W dniach 13-16 lutego w Sankt Petersburgu odbędzie się 5. Festiwal Filmowy Grupy Wyszehradzkiej. Polskę będzie reprezentował „Słodki koniec dnia” w reżyserii Jacka Borcucha.
"Ten film to produkcja polska, większość aktorów również, ale to równocześnie rodzaj uniwersalnego filmu europejskiego" – mówi Ewa Ziółkowska, dyrektor Instytutu Polskiego w Sankt Petersburgu, który wspiera organizację wydarzenia. "Ksenofobia, terroryzm, problem wolności, imigracja, a więc problem obcego wpisują się w formułę festiwalu. Stąd wybór właśnie tego filmu" – komentuje Ziółkowska.
Jak informuje dyrektor Instytutu, festiwal co roku cieszy się ogromnym zainteresowaniem. "Szczególnie popularne są filmy polskie. Z reguły mamy pełne sale, a przecież pokazy nie odbywają się są w kinach studyjnych – na przykład w tym roku projekcje odbędą się w specjalnie na ten cel wynajętym multipleksie +Velikan Park+" - informuje Ziółkowska, przypominając, że pod koniec sierpnia mieszkańcy Petersburga również mogą obejrzeć polskie produkcje filmowe. To wtedy w północnej stolicy Moskwy odbywa się doroczny Festiwal Kina Polskiego, którym interesują się rzesze rosyjskich kinomanów.
To tym bardziej ciekawe, że w zeszłym roku w tutejszych kinach nie można było zobaczyć żadnego polskiego filmu – zauważa szefowa Instytutu Polskiego w Sankt Petersburgu. "W tym roku mamy wprawdzie +Boże Ciało+, ale tylko w dystrybucji internetowej. W kinach nadal brak polskich filmów. Tymczasem pokazy polskiej kinematografii, szczególnie filmów artystycznych, niezmiennie zapełniają sale" - podkreśla Ziółkowska.
Jej zdaniem, wynika to m.in. z sentymentu wywodzącego się jeszcze z czasów ZSRR, gdy polskie kino jako część kultury zachodniej było dla Rosjan swego rodzaju oknem na świat, które w sposób zrozumiały przybliżało i pokazywało Zachód.
Poza petersburskim Instytutem Polskim w organizacji 5. Festiwalu Filmowego Grupy Wyszehradzkiej biorą udział trzy konsulaty – czeski, słowacki i węgierski. W tym roku Węgry zaprezentują film pt. „1945” Ferenca Toroka, Czesi „Wołgę taty” w reżyserii Jirzego Vejdeleka, a Słowacy wspólną słowacko-czeską produkcję „Cygan” Martina Sulika.
Z Moskwy Katarzyna Matuszewska (PAP)
km/ dki/