Broniłem mojej koncepcji przekładu, przekonując, że Poe nie pisał staroświeckim, archaicznym językiem, był poetą – mówi PAP tłumacz Sławomir Studniarz. Wartością jest język, ale też to, że artysta pokazuje psychikę człowieka, która staje się obszarem, gdzie doświadcza się groźnych rzeczy – dodaje.
PAP: Pretekstem do naszej rozmowy jest wydanie zbioru Edgara Allana Poego "Opowiadania prawie wszystkie" w pańskim tłumaczeniu. Jak pan myśli, dlaczego jest to tak poczytny autor?
Sławomir Studniarz: Musiałbym się wczuć w umysły czytelników, by odpowiedzieć. Poe jest fenomenem literackim, jego twórczość jest żywa, wciąż obecna. Nawet sam autor jest obecny w naszym świecie, w postaci swoich wizerunków, rozmaitych ekranizacji, które się pojawiają. Jego podobizna stała się też elementem popkultury. Jako specjalista od literatury Niemal od początku zamierzeniem Poego było dotarcie do szerszego kręgu odbiorców. Uważał, że utwory autora powinny być czytane, bo to jest najważniejsze. Dlatego nie kierował swoich tekstów do elit, sięgał po konwencję grozy, po konwencję gotycką na początku swojej kariery, ponieważ takie utwory były chętnie czytane. Dostarczały czytelnikom silnych wrażeń.
PAP: Czy to było szukanie silnych wrażeń, a może rozrywki czy specyficznego klimatu?
Sławomir Studniarz: Możemy mówić tu o estetyce grozy. Tylko nie chciałbym tu sięgać za daleko. Bo potrzeba doświadczania grozy i pewnej przyjemności, jaka płynie z tego, napędza przecież cały rynek gier wideo, prawda? To jest ta dziedzina, gdzie ta potrzeba jest zaspokajana. A tak naprawdę początki tej estetyki pojawiły się już pod koniec XVIII wieku. Tu chodzi o doznanie wzniosłości, która zakładała połączenie grozy z pięknem czy poczuciem przyjemności, obcowanie z czymś groźnym, ale jest jeden warunek: nie może się to dziać w rzeczywistości. Doświadczenie grozy jest przyjemne, o ile nasze życie nie jest w niebezpieczeństwie, czyli odbywa się np. poprzez dzieło sztuki, albo przyglądanie się jakiemuś zjawisku z daleka. Nie wiem, czy obecnie jest to ten sam impuls, ponieważ gry wideo zapewniają silniejsze wrażenia niż czytanie opowiadań, które powstawały prawie 200 lat temu.
PAP: A czy jest coś, czego jeszcze nie wiemy o twórczości tego pisarza? Czy udało się coś odkryć? Wiemy z zapowiedzi wydawcy, że w tomie znalazły się też opowiadania mniej znane.
Sławomir Studniarz: Mówimy o kanonie. Zwłaszcza w Polsce ten kanon był dosyć wąski. Ustalił się on poprzez powojenne wydania pod redakcją Władysława Kopalińskiego. Były to dwa tomy: w pierwszym zebrano opowiadania grozy, w drugim - opowiadania satyryczne, groteski. To na długo przesądziło o dostępności opowiadań Poego. Gdy sięgniemy wstecz, mam na myśli koniec XIX, początek XX wieku, zobaczymy, że w tamtych czasach tłumaczono więcej opowiadań Poego, tylko gdzieś te przekłady troszeczkę przepadły. Przekłady Leśmiana, Wyrzykowskiego, zawęziły ten zbiór.
W wydawanym właśnie tomie Poego jest 39 opowiadań. To są opowiadania albo gotyckie, albo detektywistyczne z wyłączeniem opowiadań satyrycznych czy groteskowych, więc chyba takiego zbioru wcześniej nie było. Czy czegoś nie wiemy o tej twórczości? Są mało znane teksty Poego, nawet dla specjalistów. Najpełniejszy obraz spuścizny literackiej Poego daje nam strona internetowa, prowadzona przez miłośników, specjalistów - eapoe.org, która gromadzi najwięcej utworów, tekstów, które Poe napisał. Pisał on przecież recenzje, eseje, które w Polsce są nieznane. Mieliśmy jeden przekład "Filozofii kompozycji" Karaska z lat 80., potem długo, długo nic. Niedawno, kilka lat temu ukazał się przekład drugiego eseju "Zasada poetycka". A to są tylko dwa eseje, a Poe napisał ich dużo więcej. Napisał też traktat, podsumowanie dorobku, poszukiwań artystycznych, intelektualnych, filozoficznych, dzieło ukazało się w roku jego śmierci, w 1849 roku, zatytułowane "Eureka". Jest to traktat kosmologiczno-mistyczny, nieznany w Polsce, nie tłumaczony. Sporo rzeczy jest jeszcze do odkrycia.
PAP: Możemy powiedzieć, że Poe wytyczył drogę dla późniejszych twórców, jak choćby nasz Stefan Grabiński...
Sławomir Studniarz: Grabiński nie ukrywał tego, nazywał Poego "księciem fantastów". Wielu XX-wiecznych pisarzy uwielbiało Poego, bo był wzorem do naśladowania i natchnieniem. Był więc Stefan Grabiński, w Stanach Zjednoczonych Howard Phillips Lovecraft, to były lata 20., 30. XX wieku. Oczywiście, współcześni amerykańscy pisarze grozy, jak Stephen King, Peter Straub - wcale nie ukrywali swej fascynacji Poem. Pisali utwory, w których Poe się pojawiał - np. Ray Bradbury, który napisał wspaniałe opowiadanie, "Usher II" które nawiązuje do "Zagłady domu Usherów". Poe stał się stałym elementem literatury...
PAP: Ale też i popkultury.
Sławomir Studniarz: Poe jest obecny w popkulturze, pojawia się np., w "Rodzinie Simpsonów", w "South Park", jest bohaterem dowcipów rysunkowych "New York Timesa". Jego podobizna, która powstała na podstawie słynnego dagerotypu, jest już czymś trwałym i charakterystycznym, jak podobizna Einsteina czy Marilyn Monroe. Powstają liczne grafiki inspirowane samą twarzą Poego, tego jest naprawdę mnóstwo.
A jeśli chodzi o kierunki, które wytyczał, to rzeczywiście - druga połowa XIX w., Europa: Jules Verne, który nawet napisał kontynuację powieści Poego, Herbert George Wells, Arthur Conan Doyle. Muszę tu wspomnieć, że to Edgar Allan Poe stworzył opowiadanie detektywistyczne, w latach 40. XIX w. "Zabójstwa przy Rue Morgue", "Tajemnica Marie Roget" i "Skradziony list" - tu stworzył postać pierwszego fikcyjnego detektywa, stworzył motywy, które na stałe zostały wpisane w konwencję detektywistyczną. Conan Doyle spopularyzował opowiadanie detektywistyczne, ale jego Sherlock Holmes wzorowany jest na postaci francuskiego detektywa Auguste Dupina. Jest też wzorzec narratora, który pośredniczy między odbiorcą a genialnym detektywem. Genialny detektyw objaśnia swojemu towarzyszowi, w jaki sposób rozwiązał zagadkę, w ten sposób dowiaduje się tego i czytelnik. Ten wzorzec stworzył Edgar Allan Poe: wzorzec genialnego detektywa i troszeczkę mniej bystrego towarzysza. Ten wzór dzięki Holmesowi i doktorowi Watsonowi stał się jedną z reguł.
PAP: Mówi się, że Poe był prawodawcą gatunku kryminalnego.
Sławomir Studniarz: Tak! Poe stworzył konwencję detektywistyczną, której rozkwit przypadł później, w Wielkiej Brytanii.
PAP: Pan sam, jako tłumacz tej literatury, na co kładzie szczególny nacisk?
Sławomir Studniarz: Tu muszę coś wyjaśnić. Wydanie, które się ukazuje, jest poszerzone w stosunku do wcześniejszych publikacji. Poszerzone o 10 nowych opowiadań, których wcześniej nie tłumaczyłem, które teraz po raz pierwszy się ukazały. Te przekłady robiłem po latach, stosunkowo niedawno. Ten tom miał się ukazać rok temu, ale ze względu na wybuch pandemii wszystko zostało przesunięte. Te przekłady odbywały się na dwóch etapach mojego życia, kariery akademickiej czy kariery tłumacza. Teraz zabrałem się do tłumaczenia opowiadań, które wcześniej nie były wybrane przeze mnie, z różnych powodów. Jedno z nich wydaje się szczególnie trudne, najtrudniejszy tekst, jaki Poe napisał, to właśnie "Tajemnica Marie Roget", nie chciałem wcześniej po nie sięgać i teraz dopiero się z nim zmierzyłem.
Na co zwracam uwagę? Na język. Mówimy o oddziaływaniu twórczości Poego na odbiorcę - czytelnik polski ma do czynienia z przekładami. Ci, co czytają go w oryginale, są urzeczeni jego językiem. To jest pierwsza rzecz, która powoduje, że obcowanie z tymi tekstami jest takie wyjątkowe.
Poe był poetą, trzeba to powiedzieć, bo być może nie jest to dla wszystkich jasne. Jego marzeniem życiowym było być poetą. Swoją karierę literacką rozpoczął od publikacji dwóch tomów poetyckich, gdy miał zaledwie 17-18 lat. To był jego debiut literacki. Ale Poe przez całe życie borykał się z trudnościami finansowymi, został wydziedziczony przez swojego ojczyma, nie miał źródeł utrzymania. Bo jeżeli spojrzymy np. na poetów brytyjskich, George Byron był lordem, nie musiał martwić się o przyziemne sprawy. Poe musiał zarabiać pieniądze. Takie były twarde realia amerykańskiego rynku. Zarabiał pracując w redakcjach czasopism, zamieszczając recenzje, ale też pisząc opowiadania, które miały być opowiadaniami poczytnymi, które można było sprzedać wielu dziennikom, magazynom, czasopismom. To było jego źródło zarabiania i przez to nie mógł się poświęcić pisaniu poezji, czego ogromnie żałował, ale czuł się poetą. Kiedy się czyta jego prozę w oryginale - i mam nadzieję, trochę to zostało oddane w tych przekładach - to czuje się, że się obcuje z językiem poetyckim. Piękno języka jest tu bardzo ważne. Często nie są to opowiadania łatwe, ze względu na swój styl, wyrafinowany. To nie są łatwo przyswajalne utwory, które prowadzą do jakiegoś zakończenia z dreszczykiem. Mimo że były pisane z myślą o szerszym odbiorcy, to jednak były pewne granice tego kompromisu artystycznego.
PAP: On się obroni nawet po 200 latach.
Sławomir Studniarz: Wydaje mi się, że tak, zwłaszcza za sprawą języka, który nie jest wcale językiem archaicznym. Kiedy tłumaczyłem po raz pierwszy te opowiadania, na pocz. XXI wieku, broniłem mojej koncepcji przekładu, przekonując, że Poe nie pisał staroświeckim, archaicznym językiem. Czytając niektóre przekłady Wyrzykowskiego czy Leśmiana ma się wrażenie, że to są odlegle nam językowo rzeczy. A Poe pisał językiem naprawdę współczesnym. Oczywiście, on jest momentami trudny, ale jest to język zbliżony do tego, jakim posługują się wykształceni Amerykanie.
Po pierwsze, język, a po drugie - źródło grozy. Ale to źródło grozy jest zupełnie gdzie indziej. Poe pokazuje psychikę człowieka, która staje się obszarem, gdzie doświadcza się groźnych rzeczy. Reakcje i przeżycia osób, postawionych wobec wydarzeń niesamowitych, przerażających czy makabrycznych. I robi to ze znawstwem. Można też powiedzieć, że pomimo że psychologia w tamtych czasach jeszcze tak na dobre nie powstała, to Poe intuicyjnie robi wgląd w psychikę ludzką, sprawia, że te opowiadania są psychologicznie wiarygodne, pokazują zawiłości i sprzeczności ludzkiej psychiki.
Sławomir Studniarz pracuje w Katedrze Filologii Angielskiej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, gdzie prowadzi wykłady z literatury amerykańskiej oraz seminaria magisterskie i licencjackie. Jest tłumaczem literatury anglojęzycznej i do tej pory przełożył ponad 40 książek. W ostatnich latach opublikował dwie książki: "The Time-Transcending Poetry of Edgar Allan Poe" w 2016 r., a także "Narrative Framing in Contemporary American Novels" w 2017 r. Ma także w swym dorobku liczne artykuły w prestiżowych czasopismach naukowych. W roku 2020 został wybrany na członka zarządu amerykańskiego towarzystwa naukowego Poe Studies Association.
Zbiór opowiadań Edgara Allana Poego "Opowiadania prawie wszystkie" w przekładzie S. Studniarza ukaże się 14 kwietnia nakładem wydawnictwa Marginesy.
Rozmawiała: Dorota Kieras (PAP)
dki/ wj/