W ciągu dwóch dekad przebył drogę od autora krótkich metraży do najbardziej kasowego brytyjskiego reżysera od czasów Hitchcocka. Kim jest Christopher Nolan – showmanem, wizjonerem, autorem osobistych obrazów? Fenomenowi twórcy "Incepcji" przygląda się Tom Shone w książce "Christopher Nolan. Reżyser wyobraźni".
Skoro już "Mroczny rycerz", który zadebiutował w kinach w 2008 r. i zarobił blisko 1 mld 500 mln dol., dał Christopherowi Nolanowi poczucie nieograniczonej wolności, trudno wyobrazić sobie, co Brytyjczyk czuje obecnie. Niespełna dwa tygodnie temu zgarnął dwa Oscary za "Oppenheimera" – w kategoriach najlepszy film i reżyseria. Opowieść o fizyku Robercie Oppenheimerze, nazywanym "ojcem bomby atomowej", była jednym z najgłośniejszych tytułów minionego roku i niekwestionowanym liderem w wyścigu po nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. Dla reżysera zaś – naturalną konsekwencją pasji do nauk ścisłych, której echa pobrzmiewały także w jego wcześniejszych filmach, m.in. "Interstellar" i "Tenecie". Odbierając statuetki, Nolan nie krył wzruszenia. "Tylu ludzi wyniosło mnie na te szczyty, na tę scenę" - zaczął, dziękując współtwórcom obrazu. "Nie ma słów, by opisać waszą pracę. Podróż z kinem trwa dopiero sto lat. Ale wiele dla mnie znaczy, że – waszym zdaniem - mogę być istotną częścią tej podróży" - zapewnił.
Teraz polscy czytelnicy mogą prześledzić jego drogę dzięki książce "Christopher Nolan. Reżyser wyobraźni" Toma Shone’a, która niedawno ukazała się na rynku. Nie jest to typowa biografia ani wywiad-rzeka, choć bliżej jej do tego drugiego. Utwór stanowi bowiem efekt wielu rozmów autora z Nolanem. Amerykański krytyk filmowy poznał reżysera w 2001 r., gdy ten miał na swoim koncie debiut pełnometrażowy "Śledząc" oraz "Memento", na który ledwo udało mu się znaleźć dystrybutora. Wystarczył rok, by sytuacja zmieniła się – obraz okazał się punktem zwrotnym w jego życiu. Nie tylko odniósł sukces kasowy, ale też został doceniony dwiema nominacjami do Oscara – za najlepszy scenariusz oryginalny i montaż. Zapoczątkował serię kolejnych sukcesów.
Jednak nie o wyliczanie osiągnięć idzie, a o zrozumienie, co za nimi stoi. Shone zwraca uwagę, że do obrazów Nolana łatwo jest wejść, ale trudniej się z nimi rozstać. Na zawsze zostają pod powiekami. Chciał dowiedzieć się, kim jest człowiek, który może zebrać rekordowo wysoki budżet, zrealizować właściwie każdy pomysł. I który sam o sobie mówi: "bardziej czuję się rzemieślnikiem niż artystą". Czy mają rację recenzenci, pisząc, że Christopher tworzy "obrazy wirtuozerskie", choć pełne "pustych sztuczek"? "Tam, gdzie krytycy wyczuwają bezosobowość, Nolan z dumą magika szczyci się tym, że umiał rozpłynąć się w powietrzu. Napisałem tę książkę, ponieważ uważam, że obie strony są w błędzie. Może i filmy Nolana nie są tak autobiograficzne jak na przykład +Ulice nędzy+, a nawet +E.T.+, ale (...) kreślą obraz i mitologię, które w każdym calu są równie osobiste dla ich twórcy jak podejrzane speluny dla Scorsesego lub przedmieścia dla Spielberga. Rozgrywają się w miastach i krajach, które były dla Nolana domem, pobrzmiewają echem budynków, w których mieszkał i się kształcił, czerpią z książek i filmów, które go ukształtowały, a także żonglują motywami z jego własnej drogi ku dorosłości" – pisze Shone.
Z jego książki wyłania się obraz osoby bardzo konsekwentnej, która od najmłodszych lat rozwijała reżyserską pasję. Urodzony w rodzinie amerykańskiej stewardessy i brytyjskiego producenta reklam, Christopher był zafascynowany "Gwiezdnymi wojnami" George’a Lucasa, które obejrzał przy okazji wizyty u babci w Ohio, oraz "2001: Odyseją kosmiczną" Stanleya Kubricka. Pierwszą kamerę dostał, gdy miał osiem lat. Sprzęt służył mu do tworzenia prostych filmów o tematyce kosmicznej. Ostatecznie jednak postawił na wykształcenie humanistyczne – studiował anglistykę na University College London. Będąc studentem, wraz ze swoją przyszłą żoną Emmą Thomas należał do uniwersyteckiego koła filmowo-telewizyjnego. W tamtym okresie zainteresował się powieściami Raymonda Chandlera, które zainspirowały go do stworzenia pierwszych filmów. Autor czarnego kryminału był Nolanowi szczególnie bliski – tak jak on czuł się outsiderem, dzieląc życie między Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone.
W rozmowach z Shone’em Christopher wspomina prace nad kolejnymi filmami, towarzyszące im okoliczności życiowe oraz ludzi, którzy wywarli na niego wpływ. Wśród poruszonych wątków pojawiają się relacje rodzinne. Nolan i Emma Thomas mają czwórkę dzieci – Florę, Magnusa, Olivera i Rory’ego. Okazuje się, że niewiele jest rzeczy, które twórca "Oppenheimera" przedkłada ponad wspólne wyjścia do kina. Uwielbia rozmawiać z bliskimi o tym, co zobaczyli. Nie ma także problemu z tym, by wracać do własnych obrazów. Traktuje je jak historyczne artefakty. "Ostatnio obejrzeliśmy z dziećmi +Mrocznego rycerza+. Problem z takimi filmami polega na tym, że liczą się w danym czasie. Trudno namówić kogoś, żeby ponownie obejrzał lub ocenił film o superbohaterze. Wkrótce ktoś nakręci nowego +Batmana+, rozumiesz? Z science fiction jest inaczej. W przypadku +Interstellar+ od początku wiedziałem, że czeka go długa przyszłość. Co ludzie będą o nim myśleć za dwadzieścia lat? Miejmy nadzieję, że do niego wrócą" – powiedział Shone’owi.
Książka "Christopher Nolan. Reżyser wyobraźni" w tłumaczeniu Joanny Dziubińskiej ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ wj/