Janusz Głowacki potrafił łączyć w sobie bardzo poważne obserwacje dotyczące życia Polski, świata, z poczuciem humoru, i to przyniosło mu sławę - mówił PAP powieściopisarz, eseista, krytyk literacki Stefan Chwin o zmarłym w sobotę dramaturgu i scenarzyście.
Janusz Głowacki zmarł w sobotę w wieku 79 lat; był dramaturgiem, prozaikiem, felietonistą i autorem scenariuszy filmowych.
„Bardzo żałuję, że ton, który wprowadził do polskiej kultury Janusz Głowacki nie będzie tak podtrzymywany, jak on to robił. I robił to świetnie, nie tylko w twórczości literackiej, ale także w wywiadach. On był mistrzem wywiadów” – ocenił prof. Chwin.
Podkreślił, że „to oko Głowackiego było tak fascynujące, że on potrafił łączyć w sobie bardzo poważne obserwacje dotyczące życia Polski, ale też obserwacji świata, z niebywałym poczuciem humoru". "To jest coś, co przyniosło mu sławę w Polsce i przyniosło mu sławę w Ameryce, gdzie dotykał w swoich dramatach najbardziej, właściwie, mrocznych stron ludzkiego życia. A robił to w tonacji, która gdzieś tam daleko ma za sobą tradycje Gombrowicza, Mrożka czy Becketta” – zauważył Chwin.
Swoją znajomość ze zmarłym pisarzem nazwał „przyjazną znajomością”, która zaczęła w 2002 na targach książki we Frankfurcie.
„Miałem tę przyjemność, że pierwszy raz zobaczyliśmy się w pociągu, który jechał do Hanau (w Niemczech) i razem mieszkaliśmy w hotelu w związku z targami książki, więc mogłem go poznać też od strony prywatnej. Rozmawialiśmy też o jego twórczości, ale też o jego życiu, bardzo ciekawym z resztą” – wspominał.
Chwin przyznał też, że najbardziej w twórczości Głowackiego ceni, jako gdańszczanin, powieść „Moc truchleje”, o sierpniu 1980 roku, która miała być zekranizowana przez Andrzeja Wajdę. „I bardzo żałowałem, że Andrzej Wajda nie zrealizował tego filmu. Zamiast tego zrobił +Człowieka z żelaza+” – zauważył.
Jak ocenił jest to bardzo ważna książka, o której rozmawia ze swoimi studentami. „Ona pokazuje sierpień 80. roku z bardzo ważnej perspektywy tzn. takiego robotnika, który nie jest świadomy tego, co się dzieje. Jest człowiekiem, który w środku jest bardzo pokiereszowany, nie odróżnia dobra od zła, i dopiero pod wpływem strajku stoczniowego coś się w nim odmienia” – podkreślił Chwin.
Wśród ważnych dzieł wymienił też dramaty Głowackiego, które – jak mówił – zrobiły karierę światową. Jego zdaniem to przede wszystkim „Antygona w Nowym Jorku” i „Kopciuch” o polskiej emigracji. „On był wspaniałym obserwatorem i na temat losów polskiej emigracji napisał bardzo wiele” – dodał Chwin.(PAP)
api/ par/