Chińczycy są bardzo zainteresowani rozwijaniem swojej muzyki i dalszą współpracą. Liczą, że europejscy kompozytorzy tchną nowego ducha w tradycję chińską – mówi PAP kompozytor Marcin Stańczyk.
Stańczyk jest reprezentantem Polski w programie współpracy kulturalnej między Chinami a 16 krajami europejskimi w grupie "16+1".
Niedawno kompozytor wrócił z pierwszej wizyty studyjnej w Chinach. Przez niemal miesiąc, razem z 15 innymi europejskimi artystami poznawał Chiny, tamtejszą kulturę i muzykę oraz chińskie instrumenty. Chińskie ministerstwo kultury już wcześniej zamówiło u niego nowy utwór na chińskie tradycyjne instrumenty dla orkiestry w Pekinie.
Dodatkowo, już w trakcie pobytu w Chinach zwrócono się do kompozytora z propozycją kolejnego zamówienia na utwór symfoniczny dla jednej z siedmiu wielkich orkiestr chińskich mających status "narodowych”. "Mam więc fascynujący wybór spośród wielkich, ponad 100-osobowych zespołów" - podkreślił kompozytor.
Niedawno kompozytor wrócił z pierwszej wizyty studyjnej w Chinach. Przez niemal miesiąc, razem z 15 innymi europejskimi artystami poznawał Chiny, tamtejszą kulturę i muzykę oraz chińskie instrumenty. Chińskie ministerstwo kultury już wcześniej zamówiło u niego nowy utwór na chińskie tradycyjne instrumenty dla orkiestry w Pekinie.
Podczas wizyty w Chinach europejscy twórcy zwiedzili kilkanaście miast i wiele miejscowości, w tym m.in. Guangzhou (Kanton), Shantou, Meizhou, Longyan, Quanzhou, Xian, Lanzhou oraz Pekin, by wymienić tylko te największe, w prowincjach: Guangdong, Yunnan, Fujian, Shaanxi i Gansu.
"Program wizyty był bardzo intensywny, zwykle z dwoma lub nawet trzema koncertami dziennie. Ostatnim etapem podróży były warsztaty z Orkiestrą Zakazanego Miasta obejmujące poznawanie instrumentów tradycyjnej muzyki chińskiej” - relacjonował Stańczyk.
Jak podkreślił, w ten sposób poznał technikę i ekspresyjne możliwości m.in. instrumentów smyczkowych: Erhu, Gaohu, Zhonghu, Banhu, Pipa, szarpanych: Guzheng, Yangqin, Ruan, Sanxian, dętych: Dizi, Bawu, Xiao, Hulusi, Suona, Sheng, czy perkusyjnych chińskich Gongów, Talerzy i Dzwonów.
Kompozytor przyznaje, że najbardziej urzekła go muzyka Nanyin pochodząca z prowincji Fujian. "Różni się ona od innych zaprezentowanych nam gatunków przede wszystkim tym, że zaczyna się w dosyć wolnym, jak na muzykę chińską pulsie i dopiero w miarę upływu czasu stopniowo przyspiesza” - opowiadał.
Jest ona wykonywana najczęściej w składzie pięciu muzyków rozmieszczonych proporcjonalnie w kształcie piramidy. Na jej szczycie, w środku i w głębi sceny siedzi osoba dyrygująca, zmieniająca puls za pomocą rytmicznych dźwięków wydobywanych za pomocą zamykania i otwierania drewnianego wachlarza.
"Co ciekawe, w muzyce Nanyin forma rozwija się w oparciu o powtarzane w coraz szybszym pulsie fragmenty z lekko zmienianą ornamentacją. Dyrygent-solista jest więc najważniejszy. To on decyduje o tempie przyspieszania muzyki i często śpiewa też główną melodię. Pozostałe instrumenty mają stałą, przypisaną sobie rolę, jedne realizują rytm, inne ornamentują. Całość ma bardzo piękny, hipnotyczny charakter" - ocenił Stańczyk.
Duże wrażenie zrobiła na nim również tradycyjna opera chińska łącząca elementy śpiewu, muzyki, akrobatyki, sztuk walki i pantomimy.
Kompozytor przyznaje, że obok utworów zamówionych przez Chińczyków, chciałby zrealizować spektakl teatru tańca na kanwie historii zamieszkującego kiedyś zarówno Europę, jak i Chiny praptaka - Archeopteryxa. "Przez niektórych uważany jest on za formę przejściową w ewolucji pomiędzy gadami i ptakami. Ptak, który miał wielkie skrzydła, ale jeszcze nie na tyle rozwinięte by latać. Poruszał się więc skokami i był nieco dramatycznym obrazem ewolucji" - dodał.
Twórca próbował zmierzyć się z tym tematem już w 2010 r., w utworze zamówionym przez Teatr Wielki w Łodzi i Łódzkie Spotkania Baletowe, jednak wtedy wraz z realizatorem części choreograficznej zdecydowali się zrezygnować z części rozwiązań scenicznych. "Tymczasem w Pekinie jest znakomita Akademia Tańca, a kilka zaprezentowanych nam choreografii zrobiło na mnie duże wrażenie. Stąd też pomysł powrotu do tej idei i realizacji takiego spektaklu" - wyjaśnił kompozytor. Chińczycy deklarują także chęć promocji jego wcześniejszej muzyki w swoim kraju.
Kolejna wizyta grupy europejskich kompozytorów w Chinach ma się odbyć jak powstaną już fragmenty zamówionych kompozycji. "Pojedziemy wtedy na krótki wypad, przede wszystkim na próby, żeby zobaczyć, jak nasze pomysły się sprawdzają. Dopiero po powrocie będziemy kończyć kompozycje” - wyjaśnił.
Grupa "16+1" została powołana w kwietniu 2012 roku podczas wizyty ówczesnego premiera Chin Wen Jiabao w Polsce. Ustalono wówczas podstawy współpracy Chin z 16 państwami regionu, wśród których oprócz Polski są: Albania, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria, Chorwacja, Czarnogóra, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Macedonia, Rumunia, Serbia, Słowacja, Słowenia i Węgry.
Program 16+1 zakłada rozwój współpracy gospodarczej, wymiany handlowej oraz kulturalnej państw uczestników projektu i obejmuje m.in. różnego rodzaju fora gospodarcze i inwestycyjne oraz wydarzenia związane m.in. z turystyką, edukacją, czy kulturą oraz projekty dotyczące wizyt studyjnych i kreacji artystycznych, realizowane w poszczególnych krajach grupy.
Marcin Stańczyk ukończył teorię muzyki i kompozycję w klasie Zygmunta Krauze w łódzkiej Akademii Muzycznej. Studiował podyplomowo w Accademia Nazionale di Santa Cecilia w Rzymie. Kolejne dwa lata spędził w paryskim instytucie badań nad dźwiękiem IRCAMCentre Pompidou.
Jego utwory są zamawiane i wykonywane w ramach festiwali muzycznych w Europie, Chinach, Japonii, Stanach Zjednoczonych i na Kubie. Stańczyk jest także laureatem kilkunastu konkursów kompozytorskich, m.in.: w Tokio, Mediolanie, San Francisco i w Chengdu. W 2013 r. jako pierwszy Polak otrzymał prestiżową Toru Takemitsu Award, najważniejszą nagrodę kompozytorską Japonii. (PAP)
szu/ jbr/