W sobotę w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku odbędzie się premiera sztuki pt. "Biała siła, czarna pamięć" inspirowanej książką Marcina Kąckiego. Spektakl już wzbudza kontrowersje i protesty, m.in. środowisk katolickich i niektórych polityków.
Jak mówił w czwartek dziennikarzom reżyser sztuki Piotr Ratajczak, spektakl ma opowiadać o oddziaływaniu historii na współczesny świat oraz o tym, jak działają lokalne demokracje.
"(...) Zdajemy sobie sprawę z tego, że spektakl powstaje w atmosferze drugiego spektaklu, który toczy się poza murami naszego teatru i myślę, że nie dotyczy już tylko Białegostoku" - powiedziała w czwartek na konferencji prasowej dyrektorka teatru Agnieszka Korytkowska-Mazur. Nawiązała w ten sposób do zapowiedzianych na sobotę manifestacji przed teatrem w Białymstoku i wcześniejszych protestów.
Korytkowska-Mazur powiedziała, że o współpracy z reżyserem sztuki "Biała siła czarna pamięć" rozmawiała od dwóch lat. Gdy się do niej zgłosił powiedział, że przeczytał książkę Marina Kąckiego "Białystok. Biała siła, czarna pamięć" i podkreślił, że "uważa ją za ważny głos w sprawie Polski, nie tylko Białegostoku". "I w tym kontekście ten spektakl od samego początku powstawał i powstaje, i powstał" - mówiła dziennikarzom Korytkowska-Mazur. Zapewniła, że premiera się odbędzie - jak mówiła - "chyba, że tornado przejdzie i zmiecie z powierzchni ziemi ten teatr i nas razem".
Reżyser spektaklu Piotr Ratajczak podkreślił, że spektakl jest "luźną inspiracją" książki Kąckiego, oryginalnym tekstem, "autonomicznym scenariuszem teatralnym" napisanym przez Piotra Rowickiego. "I taki on jest, czyli są pewne wątki, o których pisał Marcin Kącki, które rozwijamy, albo którymi się bawimy, czasem zmieniamy konteksty" - mówił Ratajczak. Dodał, że "nieuniknione" przez widzów będzie w Białymstoku kojarzenie postaci ze sztuki z konkretnymi osobami, ale zaznaczył, że "nie uzurpuje sobie prawa do oceniania konkretnych postaci" i nie ocenia działalności politycznej poszczególnych postaci, bo nie to jest celem spektaklu. Dodał, że postacie "emblematyczne" są wzięte z książki, np. prezydent, biskup, kibic, "poseł narodowy", biznesmen, działaczka społeczna, działaczka religijna, ale są one "zmienione i do czytania w szerszym kontekście".
Reżyser powiedział, że spektakl będzie m.in. opowiadał o "oddziaływaniu historii na współczesny świat", "o ciążącej historii, która dziś staje się tak ważna w życiu politycznym, która jest nieustannie wykorzystywana co celów politycznych". "A my się z tą historią, jako poszczególne miasta i jako państwo pewnie nie do końca żeśmy rozliczyli, czy z nią zintegrowali" - ocenił. Dodał, że fascynujące w książce Kąckiego jest to "jak ta historia wypływa". "Te wypierane fakty gdzieś cały czas rodzą się, chociażby przez popularność pewnie ruchów narodowych, które w jakimś sensie odwracają czy przykrywają tę niewygodną często pamięć" - mówił reżyser.
Drugą kwestią, o której ma opowiadać sztuka jest działanie lokalnych demokracji. "To jest raczej jakaś próba naszego dialogu, naszego niepokoju związanego z tkanką miejską i tego co się w różnych miastach dzieje. Pytamy się czy to jest tak, że każda, albo jakaś część naszej demokracji lokalnej musi tak funkcjonować, że to jest system naczyń połączonych" - mówił Ratajczak. "Wizja miasta, gdzie tę tkankę rządzącą stanowi pewna +grupa trzymająca władzę+, czyli radnych, biznesu, kleru katolickiego jest dla mnie szalenie niepokojąca" - mówił Ratajczak. Zaznaczył przy tym, że nie wie czy to prawda, ale tak wynika z książki Kąckiego.
Protesty ws. sztuki w Teatrze Dramatycznym rozpoczęły się od wystąpienia przewodniczącego komisji kultury w Radzie Miasta Białegostoku Krzysztofa Stawnickiego (PiS) na sesji Rady Miasta. Apelował do prezydenta miasta o interwencję i powstrzymanie wystawienia sztuki. Agnieszka Korytkowska-Mazur powiedziała w czwartek, że otrzymała na piśmie dwa protesty: od radnych PiS w sejmiku województwa, którzy skierowali pismo do marszałka województwa (samorząd województwa jest organem prowadzącym teatr-PAP) "ws. konieczności odwołania spektaklu" oraz od kilkunastu organizacji katolickich.
"Zawarte w scenariuszu treści nie mają nic wspólnego ze sztuką. Są szyderstwem z naszego chrześcijaństwa, patriotyzmu, tradycji, tych wartości, które są nam drogie i których będziemy bronić. Scenariusz ten obraża osoby publiczne, cieszące się szacunkiem w naszym mieście. Wyszydza też naszych bohaterów - Żołnierzy Wyklętych" - napisali sygnatariusze pisma organizacji katolickich (m.in. Civitas Christiana i Stowarzyszenie Rodzin Katolickich). Pismo oprócz marszałka zostało też wysłane do wiadomości wojewody i prezydenta Białegostoku. Zażądali "zdjęcia tej pseudo sztuki z programu". W lokalnych mediach marszałek województwa Jerzy Leszczyński odpowiadał, że nie zamierza cenzurować teatralnego repertuaru.
Korytkowska-Mazur mówiła również, że pod adresem twórców spektaklu cały czas są kierowane pogróżki na portalach społecznościowych, forach, informacje o tych groźbach są przekazywane policji, choć są też głosy wsparcia. Dodała, że policja będzie w sobotę pilnować sytuacji w mieście. Dyrekcja teatru wzięła także udział w spotkaniu w centrum zarządzania kryzysowego na ten temat, łącznie z wydaniem instrukcji dotyczących zachowania w sobotę zasad bezpieczeństwa pod teatrem, np. nie stawiania tam samochodów.
Jak poinformował PAP w czwartek białostocki magistrat, na sobotnie popołudnie i wieczór zostały zgłoszone dwa zgromadzenia publiczne. Po południu na placu przez teatrem mają manifestować działacze Młodzieży Wszechpolskiej; ich akcja ma potrwać 1,5 godz. i zakończyć się 2,5 godz. przed premierą spektaklu. Zgłoszenie zawiera informację o tym, iż w zgromadzeniu ma wziąć udział ok. dwustu osób.
Do wieczora ma potrwać przemarsz ulicami Białegostoku uczestników spotkania działaczy ONR, którzy mają w sobotę świętować w mieście 82. rocznicę powstania organizacji. Jak wynika z przekazanych PAP informacji, w pierwszej wersji marsz miał się zakończyć na placu przed teatrem, ale po uzgodnieniach z urzędem i policją - przejdzie sąsiednią ulicą i zakończy się niedaleko katedry, sprzed której wyruszy. Jego organizatorzy deklarują, iż ich marsz nie ma związku ze spektaklem. (PAP)
kow/ rof/ agz/