Palmy wileńskie, ale też z kilku regionów Polski, wyroby rzemieślnicze i specjały lokalnej kuchni można było znaleźć na Wielkim Jarmarku Kaziukowym, który w niedzielę odbył się w Białymstoku. To punkt programu 20. Dni Kultury Kresowej, zorganizowanych w tym mieście.
Wielki Jarmark Kaziukowy w Białymstoku nawiązuje do tradycyjnego, wileńskiego jarmarku związanego z imieninami patrona diecezji wileńskiej, św. Kazimierza Jagiellończyka, które wypadają 4 marca. Na placu przed Teatrem Dramatycznym w Białymstoku swoje wyroby prezentowało 140 wytwórców z Polski, Litwy i Białorusi. Kupujących nie brakowało.
Palmy wielkanocne można było znaleźć w kilkunastu miejscach. "Palmy wileńskie? Proszę bardzo" - powiedziała PAP pani Renata Strzałkowska, choć okazało się, że przyjechała nie z Litwy, a spod Łodzi. Na jarmark do Białegostoku trafiła pierwszy raz; przywiozła kilkaset różnych palm, wśród nich właśnie te wzorowane na tradycyjnych palmach wileńskich.
"Farbujemy i wybielamy zboża, są i palmy kręcone i plecione ze słomy, z traw, ziół, zbóż" - powiedziała. Przyznała, że można mówić o modzie na określony wygląd palm. Wśród tych, które przywiozła do Białegostoku, takimi były palmy z wykorzystaniem np. sznurka, sizalu, koralików i brokatu. "Żeby się świeciła, bo ludzie to lubią" - dodała pani Renata.
Miała też takie palmy, gdzie wykorzystano liście kukurydzy czy leśny mech. Na innym stoisku można było znaleźć kilkaset palm z Lubartowa (Lubelskie).
Na jarmark przyjechała też do Białegostoku pani Leokadia Szałkowska, znana wileńska twórczyni palm, od wielu lat zajmująca się ich wyrobem. Palmy pani Leokadii i jej mamy Jadwigi Kunickiej znane są poza granicami Litwy. Na Wielki Jarmark Kaziukowy przyjechała po raz trzeci, odwiedza też Białystok przy okazji jarmarku wielkanocnego - innej miejskiej wiosennej imprezy targowej.
Tym razem przywiozła kilkadziesiąt palm nie tylko własnego autorstwa, ale też wykonane przez rodzinę i znajomych. "Musimy zachować tę tradycję. Bo to jest nasze, wileńskie" - podkreśliła. Pani Leokadia przyznała, że palma wileńska zmienia się, bo zależy spod czyjej ręki wyszła, zależy też, czy w danym roku są dostępne wszystkie potrzebne do jej wykonania trawy i kwiaty. Do tego zaczęła "rosnąć", gdy okazało się, że jest zapotrzebowanie na coraz większe palmy.
Na straganach można było też znaleźć pisanki, rękodzieło ludowe i wyroby tradycyjnej regionalnej kuchni, m.in. pieczywo, ciasta, sery, wędliny, miody, wina i nalewki.
Niedzielny jarmark, to część programu 20. Dni Kultury Kresowej w Białymstoku, które potrwają do 19 marca. Organizuje je Towarzystwo Przyjaciół Grodna i Wilna oraz Fundacja na rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny. Impreza ma przybliżać i popularyzować kulturę polską z terenu Kresów, zapraszani są na nią artyści z Litwy i Białorusi, a także osoby zaangażowane w promocję Kresów w Polsce.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ swi/ agz/