W Instytucie Polskim w Rzymie wystawiono około 20 obrazów i rysunków Józefa Natansona (1909-2003), polskiego malarza, który pracował na planie arcydzieł włoskiej kinematografii jako autor efektów specjalnych. O swoim ojcu opowiedzieli PAP córka i syn artysty.
Urodzony w Krakowie Józef Natanson przez pół wieku mieszkał w Wiecznym Mieście. Od lat 50. jako malarz efektów specjalnych pracował z takimi reżyserami jak Vittorio De Sica, Federico Fellini, Nanni Loy, Marco Ferreri, Sergio Leone, Joseph Mankiewicz.
Łącznie współtworzył 80 filmów, które stały się klasyką światowej kinematografii.
Wystawa jego obrazów została otwarta w sobotę w ramach trwającego w stolicy Włoch festiwalu polskiego kina CIAK Polska.
Reżyser i producent filmowy Stephen Natanson powiedział PAP, że podczas przygotowań do wystawy odnalazł prace swojego ojca, o których nawet nie wiedział.
"Bardzo chcieliśmy zorganizować ekspozycję obrazów, także po to, by opisać tę jego dziwną symbiozę z kinem, ale także jego dystans wobec niego. W obrazach widać niezwykły, wręcz surrealistyczny dialog ze światem filmu. Widział w nim ludzi, którzy są niezbyt serio, są trochę szaleni, inaczej wszystko rozumieją" - podkreślił syn polskiego malarza.
Jak zaznaczył, praca jego ojca na planie filmowym była "pełna przygód", bo czasem brakowało pieniędzy, pojawiały się liczne trudności. "W takich trudnych warunkach, wśród trochę szalonych ludzi swój kunszt malarski dostosowywał do świata filmu i jego wymogów" - dodał Stephen Natanson.
Na ekspozycji zaprezentowano rysunki Natansona dla muzeum lotnictwa wojskowego. "Ojciec pokazał w ironiczny, żartobliwy sposób, że pierwszymi pilotami były czarownice na miotłach" - wyjaśnił.
Phoebe Natanson z amerykańskiej telewizji ABC stwierdziła zaś: "Mój ojciec był bardzo szczęśliwy i zadowolony ze swojego życia i dumny z tego, co zrobił (...) Wystawa jest w Rzymie, który ojciec tak bardzo kochał".
"Widać w jego obrazach, że był szczęśliwy. Myślał, że nigdy nie wróci już do Polski. Wrócił i ten pobyt w kraju, który zobaczył w stanie rozkwitu bardzo dobrze mu zrobił" - powiedziała córka malarza.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ sp/