Opowieść o życiu, pracy zawodowej i tajnikach warsztatu dziennikarki i pisarki Teresy Torańskiej oparta na cyklu przeprowadzonych z nią rozmów znalazła się w publikacji "Ja, My, Oni. Teresa Torańska w rozmowie z Małgorzatą Purzyńską" wydanej przez Agorę.
"Z wykształcenia jestem archeologiem, jednak szybko moja droga zawodowa związała się z książkami i pisaniem. Równolegle kończyłam laboratorium reportażu na Uniwersytecie Warszawskim i promotor mojej pracy dyplomowej zapytał czemu chciałabym ją poświęcić. Odpowiedziałam, że interesuje mnie sama technika pisania, warsztat dziennikarza i tak powstał pomysł pracy na temat warsztatu Teresy Torańskiej. Nie chciałam jednak by była czysto teoretyczna, więc zaproponowałam cykl rozmów poświęconych pracy reportażystki. I to był punkt wyjściowy" - opowiadała PAP autorka książki Małgorzata Purzyńska.
Jak opowiadała, przed pierwszym spotkaniem ze swoją bohaterką przeczytała wszystkie dostępne jej publikacje i przygotowała pytania, które - jak wspomina - po cichu ukrywała pod stołem. "Umówiłyśmy się w starej kawiarni Mozaika. Pani Teresa przeprowadziła mi na początek taki krótki test językowy, pytając kiedy się mówi +mi+, a kiedy +mnie+. Uczyniła to jednak życzliwie i potem w naturalny sposób zaczęłyśmy rozmawiać o jej pracy. To był początek serii spotkań, z których każde kolejne w pewnym sensie nawiązywało między nami bliższą relację. Na początku spotykałyśmy się w kawiarniach, później już przychodziłam do niej do domu. Chyba po prostu mnie polubiła, nawet jej mąż doszedł do takiego wniosku, ponieważ raczej nie przepadała za mówieniem o sobie" - mówiła Purzyńska.
"Chętnie dzieliła się ze mną doświadczeniem mówiąc, że każdy, kto już coś osiągnął w tym zawodzie chętnie chciałby mieć ucznia, któremu coś przekaże, ponieważ wtedy nie musi się bać, że ta osoba jest dla niego zagrożeniem. Jak mówiła dla niej takim mistrzem był Jerzy Ambroziewicz, który wprowadzał ją do zawodu, natomiast takim jej idolem absolutnym była Hanna Krall" - relacjonowała Małgorzata Purzyńska.
Wspominała moment, kiedy podczas jednej z rozmów dziennikarka dotknęła ręką jej policzka i był to dla niej taki ważny moment, pewien dowód życzliwości dla osoby, która dopiero może będzie startować w zawodzie. "Chętnie dzieliła się ze mną doświadczeniem mówiąc, że każdy, kto już coś osiągnął w tym zawodzie chętnie chciałby mieć ucznia, któremu coś przekaże, ponieważ wtedy nie musi się bać, że ta osoba jest dla niego zagrożeniem. Jak mówiła dla niej takim mistrzem był Jerzy Ambroziewicz, który wprowadzał ją do zawodu, natomiast takim jej idolem absolutnym była Hanna Krall" - relacjonowała autorka.
W jej ocenie, ważną cechą Torańskiej jako dziennikarki reportażowej była umiejętność "rozbrajania" rozmówców zwykłym, nieoczekiwanym gestem. "Opowiadała mi wiele anegdotek np. o weryfikacji w 1981 r., której była poddana wspólnie z Ryszardem Kapuścińskim, z którym razem pracowali w +Kulturze+. Podczas weryfikacji otrzymali propozycję pracy w ZUS-ie - on na stanowisku inspektora, ona - młodszego referenta. +Pomyślałam - gradacja w porządku+ - mówiła. Z naszych rozmów wyłania się też ciekawy obraz epoki, w której żyła i postawa takiej osoby bezkompromisowej, autentycznej, wiedzącej czego chce, nie wchodzącej w układy. To książka o dojrzewaniu człowieka. Ona np. mówiła, że jest z pokolenia marca 1968, bo wtedy obudziła się w niej prawdziwa świadomość polityczna. To też opowieść o wyborze zawodu i poszukiwaniu miejsca w życiu" - zaakcentowała Purzyńska.
Rozmowy dotyczyły głównie tajników warsztatu Torańskiej, ale także jej samej, jej życia prywatnego i bliskiej relacji z mężem. "Opowiadała, że kiedy pracuje nad jakimś tematem mówi i myśli tylko o tym, często zaniedbując dom. Relacjonowała jak wyglądała jej praca w okresie PRL-u, jak wpadała na pomysł konkretnych rozmów, zbierała materiały, pracowała nad tekstami. Myślę, że to może być szczególnie ciekawe dla studentów dziennikarstwa, którzy mogę się dzięki temu uczyć warsztatu" - podkreśliła autorka.
Mąż Teresy Torańskiej Leszek Sankowski przyznał w rozmowie z PAP, że jego żona dość rzadko wypowiadała się publicznie na swój temat, a ta publikacja pokazuje jej szczery, prawdziwy obraz. "Opowiada o swoim warsztacie, o tym, że pewne rzeczy robiła trochę intuicyjnie, mając chyba miała pewien dar zadawania trafnych pytań. Bardzo ważne było dla niej poczucie etyki zawodowej, pewnej misji, odpowiedzialność i dbałość o słowo. Teresa jeśli udzielała wywiadów to tylko młodym, to był jej sposób ich +aktywizowania+. Nawet kiedy odchodziła na emeryturę i w +Dużym Formacie+ się zastanawiali jak ją podejść w kwestii wywiadu, doszli do wniosku, że trzeba wysłać jakiegoś praktykanta i z nim na pewno porozmawia" - podsumował Sankowski. (PAP)
akn/ ls/