
Czy zła sława króla Fryderyka II w Polsce jest zasłużona i czym zasłużył sobie u Niemców na przydomek Wielkiego? Odpowiedzi na te i inne pytania podjęli się Hans-Jürgen Bömelburg i Matthias Barelkowski – dwaj niemieccy historycy specjalizujący się w dziejach Europy Środkowo-Wschodniej oraz relacji polsko-niemieckich.
Autorzy opracowania, które ukazało się w cenionej serii Niemieckiego Instytutu Historycznego w Niemczech „Klio w Niemczech” przypomnieli kluczowe momenty z życia Fryderyka i pokazali, jak od XVIII wieku w Polsce i Niemczech zmieniało się postrzeganie decyzji tego władcy.
Podkreślili, że Fryderyk był postacią niejednoznaczną. Ze strony niemieckiej był symbolem mocarstwowości i nieograniczonych możliwości niemieckiej kultury, zaś z polskiej – głównie wspomnieniem upokorzenia i zaborów.
Nie da się jednak Fryderyka przedstawić w tak uproszczony sposób, bo był przecież też mecenasem sztuki, reformatorem administracji, organizatorem życia gospodarczego, artystą i filozofem.
Miłośnicy wojskowości byli i są zafascynowani militarnymi talentami Fryderyka. Podziwu dla niego nie krył nawet Napoleon, który stojąc w 1806 r. nad trumną pruskiego władcy rzucił uwagę: „gdyby on nadal żył, mnie by tutaj nie było”.
Dla pacyfistów, którzy przypominają nieudaną ucieczkę kronprinza za granicę, Fryderyk był ofiarą przegranego buntu wobec ojca tyrana, złamanego przez niego i przymuszonego do odegrania roli sprzecznej z własną naturą oraz preferencjami seksualnymi.
Wielbiciele kultury odwołują się do zażyłej znajomości Fryderyka z Wolterem. Chwalą komponowane przez niego utwory, grę na flecie oraz architekturę Poczdamu.
Jeszcze inni widzą w królu Prus gospodarza, administratora, twórcę sprawnie działającej machiny, dzięki której stosunkowo małe państwo utrzymywało jedną z najsilniejszych armii.
Ci ostatni w swoich pochwałach często zapominają jednak o tym, co przez autorów książki zostało przywołane: o przymusowym poborze, a nawet porywaniu do wojska na ziemiach bezradnej Polski oraz o fałszowaniu polskiej monety i bezwzględnym łupieniu Saksonii, kosztem której Fryderyk sfinansował część wydatków na armię podczas wojen śląskich.
Był jeszcze Fryderyk – kolonizator Wschodu oraz Fryderyk niezłomny (portret króla Hitler zabrał do swojego bunkra w Berlinie i do ostatnich chwil wierzył, że jego też uratuje „cud domu brandenburskiego”).
Po domach opowiadano sobie o Fryderyku – sprawiedliwym prawodawcy, który brał w obronę prostego człowieka przed uciskiem możnych. W koszarach Fryderyk był wzorem żołnierza, gotowego dzielić z innymi frontowe trudy i ryzykującego własne życie.
Ale wśród wielu Niemców, np. w Gdańsku, Fryderyk był uosobieniem ucisku i sprzecznego z niemieckim duchem pruskiego drylu. Niemieccy liberałowie w czasach Wiosny Ludów potępiali Fryderyka za unicestwienie Polski, nazywając to haniebną niesprawiedliwością.
W oczach wielu (ale nie wszystkich) Niemców Fryderyk był i z krótkimi przerwami pozostał królem demiurgiem, filozofem, nieomylnym, sprawiedliwym i samotnym. Władcą, który krajowi najeżdżanemu i upokarzanemu przez obcych przywrócił wiarę we własne siły oraz możliwości.
A w Polsce? Okazuje się, że uważany za głównego sprawcę rozbiorów Polski król Prus nie od zawsze i nie przez wszystkich Polaków był uważany za zło wcielone.
W czasach Sejmu Wielkiego o to, żeby nie potępiać Fryderyka, ale wyciągać wnioski z jego sukcesów apelował Hugo Kołłątaj.
Niechęci do Fryderyka nie krył Józef Ignacy Kraszewski, który w powieści z 1875 r. odmalował go w samych ciemnych barwach. I jakby mało było mu dowodów w działaniach pruskiego władcy, to uzupełnił je opisując jego wygląd: czarne, ostre oczy nawykłe do grożenia i rozkazywania, zacięte usta, w których był wyraz energii i sarkazmu, a całość „znamionująca wolę która nawykła nie uginać się przed żadną inną”.
Jeszcze surowszą ocenę wystawił Fryderykowi Władysław Konopczyński, jeden z najlepszych dziejopisów osiemnastowiecznej Europy, który – na co warto zwrócić uwagę – nie odmówił mu jednak w tytule swego opracowania przydomka Wielkiego.
O Fryderyku Konopczyński pisał, że jako niszczyciel Polski, „która mu nic złego nie zrobiła, stanowi zjawisko jedyne w dziejach”.
Z kolei Adolf Nowaczyński, dramaturg i pamflecista w swojej powieści „Wielki Fryderyk” przedstawił króla Prus jako cynicznego zwolennika polityki silnej ręki, człowieka amoralnego, przebiegłego, okrutnego i małostkowego. To dramat Nowaczyńskiego, wystawiany od 1910 r. w Warszawie – przypominają autorzy książki – ukształtował polski wizerunek Fryderyka w okresie międzywojennym.
To polityka Fryderyka doprowadziła do tego, że Niemcy w Polsce zaczęto postrzegać jako kraj żołdaków. Samo słowo „Fryc”, wzięte z imienia władcy, stało się zaś obiegowym określeniem wszystkich Niemców – skąpych i żądnych władzy.
Hans-Jürgen Bömelburg i Matthias Barelkowski podkreślają, że bez względu na ocenę działań Fryderyka nie da się go traktować inaczej jak modelowego przypadku wzajemnych powiązań między dwoma sąsiadującymi ze sobą krajami.
Przyznają, że Fryderyk poprzez swoje zabiegi dyplomatyczne zainicjował rozbiory Polski (uczestniczył tylko w pierwszym, dwa ostatnie przypadły już na okres panowania jego bratanka). Zastrzegają jednak, że potrzebna byłaby szczegółowa analiza, by uznać go jednoznacznie za głównego sprawcę destrukcji polsko-litewskiego organizmu państwowego.
Autorzy opracowania przypominają, że swoją wysoką pozycję na firmamencie europejskiego oświecenia (korespondencja po francusku z Wolterem była tylko jednym z jego przejawów) Fryderyk wykorzystał do rozpowszechnienia negatywnego obrazu Polski. To z jego gabinetu wyszło pierwsze znane użycie na piśmie terminu „polnische Wirtschaft”, którym Niemcy z lekceważeniem, a często też z pogardą komentowali stan polskiej gospodarki i polityki.
Przynajmniej część negatywnych opinii o polskich elitach Fryderyk zawdzięczał własnym obserwacjom. W młodości – o czym wspomnieli autorzy książki – gościł na dworze Augusta II Mocnego i z tamtych czasów zachował obraz polskiej szlachty jako skorumpowanych plotkarzach i nieudacznikach. „Szlachta jest dumna i arogancka w bogactwie, a tchórzliwa w nieszczęściu, łasa na łapówki, równie niezdolna do zbudowania silnej partii, jak do jej wspierania. Jednym słowem, moim zdaniem, jest to najbardziej zacofany naród w Europie” – cytują Bömelburg i Barelkowski uwagi Fryderyka z jego słynnego testamentu.
Książka niemieckich badaczy powinna skłonić do dyskusji i zastanowienia, które z obrazów Fryderyka Wielkiego tworzonych od ponad dwustu lat lepiej oddają to, kim był ten władca. Bez względu na końcową ocenę, trzeba się zgodzić z ich konkluzją że ten król Prus pozostanie jednym z głównych zagadnień polsko-niemieckiej pamięci. (PAP)
Józef Krzyk
jkrz/
Hans-Jürgen Bömelburg, Matthias Barelkowski, Fryderyk II Wielki, Król Prus, zaborca Polski, przedmiot sporu i kultu, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie