„Wraz z nastaniem pokojowych i normalnych warunków fakt dobrej postawy władz japońskich w czasie wojny wobec Polaków stanowić będzie niewątpliwie doniosły element sentymentu do Japonii” – napisał w 1942 roku Tadeusz Romer, ówczesny ambasador RP w Japonii.
Po ataku na Rzeczpospolitą we wrześniu 1939 roku część polskich obywateli, którzy obawiali się o swoje życie, rozpoczęła wędrówkę w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca, aby przeczekać tam wojenne zawirowania. Niektórzy z nich, w tym wielu Żydów, udali się na Wileńszczyznę (do Wilna) oraz Litwę Kowieńską. „Było to możliwe dzięki decyzji rządu litewskiego o przyjęciu polskich uchodźców” – czytamy w książce.
26 października 1939 roku, po przekazaniu przez Związek Sowiecki Wilna na rzecz Litwy, tereny pod władaniem Litwinów rozszerzyły się. Statystyki Litewskiego Centralnego Archiwum Państwowego mówią, że w grudniu 1939 roku na Litwie znajdowało się 17 297 uchodźców deklarujących narodowość polską oraz 13 469 o pochodzeniu żydowskim. W lutym następnego roku jako uchodźców zarejestrowano 12 039 Polaków i 10 785 Żydów, natomiast latem, ze szczególnym uwzględnieniem lipca, liczba żydowskich uchodźców wynosiła 11 034. „Litwa dla części z nich stała się pierwszym przystankiem podczas ucieczki z Polski. Pobyt pod rządami Litwinów nie trwał jednak długo, gdyż w czerwcu 1940 roku Związek Sowiecki zaanektował Litwę” – podkreśliła Olga Barbasiewicz.
Część uchodźców, zwłaszcza tych wyznania mojżeszowego, najpierw uzyskała zaświadczenie w brytyjskim konsulacie – sprawującym po likwidacji polskiej placówki dyplomatycznej w Kownie opiekę konsularną nad polskimi obywatelami – następnie u konsula honorowego Holandii Jana Zwartendijka otrzymała zaświadczenie, że do wyjazdu do holenderskiej kolonii na Morzu Karaibskim Curacao nie jest konieczne posiadanie wiz.
Wkrótce potem uchodźcy dostali w japońskim konsulacie wizy tranzytowe do Japonii. „Wizy życia”, czyli wizy tranzytowe przez Japonię były wydawane w Kownie przez japońskiego konsula Chiune Sugiharę. „Ta nieznana przez długie lata historia zaczęła być znów odkrywana na początku lat 90. XX wieku, między innymi przez wspomnienia żony zmarłego w 1986 roku japońskiego konsula – Yukiko Sugihary” – czytamy.
Przed rozpoczęciem wojny na Pacyfiku – po ataku na amerykańską bazę Pearl Harbor na Hawajach – uchodźcy, którym nie udało się wyjechać do państw docelowych, m.in. do Stanów Zjednoczonych, Kanady i Australii, zostali przesiedleni do Szanghaju, gdzie w dużej mierze doczekali się zakończenia wojny.
Dzięki działaniom polskich służb dyplomatycznych w Japonii oraz w Harbinie i Szanghaju po dotarciu na miejsce potwierdzono obywatelstwo uchodźców, przez co zyskali oni opiekę dyplomatyczną oraz pomoc finansową pozwalającą części osób na udanie się do państw neutralnych. Jak podkreśliła autorka książki, „sami uchodźcy określali się już podczas pobytu w Azji Wschodniej mianem Polaków”. Dzięki polskim paszportom ich sytuacja po przeniesieniu do Szanghaju była diametralnie inna niż Żydów niemieckich czy austriackich, którzy po wyjeździe z III Rzeszy stali się bezpaństwowcami.
„Chociaż Polska wkroczyła na ścieżkę wojny z Japonią, funkcjonująca jeszcze latem 1942 roku placówka dyplomatyczna w znajdującym się pod japońską kontrolą Szanghaju, na czele z Tadeuszem Romerem jako ambasadorem w misji specjalnej, nadal współpracowała z japońskimi władzami na rzecz uchodźców. Działanie to można określić mianem polskiej racji stanu, rozumianej jako prymat interesu zbiorowego i państwowego nad normami politycznymi i prawnymi” – napisała Olga Barbasiewicz.
W książce uwagę autorki skupiła się właśnie w dużej mierze na postaci Romera – ambasadora Polski w Japonii, późniejszego ministra spraw zagranicznych. Barbasiewicz postrzega go jako „jednostkę wybitną, odgrywającą istotną rolę w kształtowaniu i realizacji polskiej polityki zagranicznej nie tylko w okresie pokojowych relacji polsko-japońskich, ale również po nastaniu wojny między Polską a Japonią”.
Dla autorki los Romera stanowi jedną z głównych osi analizy polityki polskiego rządu wobec uchodźców, jak i działań Japończyków. Tadeusz Romer na etapie organizacji uchodźctwa w Szanghaju, od listopada 1941 roku, stał się bowiem jednym z najważniejszych decydentów.
Książka Olgi Barbasiewicz „Ocaleni w Azji Wschodniej. Działalność państwa polskiego w latach 1940-1945 na rzecz obywateli RP – uchodźców w Japonii i Szanghaju” ukazała się nakładem Instytutu Pileckiego.
Anna Kruszyńska (PAP)