Małgorzata Walewska, Stanisław Kierner i Wojciech Pszoniak wystąpią w sobotę w Łodzi podczas plenerowej otwartej premiery „Człowieka z Manufaktury” – według realizatorów „pierwszej na świecie opery o historii miasta” zrealizowanej przez Teatr Wielki w Łodzi.
"Łodzi należała się poważna opera, traktująca o historii tego miasta, o ludziach, którzy je tworzyli. Oczywiście przemysłowcy dawali na to pieniądze, ale robotnicy pracujący w fabrykach wytwarzali dochód, dzięki któremu miasto powstawało z niczego. Przedstawienie zaistnieje w sobotę na Rynku Włókniarek Łódzkich w Manufakturze, z udziałem wspaniałych uznanych artystów. Przygotowano tysiąc miejsc siedzących, ale warto podkreślić, że jest to wydarzenie niebiletowane, otwarte dla wszystkich" – mówił pomysłodawca opery Krzysztof Korwin Piotrowski na konferencji prasowej zorganizowanej we wtorek w Pałacu Poznańskiego.
"Człowiek z Manufaktury" to współczesna opera, której prapremiera w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego odbyła się w lutym na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi. Obchodząca właśnie 13. rocznicę istnienia łódzka Manufaktura była mecenasem tego przedsięwzięcia, poprzedzonego międzynarodowym konkursem na skomponowanie dzieła, dlatego od początku zaplanowano, że wiosną na terenie tego centrum rozrywkowo-kulturalno-handlowego będzie miała miejsce premiera spektaklu w wersji plenerowej.
Na rynku Manufaktury powstają obecnie dwie sceny, na których wystąpi ok. 200 artystów Teatru Wielkiego w Łodzi. Wśród nich pojawi się m.in. odtwórczyni ról Zofii i robotnicy "Poltexu" mezzosopranistka Małgorzata Walewska, wybitny aktor Wojciech Pszoniak jako Prokurator, baryton Stanisław Kierner w rolach Izraela Poznańskiego i dyrektora fabryki oraz odtwarzający frapującą, oniryczną rolę Konia-Marynarza Michał Sławecki.
"Tak się złożyło, że jestem kojarzony z Łodzią, z +Ziemią Obiecaną+ i Pałacem Poznańskich, w którym kręciliśmy sceny do filmu Wajdy. Gdy powstał rewelacyjny pomysł stworzenia współczesnej opery o Poznańskim i Łodzi, bałem się tylko jednej rzeczy – żeby nie zaproponowano mi powielenia mojej roli Moryca Welta" – podkreślił Pszoniak.
Jak dodał, obawy minęły po zapoznaniu się z librettem Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk. "Mam sentyment do Łodzi, lubię to chropowate miasto - niegładkie i niepachnące jak mydło toaletowe, w którym toczyło się niesamowite życie tysięcy ludzi – milionerów i strasznej biedy" – dodał aktor.
Akcja "Człowieka z Manufaktury" rozpoczyna się pod koniec XIX wieku w Łodzi; głównym bohaterem utworu jest Izrael Poznański - żydowski "król bawełny". Pierwszy akt przedstawia epizody z życia fabrykanta, a także warunki pracy w jego bawełnianym imperium, które po wojnie przekształcono w Zakłady Przemysłu Bawełnianego "Poltex".
Drugi akt opery opowiada o historycznych wydarzeniach, które miały miejsce na przełomie XX i XXI wieku. Przedstawia działania dyrektora Poltexu podjęte po upadku PRL-u, proces związany z likwidacją fabryki i wizję przyszłości tego miejsca; obecnie w dawnych pofabrycznych obiektach działa m.in. Manufaktura, oddział Muzeum Sztuki MS2, hotel Andel's.
Prace nad operą rozpoczęły się w 2016 roku. W międzynarodowym konkursie zwyciężył Rafał Janiak, który – zdaniem jury pod przewodnictwem Krzysztofa Pendereckiego – skomponował najlepszą muzykę do libretta Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk.
Według Janiaka, język jego opery "nie błyszczy musicalowym blichtrem"; w swojej partyturze próbował natomiast zawrzeć "świat fabryki dźwięków".
"Fabryka jest niezwykłą inspiracją dla świata muzyki; dźwięk pracujących krosien może świadczyć o życiu, pracy, ale również o przemijaniu, a w momencie, gdy motoryka i równomierność pracy tych urządzeń przestanie funkcjonować w sposób prawidłowy, również o czymś strasznym" – wyjaśnił.
Dyrekcja Manufaktury dołożyła starań, aby w sobotę - przedstawienie rozpocznie się po zmroku ok. godz. 20.30 - na widowni zasiedli także dawni pracownicy "Polteksu" oraz ostatni dyrektor i likwidator fabryki Mieczysław Michalski, który był inspiracją dla jednej z głównych postaci. Jak podkreślił reżyser, przeniesienie widowiska na rynek Manufaktury – czyli w miejsce, gdzie toczy się większość akcji dzieła - stworzy efekt podwójnej rzeczywistości, niezwykle rzadki w operze. (PAP)
autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ mabo/