Kiedy życie wewnętrzne zamyka się we własnych interesach, nie ma już miejsca dla innych, nie liczą się ubodzy, nie słucha się już więcej głosu bożego, nie doświadcza się słodkiej radości z jego miłości. Zanika entuzjazm czynienia dobra – mówił w trakcie homilii w Niedzielę Palmową abp Stanisław Gądecki.
Przewodniczący KEP, metropolita poznański abp Stanisław Gądecki przewodniczył mszy św. w poznańskiej katedrze, odprawianej w Niedzielę Palmową.
W trakcie swojej homilii przypomniał, że Niedziela Palmowa to dzień upamiętniający triumfalny wjazd Jezusa do świątyni, na tydzień przed jego zmartwychwstaniem. Jak mówił, „liturgia dnia dzisiejszego jest rozpięta między dwoma biegunami; między radosną procesją z Jezusem tych, którzy go przyjęli. A czekającą go męką z ręki tych, którzy go nie przyjęli. Tak to triumf Chrystusa oraz jego ofiara łączą się nierozerwalnie ze sobą”.
Po rozważaniach nad ewangelicznym wymiarem i symboliką Niedzieli Palmowej oraz ostatnich dni Jezusa, hierarcha nawiązał do chrztu Polski w 966 roku. Jak wskazał, „w pewnym momencie, musiała Polska w tamtym czasie, w swoim głównym przedstawicielu odpowiedzieć sobie na pytanie: za, czy przeciw Jezusowi”.
Jak mówił, „książę Mieszko, po uprzednim rozeznaniu duchów, podjął decyzję o swoim chrzcie. A ta decyzja, zakorzeniając nas w chrześcijaństwie, przesądziła o dalszym kierunku naszej kultury i mentalności. W sensie religijnym był to akt o charakterze ewangelizacyjnym. Odtąd wiara chrześcijańska stała się żywą rzeczywistością najpierw w życiu poszczególnych osób, a następnie przybrała kształt wspólnotowej i instytucjonalnej. W sensie zaś polityczno-kulturalnym, poprzez chrzest księcia, Polska określiła jednoznacznie swoje miejsce w Europie jako narodu łacińskiego pośród Słowian, i słowiańskiego pośród Latynów”.
Hierarcha podkreślił, że obydwa te elementy, religijny i polityczny, „stworzyły symbiozę obu instytucji – państwa i Kościoła, starającą się służyć dobru poszczególnych członków społeczności, oraz dobru wspólnoty całego narodu”.
Arcybiskup przypomniał, że ten fakt został doceniony przez władzę ustawodawczą, która w lutym tego roku ustanowiła dzień 14 kwietnia Świętem Chrztu Polski, „na pamiątkę tamtego wydarzenia, które najprawdopodobniej miało miejsce dnia 14 kwietnia 966 roku”.
Duchowny podkreślił, że „chrzest Polski był kluczowym wydarzeniem w dziejach naszego państwa i Kościoła, dlatego zasługuje na upamiętnienie. Ale nie o same wspominki tutaj chodzi”.
„Do czego konkretnie to święto nowe – po raz pierwszy w tym roku wprowadzone - wzywa nas dzisiaj? Odpowiedź na to pytanie uprzedził papież Franciszek w liście skierowanym na ręce kardynała Parolina, mianując go legatem papieskim na uroczystości 1050. rocznicy chrztu Polski. Wszystkich obecnych zachęcił swoimi słowami do wytrwałego kroczenia odnowioną drogą w świetle Chrystusa, do obrony życia ludzkiego i rodziny, do kształtowania sprawiedliwości społecznej według Ewangelii. Do zabiegania w codziennym życiu o prawdziwą wolność trzeba bowiem, aby wierni w Polsce także dzisiaj, w nowych warunkach, dali całemu światu wspaniały przykład życia według Ewangelii” – mówił Gądecki przywołując słowa Ojca Świętego.
„Wierny temu zobowiązaniu, kardynał Parolin podczas swojej homilii w Poznaniu powiedział: chciałbym i modlę się o to, by najpiękniejszym owocem obecnych obchodów było zakorzenienie się coraz silniejszego przekonania, że każdy z nas musi być uczniem, misjonarzem. I że cały Kościół w każdej z jego części składowych i jako całość, musi jaśnieć rysami Kościoła - ucznia misjonarza. Jeśli się tak nie stanie, to czyha na nas niebezpieczeństwo, że narody, które w obliczu ogromnych tragedii dały dowody wierności i odwagi świadcząc o swojej wierze i przezwyciężając prześladowania i przemoc, w chwilach mniej dramatycznych, i na pewno pod pewnymi względami spokojniejszych i lepszych, zatracą, albo osłabią radość przynależności do owczarni Chrystusa” – dodał.
Arcybiskup wskazał, że jest to zjawisko dobrze znane w wielu społecznościach o dawnej tradycji chrześcijańskiej, a wyjaśnia się je „pokusą wyobrażenia sobie, że szczęście można znaleźć przez nabycie dóbr materialnych, dóbr określonego stylu życia”. „Jest to pokusa uważania siebie za samowystarczalnych, niepotrzebujących szczególnie obecności i pomocy Pana. Wielkim niebezpieczeństwem współczesnego świata z jego wieloraką i przygniatającą ofertą konsumpcji jest smutek rodzący się w przyzwyczajonym do wygody i chciwym sercu, towarzyszący chorobliwemu poszukiwaniu powierzchownych przyjemności, oraz wyizolowanym sumieniu” – mówił.
„Kiedy życie wewnętrzne zamyka się we własnych interesach nie ma już miejsca dla innych, nie liczą się ubodzy, nie słucha się już więcej głosu bożego, nie doświadcza się słodkiej radości z Jego miłości. Zanika entuzjazm czynienia dobra. To niebezpieczeństwo nieuchronnie i stale zagraża również wierzącym, ulega mu wielu ludzi. I stają się osobami urażonymi, zniechęconymi, bez chęci do życia. Nie jest to wybór życia godnego i pełnego. Nie jest to pragnienie, jakie pan Bóg żywi względem nas. Nie jest to życie w duchu rodzące się z serca Zmartwychwstałego Chrystusa” – podkreślił.
Hierarcha zaapelował, by w dniach Wielkiego Tygodnia towarzyszyły wiernym dwa uczucia: „uwielbienia z jakim przyjmowali Jezusa mieszkańcy Jerozolimy w Niedzielę Palmową, oraz wdzięczności za jego największy dar jaki można sobie wyobrazić - jego życie, jego ciało i krew, jego miłość. Odpowiedzmy na ten dar naszym życiem i naszą miłością do niego i do bliźnich”. (PAP)
Autor: Anna Jowsa
ajw/ krap/