Po ogłoszeniu werdyktu Akademii Szwedzkiej w Sali Giełdy zapanowała cisza. Twórczość tegorocznego laureata literackiego Nobla Abdulrazaka Gurnah z Tanzanii nie jest szerzej znana. Wśród faworytów media wskazywały innych pisarzy z Afryki.
Zamiast oklasków i radości w tym roku po usłyszeniu nazwiska Gurnah w Sali Giełdy zapanowała kompletna cisza.
Według przewodniczącego komitetu noblowskiego Andersa Olssona "Abdulrazak Gurnah jest uznawany za jednego z czołowych pisarzy postkolonialnych Afryki".
"We wszystkich swoich 10 powieściach rzucił nowe światło ma skutki kolonializmu i wygnania. (...) Jego twórczość jest nieustanną próbą dania głosu uchodźcom z różnych kierunków " - powiedział Olsson na konferencji prasowej po ogłoszeniu werdyktu.
Jak przekazał sekretarz Akademii Szwedzkiej Mats Malm, Gurnah o otrzymaniu Nagrody Nobla dowiedział, kiedy wszedł do kuchni. "Rozmawialiśmy o praktycznych rzeczach. Z powodu pandemii tegoroczny laureat nie przyjedzie 10 grudnia do Sztokholmu. Zorganizowana zostanie wirtualna uroczystość" - podkreślił Malm.
Dwie z powieści "Paradise" oraz "The Last Gift" tegorocznego laureata literackiego Nobla zostały przełożone na język szwedzki. Mimo tego w największych sieciach księgarń jego książki są niedostępne.
Szwedzki dziennik "Dagen Nyheter" wśród kandydatów do Nagrody Nobla z Afryki typował następujących twórców: Ngugi Wa Thiong'o (Kenia, był wskazywany od lat), Mia Couto (Mozambik), Scholastique Mukasonga (Rwanda), Chimamanda Ngozi Adichie (Nigeria), a także Nuruddin Farah (Somalia).
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
zys/ dki/