Musimy być świadomi potrzeby wielkiego, radykalnego świadectwa wiary na wzór męczenników, tych z czasów Andrzeja Boboli i współczesnych chrześcijan, którzy w różnych częściach świata oddają życie – powiedział w czwartek metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.
W czwartek przypada uroczystość św. Andrzeja Boboli, kapłana i męczennika, patrona Polski i metropolii warszawskiej. Mszy św. w warszawskim sanktuarium św. Andrzeja Boboli w 361. rocznicę męczeńskiej śmierci patrona Polski przewodniczył metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, a homilię wygłosił generał zakonu jezuitów o. Arturo Sosa.
Kard. Nycz nawiązał do słów generała zakonu jezuitów o. Artura Sosy: "Lękam się życzyć wam męczeństwa, ale nie lękam się życzyć wam mocnego, chrześcijańskiego świadectwa".
"Papież Jan Paweł II 40 lat temu rozpoczynał pontyfikat i mówił, używając podobnych słów: +Nie lękajcie się przyjąć Chrystusa, otworzyć swoje serce na Niego+. Myślę, że od tego czasu, od tych 40 lat, tak wiele się zmieniło w świecie, tak wiele się zmieniło także w naszej ojczyźnie i w Kościele, że do tych słów: +nie lękajcie się+ i do tych słów, które dziś przywołał ojciec generał, trzeba nam wracać" – ocenił.
Zdaniem kard. Nycza musimy być świadomi potrzeby "wielkiego, radykalnego świadectwa wiary na wzór męczenników – tych starożytności Kościoła, tych z czasów Andrzeja Boboli (...) i tych współczesnych chrześcijan, którzy w różnych częściach świata oddają życie i to w liczbie nieraz wielokrotnie przekraczającej czasy pierwotnego Kościoła".
"Przyjmujemy te słowa jako przyjęcie zdolności do tego, żebyśmy byli gotowi do świadectwa także takiego, które będzie na wzór męczenników, ponieważ oni są ponadczasowi" – podkreślił kard. Nycz.
Jak zaznaczył w homilii o. Sosa, dziś spotykamy się przy relikwiach męczennika w Warszawie. "Choć żył on w innych czasach, to jednak i dzisiaj przelana krew jest ostatecznym, najmocniejszym i najbardziej wiarygodnym czynem i słowem, które nie przestają przemawiać do każdego pokolenia" – stwierdził.
"Jak uwierzyć w miłość Boga, kiedy patrzy się na tak zmaltretowane ciało św. Andrzeja Boboli (...)? Jak my możemy mówić o miłości Boga, wiedząc, że Morze Śródziemne to dziś cmentarzysko dziesiątek tysięcy ludzi uciekających przed głodem, prześladowaniami i wojną? Jak mogą uwierzyć miłości Chrystusa ludzie, którzy wyłowieni z morza błąkają się od portu do portu traktowani jak agresorzy?" – pytał.
Generał jezuitów zastanawiał się też, jak mają uwierzyć w miłość Chrystusa ludzie, którzy Go nie znają, widząc, że Jego wyznawcy żyją czasem tak, jakby Go nie było? "Takie pytania nasuwają mi się zawsze, kiedy modlę się przy relikwiach moich współbraci męczenników" – dodał.
Według o. Sosy, podobne pytania mogły pojawiać się także w duszy św. Andrzeja Boboli, który żył w czasach krwawych konfliktów religijnych.
"Dziś wiemy, że najwyższe świadectwo składane Jezusowi z życia wykracza poza różnice wyznaniowe. Papież Franciszek nieustannie podkreśla, jak bardzo aktualny jest ekumenizm krwi, kiedy prześladowcy mniejszości chrześcijańskich zabijają wyznawców Chrystusa, nie interesuje ich, czy ktoś jest prawosławnym, katolikiem, anglikaninem czy luteraninem. Oni po prostu są ofiarami walki z chrześcijaństwem" – zaznaczył.
Przypomniał jezuitów i świeckich, którzy w czasie II wojny światowej zostali zamordowani w znajdującym się w budynku obok Collegium Bobolanum.
"Papież Franciszek wciąż nam przypomina, że dziś Jezus utożsamia się z bezdomnymi, prześladowanymi za swoje poglądy, z ginącymi z głodu i milionami uchodźców, szukających ratunku w bezpieczniejszych częściach świata, a zwłaszcza w bogatej Ameryce i Europie" – podkreślił jezuita.
Podziękował warszawskim jezuitom za stworzenie Jezuickiego Centrum Społecznego, gdzie codziennie niesiona jest pomoc migrantom i uchodźcom. "Wierzę, że patron tego miejsca w ten sposób dalej prowadzi swoją misję" – mówił.
"Kościół w Polsce – podobnie jak w przeszłości, a dziś może jeszcze bardziej – ma wielką szansę, by nadal stawać się miejscem spotkania kultur i narodów, Wschodu i Zachodu, ale też Południa i Północy. W swojej historii Polska nie raz odgrywała taką rolę" – ocenił.
Na zakończenie o. Sosa zaznaczył: "Boję się życzyć wam męczeństwa, ale z całego serca życzę wam dawania mocnego, chrześcijańskiego świadectwa. Bo, jak mawiał papież Paweł VI, człowiek naszych czasów chętniej słucha świadków niż nauczycieli, a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami".
W sanktuarium św. Andrzeja Boboli na warszawskim Mokotowie, które ma charakter narodowy, spoczywają zachowane w całości relikwie tego męczennika. Sanktuarium, którym opiekują się jezuici, szerzy kult św. Andrzeja Boboli we współpracy ze wszystkimi świątyniami, parafiami i organizacjami pod jego wezwaniem w Polsce.
Św. Andrzej Bobola urodził się 30 listopada 1591 r. w Strachocinie koło Sanoka. Pochodził ze szlacheckiej rodziny. Wstąpił do jezuitów, w 1622 r. przyjął święcenia kapłańskie. Pracował jako kaznodzieja, spowiednik, wychowawca młodzieży w Wilnie, Połocku, Warszawie, Łomży i w Pińsku. Podejmował szczególne wysiłki na rzecz pojednania prawosławnych z katolikami.
Jego gorliwość przyniosła mu określenie "łowcy dusz – duszochwata". Budziła jednak niechęć wśród wielu ortodoksów. W czasie wojen kozackich przerodziła się w nienawiść i miała tragiczny finał. W maju 1657 r. Kozacy napadli na Janów Poleski i dokonali rzezi wśród katolików i żydów. Andrzeja Bobolę pochwycili w pobliskiej wiosce. Został bestialsko okaleczony, a następnie zamordowany.
Św. Andrzej Bobola został kanonizowany w 1938 r. przez Piusa XI, a w 2002 r. został ogłoszony patronem Polski. W 2007 r. Episkopat nadał kościołowi, w którym są jego relikwie, tytuł sanktuarium narodowego. Oficjalne ogłoszenie tego tytułu odbyło się 16 maja 2008 r. podczas uroczystości ku czci świętego. (PAP)
Autor: Iwona Żurek
iżu/ joz/