W relacjach polsko-żydowskich potrzebny jest dialog. Zawsze powinniśmy stawiać na próbę porozumienia się, również w sprawach, które mogą być bolesne dla obu stron - powiedziała PAP przewodnicząca Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce Monika Krawczyk.
PAP: W lutym wraz z Naczelnym Rabinem Polski Michaelem Schudrichem postanowiła pani we wspólnym oświadczeniu odnieść się do słów p.o. szefa izraelskiego MSZ Israela Katza na temat antysemityzmu Polaków. Dlaczego postanowiła pani wtedy zająć stanowisko?
Monika Krawczyk: To jest naturalne, że w ważnych sprawach, dotyczących w jakiś sposób społeczności żydowskiej w Polsce, przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce powinien się wypowiedzieć. Pogląd o antysemityzmie wśród szerokich rzesz Polaków jest bardzo rozpowszechniony, wypływa z kręgów zagranicznych. Jednak w Izraelu jest raczej odosobniony. To są figury retoryczne, których się używa do celów politycznych i to jest w tym najgorsze. To działa na zasadzie: oni mówią jedno, my odpowiadamy jeszcze bardziej radykalnie, a potem od słów przechodzimy do czynów... I mamy wybite okno w synagodze albo oplutego polskiego ambasadora.
PAP: Co zatem można uczynić, żeby w polsko-żydowskich relacjach jak najmniej było posługiwania się stereotypami?
M.K.: Może to zabrzmi banalnie, ale potrzebny jest dialog. Zawsze powinniśmy stawiać na próbę porozumienia się, również w sprawach, które mogą być bolesne dla obu stron. Powstaje tylko pytanie, jak i z kim taki dialog prowadzić, bo ważne jest, żeby również szersze grupy społeczne były w to zaangażowane. Tu dużą rolę mogą odegrać media, ponieważ mogą przedstawiać różne relacje, stanowiska obu stron i próbować je wyjaśniać.
Istotna jest również edukacja. Na uczelniach zbyt mało mówi się o sytuacji społeczności żydowskiej przed wojną i w czasie wojny. Tymczasem nasze społeczeństwo jest bardzo zainteresowane historią, zwłaszcza II wojny światowej, bo trudno znaleźć polską rodzinę, dla której doświadczenie II wojny światowej nie byłoby doznaniem osobistym. Z wielu historii osobistych niełatwo zbudować obraz ogółu. Mogą w tym pomóc badania naukowe prowadzone przez liczne ośrodki akademickie.
PAP: Na czym powinniśmy opierać nasze wzajemne stosunki? Gdzie powinniśmy szukać punktów wspólnych?
M.K.: Polskich Żydów nie należy traktować jako obcy element w społeczeństwie - to chyba najważniejsze. Dzisiaj członkowie społeczności żydowskiej to są obywatele polscy, byli też nimi przed wojną. Należy zerwać z dotychczasowym stereotypem, gdyż wciąż w powszechnej mentalności obcy to zły. Agresor.
PAP: Współistnieliśmy na tych ziemiach przez 1000 lat, a Holokaust to niewyobrażalna hekatomba, ale jednak wycinek naszej wspólnej historii...
M.K.: Ów wycinek nas absorbuje w największym stopniu, ponieważ dotyczy bezpośrednio pamięci osobistej, pamięci naszych rodzin. Ma ogromne znaczenie także dlatego, że to był fizyczny koniec obecności żydowskiej w Polsce i to jest bardzo głęboka tragedia. Zagłada Żydów w Polsce była masowym zabójstwem na niespotykaną dotąd skalę, dlatego nie możemy jej traktować zaledwie jako epizodu w dziejach. To oczywiste, że wciąż musimy się do Holokaustu odnosić.
PAP: Jakie działania w zakresie budowania wzajemnych relacji prowadzi Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce?
M.K.: Związek Gmin reprezentuje przede wszystkim mniejszość żydowską w Polsce wobec władz administracji publicznej, czyli de facto jest partnerem w sprawach dotyczących tej mniejszości wyznaniowej i etnicznej. Prowadzimy działania dotyczące edukacji i dialogu. Członkami Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce jest dziewięć gmin żydowskich w największych miastach w Polsce. One prowadzą działania na dużo większą skalę, angażując szkoły, lokalne społeczności i samorządy. Musimy też zabezpieczać i promować miejsca związane z pamięcią o obecności Żydów w Polsce oraz wskazywać ich wartość dla wspólnej kultury.
PAP: Co jest najpilniejszego do zrobienia w kwestii stosunków polsko-żydowskich?
M.K.: Przede wszystkim należy zadbać o kwestie dotyczące śladów pamięci. Chodzi o działanie wspólne, bo nie da się tego zrobić siłami naszej skromnej społeczności. Musimy zadbać o zabytkowe cmentarze żydowskie, których jest w Polsce 1200, zabytkowe synagogi. Musimy też doprowadzić do końca proces rozliczeń związanych z ustawą o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich, na podstawie której prowadzone są postępowania regulacyjne dotyczące zwrotu gminom żydowskim nieruchomości, będących przed wojną ich własnością. Tylko to daje materialną podstawę egzystencji gmin żydowskich.
Musimy zadbać także o kwestie naszej reprezentacji politycznej, bo jest bardzo dużo tematów dotyczących szeroko pojmowanych relacji polsko-żydowskich i polsko-izraelskich. Będziemy postulować, żeby np. w obrębie Kancelarii Premiera stworzono jednostkę organizacyjną, odpowiedzialną za relacje polsko-żydowskie i zwalczanie antysemityzmu, bo dzisiaj nie ma takiego ośrodka.
PAP: Niedawno otrzymała pani nagrodę ministra kultury w dziedzinie ochrony dziedzictwa kulturowego. Co to dla pani oznacza?
M.K.: To bardzo ważne wyróżnienie, ponieważ świadczy o tym, że minister kultury, a zatem i polski rząd, widzi wielką wartość w spuściźnie społeczności żydowskiej w Polsce, którą warto się zająć. W ten sposób doceniono nie tylko moje 15 lat pracy w Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, ale również wysiłki zarządów poszczególnych gmin żydowskich w kraju. Traktuję tę nagrodę także jako zachętę dla wielu osób, które się zajmują zabytkami na swoich terenach, nawet w najmniejszych miasteczkach i wsiach.
Rozmawiała Katarzyna Krzykowska (PAP)
ksi/ wj/