Zanim napisałem cokolwiek, powiedziałem sobie, że będę potrzebować trzech Paderewskich, bo jego życiorysem można obdarować więcej niż jedną osobę - powiedział PAP Oliver Mayer, autor libretta do opery „3 Paderewskis”, której amerykańska premiera odbyła się w Waszyngtonie.
PAP: W operze "3 Paderewskis" poznajemy historię życia Ignacego Jana Paderewskiego opowiedzianą przez jego trzy wcielenia. Dlaczego nie wystarczył jeden Paderewski?
Oliver Mayer: Kiedy pierwszy raz czytałem o Paderewskim, oszołomiły mnie wszystkiego jego osiągnięcia. Zanim napisałem cokolwiek, powiedziałem sobie, że będę potrzebować trzech Paderewskich, bo jego życiorysem można obdarować więcej niż jedną osobę. W zasadzie miał on więcej niż trzy wcielenia - był kompozytorem, politykiem, wytwórcą wina; był młody, był w średnim wieku, starszy; kochał jedną kobietę, która umarła, potem zakochał się w innej, z którą miał świetne małżeństwo, był ojcem. Miałem w głowie te wszystkie aspekty jego życia i wykorzystałem w mojej operze trzy głosy jako trzy różne strony tego samego człowieka. Wiedziałem, że jedno z wcieleń musi być kobietą.
PAP: Dlaczego?
O.M.: Ponieważ wierzę, że najlepszy mężczyzna to taki, który ma żeńską stronę, żeńską wrażliwość. Nie pozbawia go to męskości, a raczej mu jej przydaje. Pomyślałem, że w związku z tą wrażliwością, to wcielenie Paderewskiego jako pianisty otrzyma postać kobiety. Jego wcielenia - jako polityka i wytwórcy wina - są bardziej męskie, kobieta ma w sobie twórczy ogień.
PAP: Jak kariera polityczna i muzyczna wpływają na siebie w jego życiu?
O.M.: Myślę, że duża część jego sukcesu muzycznego wynika z tego, że był emigrantem. Był przesiedlony z Polski, myślę, że to czyniło jego muzykę tak piękną. Każdy pianista może zagrać Liszta, Chopina, ale w jego muzyce czuć, że tęskni za domem.
PAP: To dlatego był tak popularny w USA?
O.M.: Tak, ponieważ Ameryka to kraj emigrantów. Dzięki temu, swoją muzyką przekazywał emocje dobrze znane publiczności. Ludzie często polecali innym jego koncerty. "Musisz zrobić to dla swojej duszy" - mówili. Dzięki doświadczaniu tej solidarności przez dekady, Paderewski zdał sobie sprawę, że nie jest sam i że może wrócić do Polski i tworzyć państwo.
PAP.: Czemu zdecydował się pan przedstawić Paderewskiego również jako wytwórcę wina...
O.M.: Produkcja wina była bardzo ważnym aspektem jego życia. Niewielu Polaków wie, że wygrał on konkurs na najlepsze wino w Kalifornii. Było ono najlepsze w całym stanie. Opuścił Polskę jako smutny człowiek pogrążony w kryzysie i przybył do Kalifornii, i przekuł swój smutek w coś pięknego. To również ważna strona jego charakteru, że nigdy się nie poddawał. Kiedy czuł się pokonany w sprawach odbudowy ojczyzny, wykorzystał swoją energię na coś, co sprawi ludziom przyjemność - na produkcję wina.
PAP: W spektaklu przedstawiona jest pierwsza żona Paderewskiego Antonina. Dlaczego skupił się pan właśnie na tej postaci? Przecież byli małżeństwem tylko dziewięć miesięcy, nie wiemy o niej zbyt wiele.
O.M.: To właśnie dlatego ją wybrałem - ze względu na tajemniczość tej postaci. Prawie nie wiemy, jak wygląda. Poza tym jest tak, że niewielu z nas zapomina o pierwszej miłości. Dlatego myślę, że Paderewski nigdy nie przebolał śmierci Antoniny, a te uczucia przelewał na swoją muzykę. Jako artysta rozumiem jak to jest. Jego drugie małżeństwo było udane, świetne, ale nie dramatyczne. Poczucie straty ukochanej osoby nigdy go nie opuściło.
PAP: Na czym bazował pan, pisząc swoje libretto?
O.M.: Bazowałem na wspomnieniach Paderewskiego, książkach i filmach o nim, jego muzyce i przemówieniach. Zrobiłem reaserch, a później używałem wyobraźni.
Amerykańska premiera opery "3 Paderewskis" autorstwa Olivera Jai’Sen Mayera oraz kompozytorki Jenni Brandon odbyła się w środę w Kennedy Center, The Terrace Theater w Waszyngtonie. Opera ta jest jednym ze zwycięskich przedstawień, nagrodzonych w konkursie Instytutu Adama Mickiewicza.
W 2017 r., z okazji zbliżającej się wówczas 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, Instytut Adama Mickiewicza ogłosił w Stanach Zjednoczonych konkurs na spektakl muzyczny inspirowany życiem i działalnością kompozytora. Spośród nadesłanych wybrano siedem zwycięskich przedstawień.(PAP)
Z Waszyngtonu Olga Łozińska
oloz/ itm/