„Praga w starej fotografii” to fotoopowieść o jednej z najbardziej barwnych dzielnic Warszawy. Jak pisze autorka wstępu do albumu, Elżbieta Wichrowska, to „miejsce od końca XVIII wieku na stałe administracyjnie zespolone z miastem społecznym, a jednak osobne, odrębne i autentyczne”.
Zdjęcia z lat 70. ubiegłego stulecia, których autorem jest Jerzy Woropiński, oprowadzają czytelnika po Pradze, powojennej i odmienionej, ale zachowującej jeszcze wiele ze swojego oryginalnego kształtu. O Pradze, która inspirowała również wyobraźnię literatów.
Elżbieta Wichrowska: Ta odmienność zawsze intrygowała, zaciekawiała, ale też przerażała. Odmienność osobnego, hermetycznego miasta, o którym kiedyś lubił pisać Wiech, a potem autorzy sensacyjnych powieści, tacy jak Jerzy Edigey; pisali o nim Leopold Tyrmand, Marek Nowakowski.
„Ta odmienność zawsze – pisze Wichrowska - intrygowała, zaciekawiała, ale też przerażała. Odmienność osobnego, hermetycznego miasta, o którym kiedyś lubił pisać Wiech, a potem autorzy sensacyjnych powieści, tacy jak Jerzy Edigey; pisali o nim Leopold Tyrmand, Marek Nowakowski”. Jeden z bohaterów „Złego” Tyrmanda to Meto - „słynny Kosior z prawobrzeżnej Warszawy”.
W tamtym czasie Praga miała jeszcze opinię dzielnicy niebezpiecznej i przestępczej. „Tu w każdej niemal bramie i o każdej porze w czasach PRL-u można było dostać samogon, spirytus, wódkę – wszystko, czego dusza zapragnie” - snuje opowieść o tej części miasta. Zresztą, Praga miała fatalną opinię jeszcze już w przedwojennej Polsce. Wydawane w tamtych czasach miejskie przewodniki najczęściej pomijały Pragę, ale zalecały jej zwiedzanie tramwajem, bez ryzyka kontaktu z „krukami” - lokalnymi przestępcami, którzy niby jak kruki rzucają się na swoją zdobycz. Podczas okupacji nawet Niemcy bali się tutaj osiedlać swoich robotników, mimo że po wysiedleniu praskich Żydów do getta, całe kamienice stały puste.
Jednak na zdjęciach Woropińskiego oglądamy Pragę prozaiczną, a nie kryminalną. W czarno-białych kadrach fotograf tropi mieszkańców przede wszystkim przy ich codziennych czynnościach – śpieszących się na ulicy, handlujących czym się da na słynnym bazarze Różyckiego, stojących w kolejce przed sklepem, wyglądających przez okna. Mamy też zdjęcia z procesji religijnych, trochę kadrów rozsypujących się kamienic i szarych oficyn, na których bawią się dzieci.
Oglądając album Woropińskiego, trudno nie zauważyć, że dzisiejsza Praga – z jej hipsterskimi kafejkami i galeriami sztuki – to już inny świat, w którym starzy mieszkańcy mieszają się z nowymi: klasą średnią, artystami, obcokrajowcami i „słoikami”.
Album wydało Wydawnictwo BOSZ.
Robert Jurszo
jur/ ls/