Mniejszości narodowe zamieszkujące Białostocczyznę wystawiały w wyborach 4 czerwca 1989 r. swoich kandydatów, wybory te były również przełomowe dla mniejszości polskiej np. na Białorusi, bo zaczęła się współpraca z władzami w Polsce - wskazywano podczas poniedziałkowej debaty w Białymstoku.
W siedzibie Archiwum Państwowego debatę poświęconą wyborom sprzed 30 lat i spojrzeniu na nie z perspektywy Białorusi, Litwy, Polski, w tym przygranicznej Białostocczyzny i znaczeniu tych wyborów dla polityki w Europie Środkowo-Wschodniej, zorganizował Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej (RODM).
Wzięli w niej udział historycy, wśród nich także reprezentujący mniejszość białoruską w Polsce. Obradom przysłuchiwali się dawni działacze Komitetu Obywatelskiego Solidarności na Białostocczyźnie, młodzież i studenci.
Ośrodki debat są projektem ministerstwa spraw zagranicznych, dedykowane prezentacji kierunków polskiej polityki zagranicznej, odbywające się co jakiś czas debaty są poświęcone różnej tematyce. RODM w Białymstoku prowadzi fundacja Fontis et Futura.
Dyrektor Archiwum Państwowego w Białymstoku dr Marek Kietliński przypomniał, że wybory sprzed 30 lat były pierwszymi częściowo wolnymi wyborami, które zmieniły rzeczywistość w Polsce. Mówił, że także mniejszości narodowe, np. białoruska, wystawiały na Białostocczyźnie w tych wyborach swoich kandydatów. Białostocczyzna, dawne województwo białostockie, była podzielona na okręgi nr 9 i 10.
Jednym z kandydatów środowiska mniejszości białoruskiej był wtedy prof. Eugeniusz Mironowicz z Uniwersytetu w Białymstoku. Pytany przez PAP o to, jakie znaczenie dla mniejszości białoruskiej miały wybory 4 czerwca 1989 r. powiedział, że nie było jednego stanowiska i spojrzenia na te wydarzenia.
"Mniejszość białoruska, podobnie jak większość polska, oczekuje od każdych wydarzeń czegoś innego. Część Białorusinów po prostu była szczęśliwa, że żyła w Polsce, więc chciała, żeby Polska trwała dalej, a cześć Białorusinów po prostu chciała zmian, podobnie jak w środowisku polskim. Ci, którzy chcieli tych zmian, to się ich doczekali. Takie formalne zatwierdzenie tego przełomu to był ten 4 czerwca 1989 r." - powiedział Mironowicz.
Dodał jednak, że kończący się wtedy system był "już tak spróchniały, że faktycznie nie istniał co najmniej dwa lata wcześniej". Mówił, że nie istniała cenzura, działały wydawnictwa tzw. drugiego obiegu. "Ludzie na konferencjach mówili, co chcieli, jak chcieli, praktycznie coś takiego co było cenzurą już nie istniało. Dlatego to był przełom, data symboliczna 4 czerwca" - ocenił Mironowicz. Przypominał podczas debaty, że aż trzy komitety wyborcze kierowały swoje propozycje do prawosławnego środowiska mniejszości białoruskiej na Białostocczyźnie.
Pierwszy prezes Związku Polaków na Białorusi, obecnie honorowy prezes tej organizacji dr Tadeusz Gawin uważa, że 4 czerwca 1989 r. był datą przełomową, bo za sprawą zmiany ustroju politycznego w Polsce "diametralnie" zmienił się stosunek władz w Polsce do mniejszości polskiej w dawnym ZSRR, w tym na Białorusi.
"Jeżeli przedtem władza PRL-u praktycznie nie współpracowała z mniejszością polską na Białorusi, nie chcieli widzieć tych problemów, które mniejszość polska tam miała, to nowa władza te problemy mało tego, że zauważyła, a zaczęto współpracować z mniejszością polską w dawnym ZSRR, w tym i na Białorusi" - powiedział PAP Gawin.
Wspomniał, że pierwsze spotkanie prezesów organizacji polskich z najwyższą nową władzą w Polsce odbyło się w Warszawie już w listopadzie 1989 r., dlatego - w jego ocenie - wybory z 1989 r. podnosiły te relacje na "zupełnie inny poziom", dlatego były ważne i przełomowe. Podczas debaty oceniał, że władze PRL "nie miały zamiaru" zajmować się Polakami poza Polską, na Wschodzie, a po zmianie ustrojowej, w środowisku polskim np. na Białorusi zaczęły powstawać domy polskie, polskie szkoły, polskie gazety.
Na wystawie w Archiwum Państwowym w Białymstoku można oglądać oryginalne dokumenty z 1989 r. Dyrektor Marek Kietliński zaznaczył jednak, że wciąż więcej dokumentów mają w swoich domach uczestnicy tamtych wydarzeń, działacze "Solidarności" niż placówki zajmujące się gromadzeniem zbiorów.(PAP)
autor: Izabela Próchnicka
kow/ itm/