Aktor, lalkarz, dramatopisarz, reżyser, inscenizator, autor scenariuszy telewizyjnych, plastyk, pedagog - legenda polskiego teatru lalek. Jan Wilkowski, zwany przez studentów wielkim magiem teatru, urodził się 15 czerwca 1921 r. w Warszawie.
Bez Jana Wilkowskiego nie byłoby fenomenu artystycznego stołecznego Teatru Lalka, a ludzie na Zachodzie nie poznaliby potęgi polskiej sceny lalek. Na telewizyjnych przygodach misia Tymoteusza wychowali się obecni 50- i 60-latkowie. Przygody "misia o wcale niemałym rozumku" wciąż wystawiane są w całej "lalkowej" Polsce. Do dziś to ważna postać w teatrze lalkowym – kuzyn Kubusia Puchatka, Misia z okienka, Misia Uszatka, Misia Paddingtona, Misia Yogi. Niewielu jednak pamięta, że Tymoteusz był pierwszą lalką mimiczną - poprzednikiem Muppetów Jima Hensona, które zawojowały dziecięcą wyobraźnię na świecie. Postać misia wymyślił specjalnie dla swojej córki.
Dorośli widzowie zapamiętali wstrząsającą "Spowiedź w drewnie" Wilkowskiego, jego "Zieloną Gęś" wg Gałczyńskiego oraz wystawionego w stanie wojennym "Dekamerona 8,5" wg Boccaccia. Zrealizowany z Adamem Kilianem spektakl "O Zwyrtale muzykancie, czyli jak się góral dostał do nieba" niemiecki lalkarz Harro Siegel uznał za "najlepsze przedstawienie w historii lalkarstwa światowego".
Popularność przyniosły mu występy w TVP w latach 1957–77. Był reżyserem oraz aktorem w programach swojego autorstwa, m.in. w cyklach: "Janek Telewizorek" (1957–59) i "Teatrzyk w koszu" (1958–65), "Ula z I b", "Ula z II b" oraz "Ula i świat" (1965–68), "Przygody skrzata Dzięcielinka" (1969–72). To on odkrył dla telewizji Huberta Antoszewskiego, odtwórcę kultowego do dziś psa Pankracego.
Napisał "Podróż po mapie", czyli wierszowaną opowieść o tym, jak powstała mapa, kto ją stworzył i co oznacza jej legenda oraz "Słoneczne historie" - wydane z ilustracjami Józefa Wilkonia. W niej zawarł frazę, która może uchodzić za jego życiowe motto: "Figielków ci się zachciało? Dam ja ci figielki, figloczyńco!".
Jan Wilkowski ukończył stołeczne prywatne gimnazjum Władysława Giżyckiego. W młodości słuchał audycji radiowych ze Stefanem Jaraczem, zakradał się na spektakle do Teatru Ateneum.
Okres okupacji spędził w Radomiu, gdzie w 1944 r. został aresztowany. Po uwolnieniu wstąpił do oddziału AK por. Huragana w Puszczy Kozienickiej.
Po wojnie w pismach "Mucha", "Szpilki" i "Przekrój" publikował ilustracje satyryczne. Pracował też jako dekorator w radomskim oddziale Ministerstwa Informacji i Propagandy oraz w warszawskim atelier graficznym Ministerstwa Przemysłu.
Chciał zdawać na Akademię Sztuk Pięknych, ale zafascynował go teatr lalek. Przeczytał "Iwonę, księżniczkę Burgunda" Gombrowicza i - nie mogąc jej sobie "zainscenizować" w wyobraźni - postanowił rozpocząć studia w nowo otwartej Szkole Dramatycznej Teatru Lalki i Aktora prowadzonej przez Janinę Kilian-Stanisławską i Henryka Ładosza. Na II roku Kilian-Stanisławska zaangażowała go do prowadzonego przez siebie Teatru Lalek "Niebieskie Migdały".
"Wszystkie idee współczesnego teatru lalek, nawet te najbardziej +awangardowe+, Wilkowski przemyślał, przeanalizował i w końcu wypróbował na scenie własnego teatru. (...) każda jego myśl inscenizacyjna i reżyserska wnosiła nowe wartości do doświadczeń teatru współczesnego, tego, w którym z takim namaszczeniem mówi się o Grotowskim, Brooku i Wilsonie" – ocenił Henryk Jurkowski.
Karierę teatralną rozpoczął w 1947 r. marionetkową rolą Mefista w przedstawieniu "Pani Twardowska" w warszawskich "Niebieskich Migdałach". Potem zagrał jeszcze jawajką Rybaka w słynnej inscenizacji "Baśni o rybaku i rybce". Tam, 10 maja 1950 r., wyreżyserował pierwszy spektakl "Bajki, lalki i piosenki" na podstawie tekstów Gałczyńskiego, Tuwima i Januszewskiej.
W 1950 r. "Niebieskie Migdały" zmieniono na Państwowy Teatr Lalka w Warszawie, a Wilkowski został asystentem nowego dyrektora Władysława Jaremy. Wkrótce Jarema odszedł, proponując Wilkowskiemu przejście do krakowskiego Teatru Groteska. Młody lalkarz został jednak w Warszawie i doprowadził do premiery rozpoczęty przez Jaremę spektakl "Maciej Kłosek", ocalając Lalkę przed likwidacją. W lutym 1952 r. otrzymał nominację na kierownika artystycznego tego teatru - pozostał nim do 1969 r.
Reżyserii uczył się jako asystent Janiny Kilian-Stanisławskiej, współpracownik Władysława Jaremy oraz stażysta Bertolta Brechta.
"Jego artystyczne dorastanie przebiegało wyjątkowo szybko, ale i talent miał nieprzeciętny. I dar zjednywania partnerów" - podkreślał Marek Waszkiel w "Didaskaliach" (2010 nr 95). A Henryk Jurkowski w "Metamorfozach teatru lalek w XX wieku" zwracał uwagę, że "była to własna koncepcja teatru, łącząca w sobie postulat Craiga o +teatrze teatralnym+ i Brechtowską formułę epickiego teatru zaangażowanego społecznie".
Scenograf Adam Kilian stał się najbliższym współpracownikiem Wilkowskiego. Obaj uczynili z Teatru Lalka scenę eksperymentalną, teatr formy i wyobraźni plastycznej. Z Kilianem stworzył takie przedstawienia, jak "Guignol w tarapatach" (prem. 1956, Grand Prix i Złoty Medal na festiwalu w Bukareszcie w 1958) czy "O Zwyrtale muzykancie, czyli jak się góral dostał do nieba” z muzyką Krzysztofa Pendereckiego.
Zdaniem krytyków, był to jego najwybitniejszy spektakl "za dyrekcji w Lalce". Inscenizacja własnej adaptacji tekstu Kazimierza Przerwy-Tetmajera była opowieścią o wędrówce Zwyrtały do nieba. Wilkowski plastycznie nawiązał do góralskiego malarstwa na szkle, a kolejne postaci schodziły na scenę wprost z ram obrazów.
"O +Zwyrtale Muzykancie+ pozostało do dnia dzisiejszego największym osiągnięciem polskiego teatru lalek, a trudno znaleźć przedstawienie, które mogłoby z nim konkurować również w skali światowej. I to nie ze względu na jego formułę folklorystyczną, ale ze względu na jego kompletność, całościową perfekcję, niezwykle silną wizualność i ze względu na jego egzystencjalną, a właściwie nawet eschatologiczną problematykę" - oceniał Henryk Jurkowski ("Moje pokolenie...", Łódź 2006). A Jarosław Kilian wspominał: "Ciągle mam przed oczami spektakl +O Zwyrtale Muzykancie+. Na scenie pojawiały się plany nieba, piekła i ziemi, czyli właściwie cały kosmos. W pewnym momencie, i to była moja ulubiona scena, zjeżdżały z góry rozbujane dzwony. Płaskie, malowane, jak z malowanki ludowej na szkle. Te dzwony rozhuśtane wydzwaniały +Alleluja+" ("Teatr" 2017 nr 1).
Marek Waszkiel podkreślał, że spektakl "przez wiele następnych lat reprezentował polski teatr lalek na najważniejszych europejskich imprezach, nie wyłączając festiwalu dei Due Mondi we włoskim Spoleto czy sezonu Teatru Narodów w Paryżu. Wilkowski i jego teatr znalazł się na chwilę w centrum uwagi artystycznej Europy, pokazywany był obok Baletu XX wieku Bejarta".
Jednak pierwszym i od razu międzynarodowym sukcesem artysty był "Guignol w tarapatach" wg Leona Moszczyńskiego. Wilkowski posłużył się w tej inscenizacji konwencją brechtowską, którą był ówcześnie zafascynowany. Wspominał: "Pojechałem do Brechta i nagle patrząc na jego robotę, poznając jego dramaturgię, wyciągnąłem z tego dla siebie pewne wnioski. Wróciłem do Warszawy. Przewróciłem wszystko, co dotychczas zrobiłem, do góry nogami. W tego Guignola włożyłem swoje refleksje z Brechta, z jego realizacji, prób. Wykorzystałem to dla siebie, m.in. to, co się nazywa songiem u Brechta. Wykorzystałem to jego odkrycie w prowadzeniu aktora i kształtowaniu jego postaci".
"+Guignol w tarapatach+ przywoływał tradycyjny mikrokosmos sceniczny +z typowym konfliktem opartym o sprzeczne interesy klasy posiadającej i wyzyskiwanej+. XIX-wieczny francuski Guignol, postać z popularnego teatru lalek Lyonu, (...) przywołana została na zasadzie teatru w teatrze. Wędrowny lalkarz Jean opowiada w swoim przenośnym teatrzyku historię Guignola, szewca. I sam, jak Guignol, jest nękany przez stróżów porządku. Akcja co i raz przenosi się ze scenki lalkowej w przestrzeń lalkarza Jeana, wędrującego na tle powiększonych fotografii Paryża" - opisywał spektakl Waszkiel. W 1959 r. za rolę Jeana w "Guignolu w tarapatach" Wilkowski otrzymał dyplom dla "najwybitniejszego lalkarza Sezonu Teatru Narodów".
Ważnym przedstawieniem z tego okresu był jego "Zaczarowany fortepian" (1957) z lalkami i scenografią Kiliana, muzyką Jerzego Dobrzańskiego, w którym za sprawą dźwięków fortepianu Wilkowski na scenie ożywiał trzy postaci lalkowe: Pacusia, Pacusię i Dysonansa.
Po wyrzuceniu z Teatru Lalka w 1969 r. Wilkowski nawiązał współpracę z teatrami w Toruniu, Łodzi, Lublinie, Szczecinie i Warszawie. Reżyserował też na Kubie i w USA.
Potem, w okresach 1975–79 i 1983–86, był związany z Białostockim Teatrem Lalek, gdzie jego sukcesami inscenizacyjnymi były - zrealizowana w poetyce teatru przedmiotów "Zielona Gęś" wg Gałczyńskiego (1984) i "Dekameron 8,5" wg Boccaccia (1986), za który otrzymał w 1990 r. nagrodę za reżyserię na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek dla Dorosłych w Plewen.
"Uciekinierzy z Florencji w postaci aktorów prezentują swoje erotyczne anegdoty za pomocą figur szachowych, owoców i lalek +palcówek+" - wspominał Henryk Jurkowski, dodając, że "dla Wilkowskiego przedstawienie to miało wymiar polityczny. Polska roku 1985 żyła w objęciach dżumy (lata stanu wojennego), jak Florencja w czasach Boccaccia".
Powrócił też do góralskiego folkloru. "Dzieje życia beskidzkiego świątkarza, Jędrzeja Wowry, (...) stały się inspiracją do najbardziej osobistego dzieła literackiego Wilkowskiego – sztuki lalkowej dla dorosłych +Spowiedź w drewnie+. Opowieść o ludowym świątkarzu rzeźbiącym Chrystusa Frasobliwego to zarazem opowieść o losie artysty, o męce twórczej, nieadekwatności rezultatów wobec zamierzeń, o pozycji artysty w społeczeństwie, o krzywdzących krytykach i prymitywnych zleceniodawcach, a wreszcie o człowieku rozmawiającym ze swoim Bogiem i o lalkarzu rozmawiającym z drewnianym partnerem” – informuje "Encyklopedia teatru". Zrealizowaną w szczecińskiej Pleciudze "Rzecz o Jędrzeju Wowrze", złożoną ze "Spowiedzi w drewnie" i "Żywotów świętych", w reżyserii Wilkowskiego i Bohdana Głuszczaka (1983) wyróżniono Grand Prix za spektakl i I nagrodą za reżyserię na XI Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Lalek w Opolu.
"Wszystkie idee współczesnego teatru lalek, nawet te najbardziej +awangardowe+, Wilkowski przemyślał, przeanalizował i w końcu wypróbował na scenie własnego teatru. (...) każda jego myśl inscenizacyjna i reżyserska wnosiła nowe wartości do doświadczeń teatru współczesnego, tego, w którym z takim namaszczeniem mówi się o Grotowskim, Brooku i Wilsonie" – ocenił Jurkowski.
W 1974 r. z Krzysztofem Rauem założył w Białymstoku zamiejscowy Wydziału Lalkarski PWST im. A. Zelwerowicza, przez sześć lat był jego dziekanem. A w latach 1981-90 został profesorem Wydziału Reżyserii Teatru Lalek. W jednym z wywiadów jego była studentka Alicja Bach wspominała: "Wilkowski był dla nas prawdziwym, wielkim autorytetem, miał ogromny talent pedagogiczny. Wiele czasu poświęcał na rozmowy z nami, był prawdziwym przyjacielem. (...) To był wspaniały, pogodny człowiek. Jego ulubioną piosenką była +Quantanamera+. Często na wspólnych spotkaniach ją śpiewaliśmy". Aktor Andrzej Beya-Zaborski dodawał: "Wielka osobowość, po prostu mistrz. (...) To był znakomity fachowiec, ciepły, kochający młodzież, dżentelmen w każdym calu, dusza człowiek".
Zmarł po długotrwałej chorobie w wieku 76 lat – 28 grudnia 1997 r. Pochowano go na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
Jan Wilkowski jest patronem teatru szkolnego białostockiej Akademii Teatralnej.
Grzegorz Janikowski (PAP)
gj/ pat/