Monografia „Robotnicy Łodzi drugiej połowy XIX wieku. Nowe kierunki badawcze” prezentuje badania historyków Kamila Śmiechowskiego, Marty Sikorskiej-Kowalskiej i Kenshi Fukumoto, których łączy próba nowatorskiego podejścia do historii łódzkich robotników oraz odwołania do klasycznych prac badaczy dziejów społecznych.
Jak wskazują autorzy publikacji wydanej przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, przyczynkiem do jej napisania była marginalizacja badań nad środowiskami robotniczymi, którą w Polsce można zauważyć po 1989 r. „Odstąpienie od badań historii ruchu robotniczego czy klasy robotniczej spowodowało znaczną wyrwę w badaniach społecznych i politycznych. Historia robotników polskich wymaga, także nowej pogłębionej refleksji” – stwierdzają we wstępie autorzy monografii.
W ich opinii odejście od badań poświęconych tej sferze historii spowodowane było ich nadmiernym zideologizowaniem w czasach PRL. Monografia poświęcona łódzkim robotnikom ma przełamywać dotychczasowy zastój w badaniach.
„Robotnicy Łodzi, stanowili według wiarygodnych szacunków ponad 70% mieszkańców miasta, zamieszkiwanego, jeśli przyjąć za spisem ludności z 1897 r. przez 314 tysięcy osób” – stwierdza dr Kamil Śmiechowski z Uniwersytetu Łódzkiego w rozdziale poświęconym Łodzi jako miastu robotniczemu. Jak zauważa autor, miasto w ciągu dziesięcioleci rozwoju dosłużyło się wielu przydomków, takich jak „miasto pracy”, „ziemia obiecana” czy „złe miasto”. Wiele z nich oddaje to jak miasto było postrzegane przez ówczesną opinię publiczną i ilustruje jak wielkim fenomenem w historii polskiego przemysłu był „polski Manchester”.
Pomimo wielkiej przewagi robotników Łódź, jak podkreśla Śmiechowski, nie była przez nich rządzona. „Przedstawicieli stanu robotniczego traktowano na równi z maszynami” – zauważał cytowany w rozdziale dziennikarz „Gońca Łódzkiego” w 1898 r. Robotnicy łódzcy końca XIX w. nie mogli decydować o losach miasta z powodu swojego wyalienowania oraz przywiązania do dawnych, wiejskich społeczności. Słabość robotników jako grupy społecznej pogłębiała, zdaniem Śmiechowskiego, wzajemna nieufność w stosunkach z innymi grupami społecznymi.
Jak wskazują autorzy publikacji, przyczynkiem do jej napisania była marginalizacja badań nad środowiskami robotniczymi, którą w Polsce można zauważyć po 1989 r. „Odstąpienie od badań historii ruchu robotniczego czy klasy robotniczej spowodowało znaczną wyrwę w badaniach społecznych i politycznych. Historia robotników polskich wymaga, także nowej pogłębionej refleksji” – stwierdzają we wstępie autorzy monografii.
Nowatorskim elementem podejmowanej przez Śmiechowskiego analizy położenia łódzkich robotników jest zwrócenie uwagi na znaczenie przestrzeni miejskiej dla stosunków społecznych. Specyfika miasta, składającego się z wielu odseparowanych od siebie osiedli robotniczych sprawiała, że jedynym miejscem spotkań robotników i innych warstw łódzkiej społeczności była ulica. Tam dochodziło do wielu zaskakujących sytuacji, pokazujących że Łódź była miastem „o wysokim stopniu demokratyzmu”.
Dr Śmiechowski przywołuje relacje ówczesnych reporterów piszących o przemysłowcach idących w sobotnie popołudnia do piwiarni, wraz z robotnikami pracującymi w ich fabrykach. Nieprzekraczalną granicą kontaktów, były zawsze bramy pałaców najpotężniejszych fabrykantów, strzegące dostępu do wysp bogactwa w przestrzeni usianej kamienicami i fabrykami. Przełomem dla Łodzi była zdaniem ówczesnych autorów rewolucja lat 1905-1907. To dzięki niej, jak pisze dr Kamil Śmiechowski, „przestrzeń miejska niemal całkowicie należała do robotników”. W jej efekcie „miasteczko Łódź dorosło do miana miasta”.
Podobnie jak w wypadku innych wydanych w ostatnich latach prac poświęconych historii społecznej ważnym elementem analizy jest odwołanie się do badań nad życiem prywatnym. Prof. Marta Sikorska-Kowalska z UŁ zwraca uwagę na życie prywatne łódzkich kobiet zatrudnianych w fabrykach. W opinii autorki w swoich zachowaniach znacznie szybciej, niż robotnicy stawały się mieszkankami miast. „W środowisku robotniczym kobiety przywiązywały bardzo dużą wagę do ubioru. Chciały, mimo małych możliwości finansowych, ubierać się tak jak żony fabrykantów. […] Zazwyczaj ich ubrania wykonane były z materiałów gorszej jakości, ale fasony wzorowano na ubraniach kobiet bogatych” – opisuje odświętną modę robotnic łódzkich fabryk.
Zmiana przyzwyczajeń modowych była jednym z elementów nabywania przez pochodzące ze wsi mieszkanki Łodzi zachowań typowych dla miejskiego stylu życia, takich jak odwiedzanie teatrzyków czy zabaw tanecznych. Podobnie jak w wypadku obecności robotników w przestrzeni miasta wielki wpływ na modę mieszkanek Łodzi miały wydarzenia roku 1905. Nadmierne wydatki na stroje i rozrywki były piętnowane przez działaczy robotniczych, którzy uważali, że wszelkie środki pieniężne powinny być przeznaczane na potrzeby walki z caratem.
Okres rewolucji jest również czasem w którym kobiety wyraźniej dopominają się o poprawę warunków swojej pracy, z reguły wynagradzanej gorzej niż mężczyzn, często również podejmowanej w dużo gorszych warunkach. „Dziesiątki bosych kobiet, z wysoko podniesionymi spódnicami, zatapia nogami brudną wełnę w skrzynkach napełnionych wodą i gliną. Szczególnie jest to ciężka praca jesienią i zimą. Kobiety te często chorują na zapalenie stawów” – czytamy w jednym z cytowanych w rozdziale raportów inspektora fabrycznego. Biorąc pod uwagę takie relacje prof. Marta Sikorska-Kowalska nazywa łódzkie robotnice „armią nowoczesnych niewolnic”.
Do warunków życia łódzkich robotników odnosi się w swoich badaniach również japoński badacz, doktorant Uniwersytetu Kioto Kenshi Fukumoto. Źródłem w jego badaniach była przede wszystkim ówczesna publicystyka. Przewijającym się w niej wątkiem była podejmowana przez środowiska inteligenckie, głównie lekarzy krytyka robotników, którzy odrzucali ich misję poprawy warunków życia i stanu zdrowia. Mimo życia w wielkim mieście wciąż wielką popularnością w tym środowisku cieszyły się tradycyjne metody leczenia. Badania Fukumoto pokazują więc rozejście się dróg robotników i przekonanych o swojej misji społecznej lekarzy.
Świadectwem innego „rozejścia się dróg” była rosnąca wśród łódzkich robotników popularność mariawityzmu. To nowe wyznanie chrześcijańskie, tworzące się w opozycji do katolicyzmu, było traktowane jako bliższe, niż katolicyzm problemom robotników. „Mariawityzm stawał się dla nich atrakcyjny, a jego hasła sprawiedliwości i równości zyskiwały popularność wśród coraz bardziej uświadomionych robotników” – stwierdza autor. Zdaniem autora, wstępowanie do Kościoła Mariawitów było również formą „odnowy moralnej” środowiska doświadczonego klęską rewolucji lat 1905-1907.
„Robotnicy Łodzi drugiej połowy XIX wieku. Nowe kierunki badawcze” dzięki zwróceniu uwagi na wiele aspektów życia łódzkich robotników zarysowują panoramę podstawowych kierunków badawczych i potencjalnych metod analizy. Jednak jak piszą autorzy „praca ta stanowi jedynie wycinek możliwości badawczych w zakresie szeroko rozumianej problematyki badawczej”.
Książka Kamila Śmiechowskiego, Marty Sikorskiej-Kowalskiej i Kenshi Fukumoto „Robotnicy Łodzi drugiej połowy XIX wieku. Nowe kierunki badawcze” ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego.
Michał Szukała (PAP)
szuk/ rda/