Rzeźby Ursuli von Rydingsvard – jednej z najbardziej znanych artystek w Stanach Zjednoczonych – można od piątku oglądać w Muzeum Narodowym w Krakowie. „Nie mieszkam w Polsce, ale moje serce jest właśnie tu” – mówi rzeźbiarka.
79-letnia artystka ma polskie korzenie. Jej matka urodziła się w Polsce, ojciec był Ukraińcem. W czasie II wojny światowej rodzinę wywieziono na roboty przymusowe do Niemiec, potem rodzice Ursuli wyemigrowali do USA.
To druga prezentacja prac rzeźbiarki w naszym kraju organizowana w trzech miejscach: w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku (tam wystawa już się zakończyła), w Łazienkach Królewskich w Warszawie i Muzeum Narodowym w Krakowie.
W Krakowie można oglądać 11 rzeźb i instalację oraz jedenaście rysunków artystki. Dwa dzieła zostały wyeksponowane na placu przed gmachem głównym MNK.
"Nie mieszkam w Polsce, ale moje serce jest właśnie tu" – wyznała artystka. Jak powiedziała, gdyby nie II wojna światowa to prawdopodobnie mieszkałaby w naszym kraju od urodzenia. Dodała, że wiele jej rzeźb ma nazwy w języku polskim, ale jak zaznaczyła nie lubi, kiedy widzowie najpierw czytają tytuły, żeby zrozumieć, co dzieło przedstawia.
"Według mnie sztuka to przede wszystkim sfera wizualna i trzeba pozwolić swoim oczom spokojnie wodzić, obserwować, a niekoniecznie od razu szukać wyjaśnień. Trzeba całym ciałem poczuć atmosferę, dać się ponieść sztuce" - mówiła Ursula von Rydingsvard. "Poeci często używają metafor. Czytamy wiersz raz rozumiemy go w jeden sposób, wracamy do niego i rozumiemy zupełnie inaczej. Tak samo jest ze sztuką" – dodała.
Materiałem, z którego artystka tworzy najczęściej jest drewno cedrowe. "Lubię je. Podobają mi się możliwości, jakie mi daje. Jest mięsiste, delikatne, łatwo z nim pracować, ma przepiękne kolory" – mówiła artystka. Opowiadała, że jeszcze na studiach pracowała ze stalą, ale nie lubiła jej twardości i sztywności, aż pewnego dnia w 1974 roku dostała od znajomego irlandzkiego mnicha kawałek belki cedrowej i odkryła, że jest ona niezwykle miękka, plastyczna. "Ale używam w swojej pracy wielu różnych materiałów. Wykorzystuję brąz, krowie jelita i żołądki" – dodała Ursula von Rydingsvard.
Na wystawie w MNK pokazywane są dzieła najważniejsze w twórczości artystki, m.in. ukończona w 1976 roku rzeźba "9 stożków" – symbolizująca jej rodziców i siedmioro dzieci; "Dno oceanu" - rodzaj misy czy też łodzi wykonanej z cedrowego drewna, obwieszonej woreczkami z krowich jelit; "Księga bez słów" – ogromna i wykona z drewna cedrowego z pustymi kartami oraz instalacja "Little Nothing" – złożona z szeregu drobnych przedmiotów.
Z powodu pandemii organizacja wystawy opóźniła się o rok. Tytuł ekspozycji "Tylko sztuka" to nawiązanie do manifestu, w którym Ursula von Rydingsvard próbuje odpowiedzieć, dlaczego zajmuje się sztuką? "Nie mam jednej w miarę jasnej odpowiedzi na to niełatwe dla mnie pytanie" – wyjaśniła rzeźbiarka. I przyznała, że tworzy, żeby wyciszyć niepokój, pogrążyć się w skupieniu, podnieść się na duchu.
"Ursula von Rydingsvard jest niezwykłą osobowością, pełną światła, dobroci i samych dobrych odczuć, które pomagają jej tworzyć sztukę, która porusza" - powiedziała Eulalia Domanowska, kuratorka wystawy. Jak dodała, inspiracją dla dzieł artystki są: natura – skały, drzewa, przyroda; sztuka pierwotna – Indian oraz mieszkańców Afryki oraz duch Środkowo-Wschodniej Europy. Z kolei abstrakcyjne rysunki są autonomiczne – nie są szkicami czy projektami do rzeźb.
"Proces powstawania jej rzeźb wielu osobom przypomina jazz – bo często jest to spontaniczne. Co ostatecznie powstanie jest tajemnicą" – mówiła Eulalia Domanowska. W jaki sposób Ursula von Rydingsvard tworzy, można się przekonać oglądając trzy filmy dokumentalne.
Zarówna artystka, jak i dyrektor MNK prof. Andrzej Szczerski wyrazili nadzieję, że jedna z rzeźb na stałe pozostanie w Polsce. "To sztuka najwyższej światowej klasy" – podkreślił Andrzej Szczerski.
Wystawa "Ursula von Rydingsvard. Tylko sztuka" potrwa do 6 lutego.(PAP)
autor: Małgorzata Wosion
wos/ pat/