Miała niesamowite wyczucie formy i odwagę sięgania w nieoczywiste rejony, w które inni się nie zapuszczali. Ciekawość świata i ludzi zachowała do samego końca – mówi PAP reżyser teatralny Paweł Miśkiewicz, wspominając zmarłą w nocy z soboty na niedzielę Barbarę Krafftównę.
O śmierci artystki poinformował w niedzielę Związek Artystów Scen Polskich. Wiadomość przekazało także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. "Z wielkim żalem i smutkiem żegnamy Barbarę Krafftównę, która pozostając do ostatnich chwil wśród swoich przyjaciół w Domu Artystów w Skolimowie, odeszła dziś w nocy" - poinformowano we wpisie ZASP w mediach społecznościowych.
W rozmowie z PAP Barbarę Krafftównę wspominał reżyser teatralny Paweł Miśkiewicz, który obsadził ją w roli matki w spektaklu "Peer Gynt. Szkice z dramatu Henryka Ibsena" oraz w tytułowej roli - dzielonej z Klarą Bielawką - w "Alicji" na motywach książek Lewisa Carrolla.
"Ciągle jestem w szoku, bo wydawało się, że czas zapomniał o pani Barbarze, że ma podpisany jakiś tajemny pakt – nie wiadomo, z Bogiem czy z diabłem – na to, że będzie zawsze. Właśnie w wypadku roli w +Alicji+ bazowaliśmy na tym cudownym, unikalnym bycie, jakim była - pomieszaniem dziecka i staruszki. Przy czym kompletnie nie respektowała nigdy tego swojego dojrzałego wieku. Była zawsze figlarna, dowcipna, ale jednocześnie bardzo profesjonalna i pokorna w pracy. Choć była wielką aktorką, nigdy nie gwiazdorzyła" - powiedział.
Dodał, że artystka "wyprzedzała swój czas niesamowitą świadomością formy", co widać, kiedy ogląda się jej stare prace filmowe czy spektakle Teatru Telewizji. "Miała niesamowite wyczucie formy i odwagę sięgania w nieoczywiste rejony, w które inni się nie zapuszczali. Ciekawość świata i ludzi zachowała do samego końca, bo jeszcze niedawno odwiedzała moje premiery, zaglądała do teatru, ciągle zainteresowana, co się dzieje" - podkreślił reżyser.
Miśkiewicz wspomniał, że z Barbarą Krafftówną spotkał się już we wczesnym dzieciństwie dzięki płytom z bajkami, których słuchał. "Zawsze zachwycał mnie ten unikalny tembr głosu, kompletnie irracjonalna, a jednak trafiająca w sedno intonacja rozmaitych fraz, które już tam było słychać. Miałem wrażenie, że tak jak towarzyszyła mi pani Barbara od lat dziecinnych, tak będzie i do samego końca. Trochę mnie oszukała dzisiaj, ale myśl o niej zawsze wywołuje uśmiech i radość. Nawet teraz, w tak smutnym dniu, gdy się ją wspomina, to nie z żalem i bólem, tylko z radością, że w ogóle ktoś tak wyjątkowy był między nami" - zwrócił uwagę.
Barbara Krafftówna, ur. 5 grudnia 1928 r. w Warszawie, już w czasie wojny uczyła się tańca i pantomimy; uczęszczała też na zajęcia konspiracyjnego Studia Dramatycznego Iwo Galla. W 1945 roku na nowo podjęła naukę w Studiu, które po wojnie działało przy Teatrze Starym w Krakowie. W 1946 r. wyjechała, wraz z grupą uczniów Studia, do Gdyni, gdzie Gall objął dyrekcję Teatru Wybrzeże. Debiutowała tam w listopadzie 1946r. rolą Rybaczki w "Homerze i orchidei", sztuce Tadeusza Gajcego. W 1947 r. zdała eksternistyczny egzamin aktorski w Studio Galla.
Po Teatrze Wybrzeże występowała kolejno w teatrach: im. Stefana Jaracza w Łodzi (1949-50), Dramatycznym we Wrocławiu (1950-53, 1957-64, 1981-82), następnie w teatrach warszawskich: Nowej Warszawy (1953-56), Komedia (1956-57), Narodowym (1964-69), Syrena (1969) i Współczesnym (1981-82).
W 1953 r. Barbara Krafftówna zadebiutowała w filmie Jana Rybkowskiego, epizodem w "Sprawie do załatwienia". Krytycy filmowi uważają, że najlepsze swoje role zagrała u Wojciecha Jerzego Hasa - m.in. pełną liryzmu barmankę Zosię w "Złocie" (1961), wyniosłą i władczą postać pięknej Camilli de Tormez, macochy Paszeki w "Rękopisie znalezionym w Saragossie" (1964) oraz skromną postać Jadwigi w "Szyfrach" (1966). Za najwybitniejszą kreację Krafftówny uważa się postać aktorki Felicji, którą stworzyła w filmie "Jak być kochaną" (1962). Ten ostatni film przyniósł jej w 1963 r. nagrodę za wybitną kreację aktorską na festiwalu w San Francisco.
Poza filmem i teatrem Barbara Krafftówna miała jeszcze jedną pasję - kabaret. Występowała u Jana Pietrzaka w kabarecie "Pod Egidą" oraz w "Kabarecie Starszych Panów". Charakterystyczny głos pozwalał jej na różnorodną interpretację materiału muzycznego: od żartobliwego songu "W czasie deszczu dzieci się nudzą" przez liryczne "Zakochałam się w czwartek przypadkiem" po operetkowe "Przeklnę cię".
Krafftówna otrzymała wiele nagród i wyróżnień. W 1964 r. zajęła pierwsze miejsce w plebiscycie "Kuriera Polskiego" na najpopularniejszą aktorkę polskiego ekranu. W 2006 r. otrzymała Złoty Medal Gloria Artis za zasługi dla polskiej kultury. W 2007 r. zdobyła tytuł Mistrza Mowy Polskiej. 11 listopada 2019 r. prezydent Andrzej Duda odznaczył Barbarę Krafftównę Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Zmarła w wieku 93 lat. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ pad/