na wyjaśnienie tego pomysłu wpadł podczas spaceru. Pomimo dramatycznych przeżyć, takich jak uwięzienie w getcie i śmierć córki do końca życia w 1954 r. pracował i zachował pogodę ducha. „Jest jedyna forma nieśmiertelności, o którą warto zabiegać, a jest nią ludzka życzliwość” – mówił Hirszfeld.
Nie tylko odkrycie Kopernika wywoływało początkowo jedynie uśmiech politowania. Z podobną reakcją spotkał się między innymi Witold Zglenicki, pomysłodawca wydobywania ropy naftowej spod dna morskiego. Realizację tego pomysłu przerwała śmierć wynalazcy na nieuleczalną wówczas cukrzycę. Przed śmiercią przekazał dochody z posiadanych pól naftowych Kasie im. Mianowskiego wspierającej młodych polskich naukowców z zaboru rosyjskiego.
Zdaniem autorów ich praca ma być inspiracją dla współczesnych młodych ludzi marzących o karierach badaczy i wynalazców. Jednym z najlepszych, bo najbliższym z możliwych przykładów znakomitych osiągnięć naukowych jest biografia urodzonej w 1983 r. Patrycji Wizińskiej-Sochy twórczyni przenośnego aparatu do badania serca dzieci w okresie prenatalnym. „Dziś młodzi ludzie, szukający pomysłów na innowacyjne technologie, praktycznie w każdej dziedzinie nauki i techniki mogą znaleźć polskiego patrona. I tak jak dawniej, wnieść się na światowe wyżyny”.
Książka Andrzeja Fedorowicza i Ireny Fedorowicz „25 polskich wynalazców i odkrywców, którzy zmienili świat” ukazała się nakładem Wydawnictwa Fronda.
Michał Szukała (PAP)