W sobotę mija 40 lat od śmierci Sida Viciousa, muzyka znanego przede wszystkim jako basista The Sex Pistols. Nie miał wyjątkowego głosu, nie był też wirtuozem żadnego instrumentu. Stał się jednak legendą jako symbol pokolenia zbuntowanej młodzieży ery punk rocka.
Do dziś nie wyjaśniono, co dokładnie wydarzyło się w nocy z 12 na 13 października 1978 roku w pokoju nr 100 nowojorskiego Hotelu Chelsea. Sid Vicious, muzyk znany przede wszystkim jako basista The Sex Pistols, obudził się po wielogodzinnym zamroczeniu narkotykowym. Wszedł do łazienki i zastał martwe ciało swojej dziewczyny Nancy Spungen w kałuży krwi. Z szuflady zniknęły pieniądze, których para miała posiadać całkiem sporo. Aresztowano Viciousa. Ten najpierw przyznał się do morderstwa, potem jednak zmienił zeznania.
„Gwiazda punk rocka oskarżona o zabójstwo swojej dziewczyny” – donosił nagłówek „The New York Post” z 13 października. „Sid Vicious, basista grający w plującej i hałasującej punk rockowej grupie The Sex Pistols z Wielkiej Brytanii, został wczoraj aresztowany i oskarżony o zamordowanie ponętnej blondynki, będącej jego dziewczyną. Śmierć nastąpiła w wyniku ciosów zadanych nożem, w ich pokoju w słynnym Hotelu Chelsea na Manhattanie. Vicious, o bladej i podrapanej twarzy i błędnym wzroku, mamrotał przekleństwa i oświadczył: +Rozwalę te wasze aparaty+, gdy wyprowadzono go z hotelu, w którym znaleziono zwinięte pod zlewem w łazience ciało dwudziestoletniej Nancy Laury Spungen, ubrane w nasiąknięty krwią czarny, koronkowy biustonosz i majtki. Panna Spungen (…) otrzymała głęboki cios nożem w podbrzusze” – napisano w gazecie.
Vicious wyszedł z aresztu za kaucją, ale dwa miesiące później znów trafił za kraty na 55 dni – tym razem za zaatakowanie rozbitą butelką Todda Smitha, brata Patti Smith. Według zeznań i wspomnień przyjaciół, Sid wyszedł na wolność w dobrym stanie. Snuł plany na przyszłość, wyglądał zdrowo. 1 lutego 1979 roku jego nowa dziewczyna Michelle Robinson urządziła imprezę w swoim mieszkaniu w Nowym Jorku. Była na niej obecna również matka Sida, Ann. Podobno to ona dostarczyła synowi heroinę tego wieczoru. Rano, 2 lutego 1979, Vicious nie żył. Przyczyną jego śmierci najprawdopodobniej było przedawkowanie heroiny.
Historia przedwcześnie zmarłych Sida i Nancy była dramatyczna, ale szybko zaczęto ją mitologizować. Młodych kochanków postrzegano jako Romeo i Julię ery punk rocka, symbol buntu i nieprzystosowania młodzieży ich czasów do zasad konserwatywnego społeczeństwa. Uchodzili za ludzi, którzy są w stanie złamać wszelkie zakazy i przekroczyć wszystkie granice. Z tragicznym skutkiem. O Viciousie i Spungen powstał m.in. film w reżyserii Alexa Coxa (1986) z Garym Oldmanem i Chloe Webb w rolach głównych (wokalista The Sex Pistols John Lydon skrytykował go za „gloryfikowanie narkomanii”).
Muzyczny dorobek Viciousa, który urodził się 10 maja 1957 roku w Londynie jako John Simon Ritchie, był skromny. John nie umiał dobrze grać na żadnym instrumencie, ale ciągnęło go w stronę muzycznego światka młodych buntowników lat 70. Pojawiał się w sklepie Vivienne Westwood, znanym pod szyldem „Sex”. Młoda projektantka promowała w nim nową, niedbałą modę. Poszarpane spodnie, T-shirty z powycinanymi rękawami, skórzane kurtki, obroże na szyi, agrafki, ćwieki – oto styl, który miał różnić się diametralnie od stylu hipisów i fanów glam rocka. W sklepie Westwood sprzedawano koszulki z wizerunkiem królowej Elżbiety przekłutym agrafką. Były najbardziej chodliwym towarem.
Sid instynktownie adaptował ten styl i według wspomnień przyjaciół i znajomych rzucał się w oczy. Mówiono jednak, że pseudonim Vicious (po angielsku: bezwzględny, nienawistny, okrutny, podstępny, wściekły, występny, zjadliwy, zły), jaki przybrał z czasem, był sprzeczny z jego naturą. Viv Albertine z grupy The Slits w filmie dokumentalnym w reżyserii Marka Slopera opowiadała o nim jako niewinnym zagubionym chłopcu. Według jej relacji on i Lydon (występujący na scenie jako Johnny Rotten) w skórzanych kurtach i z nastroszonymi włosami wyglądali jak para poczciwych bliźniąt. „Jego uroda wypalała wzrok” – mówiła o Viciousie artystka i pisarka Caroline Coon.
„Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Londynu, Sid grał na basie i śpiewał w kapeli o nazwie The Flowers of Romance. Próbowałem być ich managerem. Sid budził we mnie instynkty opiekuńcze. Nieraz zasypiał przytulony do mnie. Nie mieszkał ze mną, wpadał tylko od czasu do czasu. Przychodził, wypijał piwko i zasypiał” – wspominał fotograf, pisarz i agent artystów Lee Childers w książce „Please kill me. Punkowa historia punka” Legsa McNeila i Gillian McCain. „Był bardzo miły i bardzo niewinny. Przez cały czas się mnie trzymał” – opowiadał autorom z kolei Dee Dee Ramone.
Pierwsze kroki na scenie Sid Vicious stawiał m.in. w grupie The Flowers of Romance razem z Keithem Levene’em (późniejszy gitarzysta The Clash), Viv Albertine i Plamolive. Zespół nie pozostawił po sobie żadnych nagrań, ale jego byli członkowie kontynuowali kariery sceniczne. W 1977 roku po odejściu Glena Matlocka Vicious został basistą The Sex Pistols, chociaż nie umiał grać na basie. Nie miało to znaczenia. W punku liczyła się siła ekspresji i spora doza arogancji. Nowy basista miał wykreować osobliwy taniec, polegający na bezładnych, ekstatycznych skokach w górę, zwany pogo.
„Sid nigdy niczego nie szukał, wszystko samo go znajdowało, rozumiesz? Był jak magnes, (…) wszystko do niego lgnęło” – mówił w rozmowie z McNeilem i McCain fotograf Bob Gruen. I tak w marcu 1977 roku Sid przyciągnął Nancy Spungen, z którą stworzył stały związek. Nancy była wyzwoloną Amerykanką, która powściągliwych Brytyjczyków nierzadko irytowała bezpośredniością. Od najmłodszych lat sprawiała kłopoty wychowawcze, nie wstydziła się mówić wprost, że pracowała jako striptizerka i prostytutka. Była znaną w środowisku muzycznym groupie, chętnie częstowała artystów narkotykami.
„Miała bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo zły wpływ na ludzi, którzy i bez niej nie radzili sobie za dobrze. Wciąż były z nią kłopoty. Była zadymiarą” – opowiadał artysta punk rockowy Arturo Vega. Ale miłość Sida i Nancy sprawiała wrażenie autentycznego i obustronnego zaangażowania.
„Sid i Nancy byli świetni. Bardzo się kochali. To była prawdziwa +punkowa miłość+, w której nawzajem się pogrążali, jak Connie i Dee Dee [Connie Gripp i Dee Dee Ramone – przyp. PAP], ale prawdziwsza. Każdy widział, że to, co ich łączyło, było naprawdę głębokie. I każdy widział też, że Sid był jak ryba wyjęta z wody. Nie orientował się w tym wielkim, złym świecie. Był jak dziecko, które zależało od Nancy” – wspominał menager grup punkowych i producent muzyczny Terry Ork.
Związek Sida i Nancy był jednak destrukcyjny. Z biegiem czasu oboje coraz silniej pogrążali się w uzależnieniu od heroiny. Ostatni koncert Viciousa z The Sex Pistols odbył się 14 stycznia 1978 roku w Stanach Zjednoczonych. Po tym Nancy została managerką Sida, a on rozpoczął solową karierę występując m.in. z Mickiem Jonesem z The Clash i Johnnym Thundersem. Zasłynął punkowym coverem przeboju „My Way” Franka Sinatry. Para zamieszkała w nowojorskim Hotelu Chelsea znanym z tego, że zatrzymywały się w nim takie gwiazdy jak Bob Dylan, Patti Smith, Janis Joplin i Jimi Hendrix.
Nie wiadomo, czy to Sid zamordował Nancy. W filmie dokumentalnym „Who Killed Nancy?” Alana G. Parkera przedstawiono kilka hipotez. Czy to możliwe, że Nancy sama zraniła się nożem? A może śmiertelny cios zadał jej ktoś z licznych osób, które, jak udowodniono, przewijały się przez pokój numer 100 w nocy z 12 na 13 października 1978 roku. Niewyjaśnionym dotąd tropem jest zniknięcie pieniędzy z apartamentu Viciousa i Spungen. Co więcej, podaje się w wątpliwość czy nieprzytomny od środków odurzających Sid był w stanie dopuścić się morderstwa.
Pytany o to, o czym marzy, w ostatnim wywiadzie, jakiego udzielił, artysta odpowiada: „Dobrze się bawić. To jedyny cel w moim życiu”. „Czy teraz bawisz się dobrze?” – dopytuje dziennikarz. „Chyba sobie żartujesz” – mamrocze Vicious. „Gdzie w takim razie chciałbyś teraz być?” – brzmi kolejne pytanie. „Pod ziemią” – odpowiada Sid i zwiesza głowę jak zbity pies.
Matka muzyka Ann Ritchie, nalegała, by ciało jej syna spoczęło obok Nancy. Rodzice dziewczyny, pochowanej na cmentarzu żydowskim, nie wyraziła na to zgody. Ann mimo to skremowała zwłoki Sida i rozsypała jego prochy na grobie Spungen w tajemnicy. Wiedziała, że tego by chciał.(PAP)
Autorka: Malwina Wapińska
mwp/ agz/