Polska Solidarność była wzorem dla całej węgierskiej opozycji – mówił w poniedziałek historyk Miklos Mitrovits na prezentacji online swojej książki „Zakazane kontakty. Węgiersko-polska współpraca opozycji 1976–1989”.
„Wszystkie odłamy węgierskiej opozycji patrzyły na Solidarność jak na wzór” – powiedział, dodając, że chodzi zarówno o sposób myślenia i program, jak i sprawy praktyczne, np. jak wydawać i rozprowadzać samizdat czy organizować demonstracje.
Mitrovits, który zajmuje się badaniem kontaktów polsko-węgierskich w XX wieku już prawie 20 lat, na temat – jak sam mówi - „fantastycznej i niepowtarzalnej historii Solidarności” napisał pracę doktorską.
„Od lat zajmuję się stosunkami polsko-węgierskimi, ale mnie samego zaskoczyło, jak bogate kontakty utrzymywała węgierska i polska opozycja. Wcześniej badałem głównie dokumenty partyjne oraz dotyczące kontaktów najwyższych władz państwowych. Kiedy zacząłem osobiście poznawać coraz więcej postaci z ówczesnej opozycji i przeprowadziłem z nimi wywiady, uderzyło mnie, jak niesamowicie bogata jest to historia” – powiedział Mitrovits PAP.
Podczas prezentacji zaznaczył, że władze Węgier uważały kontakty z polską opozycją za najbardziej niebezpieczne dla siebie i próbowały im zapobiec na wszelkie sposoby. Występowano na przykład do polskich tajnych służb o inwigilowanie węgierskich opozycjonistów przyjeżdżających do Polski.
„Polska strona potrafiła zlecać obserwowanie paru młodych opozycjonistów ogromnej liczbie funkcjonariuszy. Zdumiało mnie, że przekazywane węgierskim władzom informacje są aż tak szczegółowe. Wiadomo było co do minuty, co ci ludzie robili, i dołączano zdjęcia!” – podkreślił. Najczęstszym sposobem utrudniania kontaktów było jednak odbieranie paszportów.
„Na rozwój węgierskiej opozycji, jej program i sposób myślenia największy wpływ - co mówię śmiało, bo potwierdzają to dokumenty - mieli właśnie Polacy” – powiedział autor.
Podkreślił jednak, że węgierska opozycja była dużo mniej liczba niż polska, w najlepszym przypadku liczyła kilkaset osób. „Nawet nie można porównać ilościowo. Węgierska opozycja nie miała też tak silnych więzów ze społeczeństwem jak w Polsce, gdzie od lat 70. istniał opór społeczny i gdzie Kościół był bardzo silny, a potem jeszcze Jan Paweł II został papieżem” - zaznaczył.
Książka obejmuje okres od 1976 r., bo wtedy zorganizowano w Paryżu, który był najważniejszym ośrodkiem emigracyjnym zarówno polskiej, jak i węgierskiej opozycji, konferencję w 20. rocznicę wydarzeń 1956 r. Na tej konferencji były największe postaci węgierskiej opozycji, np. młodszy Laszlo Rajk czy Miklos Haraszti. Zaczęli oni potem jeździć do Polski i utrzymywać kontakty np. z Adamem Michnikiem czy Karolem Modzelewskim, a potem z młodszymi działaczami Solidarności.
Według Mitrovitsa jednym z ważnych wydarzeń w dwustronnych kontaktach było zorganizowanie w 1982 r. manifestacji pod pomnik Józefa Bema w Budapeszcie w drugą rocznicę podpisania porozumień gdańskich. Zorganizowano też wtedy zbiórkę na rzecz Polaków.
Do ważnych spotkań dwustronnych doszło w II połowie lat 80. „Należy wspomnieć o krakowskim historyku Wacławie Felczaku i gronie jego węgierskich przyjaciół polonistów. Należeli do nich (socjolog) Csaba Gy. Kiss, (historyk) Istvan Kovacs, pisarz Sandor Csoori czy późniejszy prezydent Arpad Goencz” – zaznaczył Mitrovits.
„Symboliczne znacznie miało też młodsze skrzydło węgierskiej opozycji, wywodzące się spośród studentów. Stąd wyszedł także (rządzący na Węgrzech) Fidesz. Wielokrotnie jeździli do Polski (obecny premier) Viktor Orban, (obecny przewodniczący parlamentu) Laszlo Koever czy Gabor Fodor, brali udział w różnych konferencjach, byli też podczas pielgrzymki Jana Pawła II w 1987 r. w Gdańsku.(…) Wszystkie te wyjazdy zostawiły później swój ślad w węgierskim samizdacie i tworzeniu programów” - podkreślił.
Książka Mitrovitsa ukazała się w wydawnictwie Jaffa w serii współczesnej historii węgierskiej. Liczy ponad 300 stron, jest opatrzona przypisami i ilustrowana zdjęciami, w tym wykonanymi w Polsce przez polskie organy bezpieczeństwa. Prezentacja odbyła się na profilu internetowym wydawnictwa na Facebooku.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ kar/