Drugi obieg wydawniczy w PRL stanowił zjawisko zupełnie unikalne. Nigdzie indziej w niedemokratycznym państwie wolna przestrzeń wymiany informacji i poglądów nie osiągnęła takich rozmiarów. W latach osiemdziesiątych była ona głosem zróżnicowanej palety opozycji przeciwko wojskowej dyktaturze i temu zagadnieniu poświęcił swoją najnowszą pracę Jan Olaszek, najbardziej znany polski badacz tej tematyki.
„Podziemne dziennikarstwo” to nie tylko pieczołowicie zrekonstruowana kronika warszawskiej opozycji demokratycznej – jest to przede wszystkim niezwykle interesujące studium rozwoju niezależnego dziennikarstwa lat osiemdziesiątych. Dzięki temu osiemsetstronicowa książka Olaszka staje się panoramiczną opowieścią, w bardzo sprawny sposób łączącą w sobie szczegół z ogółem, a historię z socjologią czy medioznawstwem. To w końcu pozycja, po którą równie chętnie sięgną badacze, jak i ci którzy w opozycję demokratyczną byli zaangażowani.
Dariusz Gawin, cytowany na kartach „Podziemnego dziennikarstwa”, zauważa iż gorące spory polityczne w III Rzeczpospolitej to w znacznej mierze efekt ukierunkowania dyskursu opozycji sprzed 1989 roku. Praźródłem antagonizmów miało się stać snucie opowieści o rzeczywistości w kategoriach moralnych, zamiast kreślenia ocen politycznych. Czy rzeczywiście orientacja debaty politycznej była specyficznym wianem, jakie wnieśli do wolnej Polski dawni działacze opozycji? W znacznej mierze rzeczywiście tak było. Debata podziemnych publicystów i dziennikarzy rzadko dotyczyła kwestii technicznych, kuchni polityki, która tak pasjonuje dzisiejszych publicystów. Częściej stanowiła natomiast dowód nieustannego poszukiwania legitymacji społecznej. Wyliczano sukcesywnie kolejne działania władz komunistycznych godzące w prawa człowieka, komentowano wydarzenia, toczono na ich temat spory.
Nie znaczy to jednak, że zdanie Gawina można w całości potwierdzić. Jak bowiem świetnie pokazuje Olaszek, podziemne dziennikarstwo i drukarstwo było w latach osiemdziesiątych kręgosłupem społeczeństwa równoległego wobec tego oficjalnego. Drugi obieg wydawniczy był par excellence drugim obiegiem krwionośnym polskiej kultury – i to najszerzej rozumianej. Działalność tych piszących, tych drukujących i tych kolportujących była niezwykle szeroko rozgałęziona. Wyrastało to z potrzeby zaangażowania się w działalność antysystemową czy związkową. Najlepszym dowodem niech będzie choćby to, że na łamach prasy drugoobiegowej znajdowało się więc miejsce nie tylko dla wypowiedzi intelektualistów. Choć drugi obieg wydawniczy zrodził się z tradycji samizdatu, a zatem działalności ograniczonej do wąskiej, elitarnych kręgów, to w Polsce przekroczył te granice. W bezprecedensowy sposób łączył ponad podziałami, również środowiskowymi i społecznymi.
Są badacze, którzy powątpiewają w to, że prasa drugoobiegowa w ogóle zasługuje na miano prasy. Ale dowody na to, że taka kwalifikacja jest słuszna są bezsporne. Jedną z najważniejszych funkcji prasy drugoobiegowej było dostarczanie informacji. Nierzadko na kartach publikacji podziemnych zamieszczano przedruki tekstów emigracyjnych oraz głośnych tekstów krajowych (bądź ich fragmentów) drukowanych poza oficjalnym obiegiem. Z jednej strony czyniło to odbiorców tej prasy relatywnie dobrze i na bieżąco poinformowanymi, ale z drugiej strony postawienie na masowego odbiorcę w połączeniu z niewielką objętością numeru ograniczało możliwość prowadzenia rozbudowanej polemiki. Tego rodzaju dylemat musieli rozwiązać wszyscy twórcy tytułów drugoobiegowych. Jak jednak dowodzi Olaszek, miejsce na rynku drugoobiegowych wydawnictw znalazł sobie nie tylko „Tygodnik Mazowsze” – protoplasta „Gazety Wyborczej” – ale i „Przegląd Wiadomości Agencyjnych”, który obok informacji oferował też bogaty serwis fotograficzny.
Olaszek znakomicie pokazuje różnorodność palety środowisk tworzących stołeczny drugi obieg. Potrafi przy tym zachować wstrzemięźliwość i dystans. W obliczu silnych sporów targających opozycjonistami wówczas – a nie rzadko i po dzień dzisiejszy – pozwala to na pogłębienie refleksji. Idąc dalej tropem spostrzeżeń Gawina możemy powtórzyć pytanie: czy drugi obieg zajmował się problemami li tylko moralnymi i abstrakcyjnymi? Że odpowiedź na to pytanie jest negatywna pokazuje nam choćby przykład „Bratniaka” – pisma Ruchu Młodej Polski, należącego jeszcze do generacji pism przedsierpniowych. Propozycja dyskusji programowej osadzonej w sporach międzywojennej Rzeczpospolitej, a prowadzonej na przaśno-siermiężnym gruncie gierkowskiej rzeczywistości była oryginalna, ale na dłuższą metę po prostu nie mogła się udać. Byłą niedzisiejsza, hermetyczna, atrakcyjna dla zbyt wąskiego grona odbiorców. Drugoobiegowe pisma warszawskie lat osiemdziesiątych odrobiły tę lekcję, łącząc ze sobą ambicje i przystępność.
Autor w swojej pracy opowiada o dziejach drugiego obiegu w latach 1981-1989. Skupia się na tym na pismach warszawskich, choć wiele z jego obserwacji można, jak się wydaje, ekstrapolować również na inne duże ośrodki opozycyjne, jak Wrocław czy Gdańsk. Również dobór jedynie siedmiu tytułów opozycyjnych ukazujących się w Warszawie jako przedmiotu rozważań może budzić u czytelnika pewne zdumienie. Ustąpi ono jednak szybko, gdy dostrzeżemy jak głęboką sięgają badania autora: jego wieloletnie kwerendy są tak obszerne i wyczerpujące, że z pewnością spotkają się z uznaniem nawet najbardziej krytycznych czytelników. Również logice wywodu nie sposób niczego zarzucić. Olaszek skupił się na tytułach ukazujących się, jak na ówczesne możliwości, regularnie. Pozwala mu to prześledzić dynamikę rozwoju oraz ewolucję poglądów redakcji i roli, jaką prasa podziemna odgrywała dla solidarnościowej opozycji w ogóle.
Jest w „Podziemnym dziennikarstwie” miejsca na analizę stylu życia opozycjonistów, na analizę polemik, czy przypomnienie życiorysów mniej znanych żołnierzy frontu wolnego słowa. Temu ostatniemu sprzyja nie tylko biegła znajomość dokumentów Służby Bezpieczeństwa, ale w większym jeszcze stopniu ogromna liczba relacji z dawnymi opozycjonistami – wiele z nich autor przeprowadził samodzielnie. Perspektywa jednostkowa nie przesłania jednak całościowej, a w historycznym warsztacie autora widać ciągoty socjologiczne. Chętnie odwołuje się on do klasyków socjologii, by wspomnieć choćby Manuela Castellsa. To świetnie strukturyzuje jego wywody i czyni z „Podziemnego dziennikarstwa” książkę, po którą chętnie sięgną również np. antropolodzy.
Według autora włączenie się w działalność skoncentrowaną wokół prasy podziemnej czyniła opozycjonistą. To dość istotne spostrzeżenie, które ogromne znaczenie miało także dla niemałego grona znanych profesjonalnych dziennikarzy, którzy zasilili dugi obieg po 13 grudnia 1981. Ludzie tacy jak np. Wojciech Giełżyński stawali w kontrze do oficjalnego przekazu medialnego nie czerpali materialnych korzyści ze swojej ciężkiej (a często niewdzięcznej i ryzykownej) pracy. Mieli jednak inną, bezcenną gratyfikację – stanęli w prawdzie, rozliczyli się ze swoją przeszłością, przekreślili dawne kłamstwa. To pozawalało im stać moralnie wyżej od dziennikarzy reżimowych i budziło zawiść tych ostatnich. Po 1989 roku warunki zmieniły się diametralnie: to dawni działacze opozycyjni mieli stworzyć nowy ład medialny. Rynek okazał się rozległy, natomiast moralność potwierdzona postawą w latach osiemdziesiątych stawała ponad kompetencjami. Olaszek nie bez racji zwraca uwagę, że względnie duża grupa nowych dziennikarzy stała się elitą medialną i wystarczyło jej przenieść wzorce z podziemia na wolny rynek.
Ale to co dobrze brzmi w teorii, w praktyce nierzadko okazuje się bardzo trudne do zrealizowania. Podziemne dziennikarstwo, ograniczone możliwościami finansowymi, działaniami bezpieki czy poszerzającym się poczuciem beznadziei, napędzane było ideałami. Te ostatnie ciężko zniosły zderzenie z wolnym rynkiem. Nie wszystkie środowiska utrzymały swoje tytuły – nie wszystkie zresztą tego chciały – a i nie wszystkie wybitne pióra drugiego obiegu znalazły dla siebie miejsce w medialnym porządku III RP. W niczym nie zmienia to faktu, że książka Jana Olaszka jest lekturą obowiązkową również dla tych wszystkich, którzy chcą lepiej zrozumieć współczesne krajowe media.
Jan Olaszek „Podziemne dziennikarstwo. Funkcjonowanie głównych pism informacyjnych podziemnej «Solidarności» w Warszawie w latach 1981–1989”, wyd. IPN
Piotr Abryszeński