W Grudniu 1970 r. w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Elblągu śmierć poniosły, według oficjalnych danych 45 osób, tysiące zaś zostało rannych. Wbrew obiegowej opinii tragiczna rewolta nie objęła tylko polskiego wybrzeża, ale szeroką ławą rozlała się również po Polsce, żeby wspomnieć protesty w Słupsku, Krakowie, we Wrocławiu czy w Warszawie.
Agresywność i bezpardonowość w działaniu, cechująca zwłaszcza wojsko, była szokiem dla społeczeństwa. Nieukaranie zaś sprawców i zastosowane tylko rozwiązania polityczne (zastąpienie Władysława Gomułki przez Edwarda Gierka) nie tylko nie uspokoiły ludzi, ale tym mocniej zmusiły do artykułowania sprzeciwu wobec jawnego bezprawia oraz dbałości o pamięć o zabitych.
Już tradycyjne pochody pierwszomajowe w 1971 r. w Szczecinie i Gdańsku stały się miejscem otwartej manifestacji społeczeństwa przeciwko nierozliczeniu zbrodni Grudnia. W obu pochodach eksponowano podobnej treści transparenty żądające ukarania winnych tragedii oraz przedefilowano przez władzami partyjnymi oczekującymi manifestanów na trybunie honorowej. W Szczecinie po dotarciu pod trybunę honorową, na której stał m.in. członek KC PZPR Kazimierz Barcikowski, konsulowie ZSRR, Czechosłowacji i NRD, kolumna zatrzymała się. Toczek, Nadratowscy oraz osoby trzymające transparenty odwrócili się w stronę trybuny honorowej. Orkiestra przestała grać, zamilkł też spiker pochodu. Toczek uniósł w górę i wyciągnął przed siebie lewą dłoń ubraną w czarną rękawiczkę i zamarł. Jak pisał Paziewski, „pięści na około 5 minut podnieśli także uczniowie Z[asadniczej] S[zkoły] B[udowy] O[krętów] i T[echnikum] B[udowy] O[krętów]. Jeden ze stoczniowców zrzucił oficerowi MO czapkę z głowy, uznając, że nie oddaje on hołdu pomordowanym. Po kilkunastu sekundach orkiestra zagrała marsza żałobnego”.
W Gdańsku pod bramą nr 2 stoczni składano wieńce i kwiaty, a miejsce to – jak relacjonowała SB – zostało nazwane ścianą płaczu ze względu na starsze kobiety, które na widok wieńców wpadały w szloch. Zaskoczone władze niewiele mogły zrobić w czasie trwania obu uroczystości. Po ich zakończeniu nadszedł czas represji wobec uczestników obu pochodów. Nie cofano się przed niczym.
Po powstaniu opozycji demokratycznej pielęgnowanie pamięci o Grudniu 1970 r. spoczęło w rękach działaczy Wolnych Związków Zawodowych. Zarówno w Gdańsku, Gdyni, jak i Gryfinie/Szczecinie to oni dbali o grudniowe upamiętnienia i nie bacząc na czekające ich szykany ze strony aparatu bezpieczeństwa, organizowali stosowne manifestacje 16 czy 17 grudnia 1970 r. Jak pisali autorzy wystawy o WZZ, w Gdańsku doszło do niezwykle ciekawej sytuacji podziału pomiędzy liczne organizacje opozycyjne organizacji obchodów. Przykładowo Ruch Młodej Polski odpowiadał za 3 maja i 11 listopada, zaś WZZ za obchody Grudnia 1970 r. Obchody Grudnia zazwyczaj zaczynały i kończyły się w podobny sposób, czyli zatrzymaniami lub rewizjami prowadzonymi u organizatorów tych uroczystości. Największe obchody przed sierpniem 1980 r. miały miejsce w Gdańsku w grudniu 1979 r., które zgromadziły kilka tysięcy gdańszczań. Warto podkreślić, że od samego początku w sztandarach wybijano budowę pomnika lub tablicy poświęconych rewolcie grudniowej.
Strajki z sierpnia 1980 r. przyniosły w Gdańsku i Szczecinie powołanie Międzyzakładowych Komitetów Strajkowych, a potem podpisanie stosownych porozumień z rządem. To jednak tylko w żądaniach szczecińskich pojawił się punkt 13, w którym domagano się „ufundowania przed bramą Stoczni tablicy upamiętniającej ofiary wydarzeń w grudniu 1970 r.”. W Gdańsku 24 sierpnia 1980 r. powołano Społeczny Komitet Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców 1970, na czele którego stanął Henryk Lenarciak od lat zabiegający o upamiętnienie poległych. Przeprowadzono specjalną zbiórkę pieniędzy i pomimo wielu problemów komitetowi udało się, dzięki ogromnemu samozaparciu oraz woli, zaprojektować i zbudować słynny „Pomnik Trzech Krzyży”, który stanął nieopodal bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej.
W czasie działalności komitetu dochodziło do wielu sporów personalnych pomiędzy Międzyzakładowym Komitetem Założycielskim w Gdańsku a członkami SKBPPS oraz, równocześnie, władzami administracyjnymi. Idea pomnika, napisy na nim oraz płaskorzeźby były nieustannie konsultowane również z Episkopatem. 16 grudnia 1980 r. w uroczystościach wzięli udział przedstawiciele władz z przewodniczącym Rady Państwa Henrykiem Jabłońskim, wysocy rangą hierarchowie Kościoła, przedstawiciele NSZZ „Solidarność” oraz liczne delegacje z Polski. Arkadiusz Kazański pisał: „O godz. 17.00 zawyły syreny i rozległo się bicie dzwonów we wszystkich gdańskich kościołach. Z głośników popłynęła skomponowana specjalnie na tę uroczystość Lacrimosa Krzysztofa Pendereckiego. Daniel Olbrychski odczytał 11 Psalm Dawidowy w przekładzie Czesława Miłosza, a następnie wezwał do apelu poległych. Na zakończenie odczytał fragment orędzia prymasa Polski na Boże Narodzenie 1980 r. Symbolicznego odsłonięcia pomnika dokonali przedstawiciele rodzin zabitych stoczniowców: Jan Łopata, Ewa Ostrowska, Janina Tarczewska, Lech Widerlik i Tadeusz Nastały, który przeciął biało-czerwoną szarfę. Lech Wałęsa rozpalił znicz i wygłosił przemówienie. Zacytował w nim fragment listu Episkopatu Polski, w którym biskupi przestrzegali przed podejmowaniem działań mogących narazić Polskę na niebezpieczeństwo zagrożenia wolności i państwowości. Apelował: +W imię patriotycznej postawy, sprawiedliwości i pokoju wzywam was tu obecnych i wszystkich Polaków, ludzi dobrej woli, do całkowitej odpowiedzialności, ładu i poszanowania wszelkich praw i godności+. Po odśpiewaniu Bogurodzicy rozpoczęła się msza święta koncelebrowana przez metropolitę krakowskiego, kard. Franciszka Macharskiego, który poświęcił sztandar „Solidarności”. Homilię wygłosił bp Lech Kaczmarek. Sekretarz Episkopatu Polski bp Bronisław Dąbrowski odczytał telegram nadesłany przez Jana Pawła II i list prymasa Wyszyńskiego. Podczas poświęcenia pomnika abp Macharski mówił: +Z tą chwilą pomnik staje się rzeczą świętą, stanowiącą znak pojednania, znak zwycięstwa miłości nad nienawiścią, nadziei nad bolesnymi doświadczeniami przeszłości, znak zwycięstwa Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego na polskiej gdańskiej ziemi+”.
Dzień później pomnik (jeden z dwóch, które planowano postawić) odsłonięto w Gdyni na placu przed Urzędem Miasta. Kazański pisał: „Wyzwala człowieka. Jan Paweł II”. Gdyńskie uroczystości upamiętniające 10. rocznicę Grudnia ’70 rozpoczęły się 17 grudnia 1980 r. o godz. 5.00 rano przy przystanku SKM Gdynia Stocznia. Odprawiono uroczystą mszę św. i odczytano apel poległych. Potem odbyła się niecodzienna konferencja prasowa dla dziennikarzy krajowych i zagranicznych z udziałem rodzin poległych w grudniu 1970 r. O godz. 17.00 w Gdyni na placu przy Urzędzie Miasta zaczął się koncert chórów i orkiestr. W miejscu planowanej budowy pomnika wmurowano kamień węgielny. Rocznicowe obchody zakończono 18 grudnia koncertem słowno-muzycznym z udziałem artystów scen polskich, chórów i orkiestr w kościele Serca Jezusowego w Gdyni. Podczas koncertu wręczono Halinie Mikołajskiej uchwałę przegłosowaną 10 listopada 1980 r. w Gdańsku podczas konferencji środowisk teatralnych z całej Polski z wyrazami uznania za jej bezkompromisową postawę.
Konkurs na drugi pomnik w Gdyni rozstrzygnięto 1 lutego 1981 r. Wybrano projekt autorstwa Grzegorza Kowalskiego i Krzysztofa Tchórzewskiego. Jego odsłonięcie planowano na 15 sierpnia 1981 r. Wszystkie nadesłane projekty zostały wystawione w salonie wystawowym na Targach Rybnych przy Skwerze Kościuszki w Gdyni. Na skutek zamieszania, jakie powstało wśród członków SKBP176, który do 1 marca 1981 r. zgromadził na koncie 13,8 mln zł, terminu nie dotrzymano. Komitet rozpisał drugi, a następnie trzeci konkurs, który miał być rozstrzygnięty 16 grudnia 1981 r.”. 17 grudnia 1980 r. w Szczecinie na bramie Stoczni Szczecińskiej zawisła okolicznościowa tablica, zaś tygodnik „Jedność” (oczekujący już na swój oficjalny debiut) wyszedł jeszcze w numerze okolicznościowym bez debitu, w całości poświęcony 10. rocznicy tragicznego Grudnia 1970. Same uroczystości rozpoczęły się „o godz. 16.00 przy bramie głównej Stoczni im. A. Warskiego. W swym przemówieniu [Marian] Jurczyk podkreślił, że winni rozlewu krwi nie ponieśli odpowiedzialności, przypomniał również o długu zaciągniętym wobec ofiar wydarzeń grudniowych. Przyczyną wydarzeń sprzed dziesięciu laty było sprzeniewierzenie się kierownictwa państwa przyrzeczeniom danym robotnikom i decyzja o konfrontacji z klasą robotniczą; z kolei przyczyną strajków sierpniowych było to, że wysiłek włożony przez ludzi, którzy przyrzekli pomóc władzy, poszedł na marne. Podjęli oni jednak walkę, dzięki której „+dziś mamy organizację ludzi pracy wolną i niezależną, której musimy strzec jak największego dobra+. Wojewoda szczeciński Tadeusz Waluszkiewicz stwierdził natomiast, +że przelana krew nie powinna dzielić Polaków, lecz jednoczyć ich w pracy o lepszą przyszłość+. O godz. 17.20 zaczęła się msza św. odprawiana przez bp. Majdańskiego. W uroczystościach uczestniczyło ok. 18 tys. osób”. W Elblągu pomnik odsłonięto w sierpniu 1981 r. na obecnym pl. Solidarności. Rzeźba przedstawiała rozerwaną betonową bryłę spiętą krzyżem i z mosiężnym napisem „Ofiarom Grudnia 1970 – W Hołdzie Robotniczej Dumie, Godności i Woli - Solidarność Ziemi Elbląskiej”. Autorem pomnika był Henryk Bukowski.
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 gen. Wojciech Jaruzelski postanowił spacyfikować zbyt daleko idąc nadzieje Polaków na zmiany w kraju i wprowadził stan wojenny. Stocznie Szczecińska i Gdańska zostały brutalnie spacyfikowane w przeddzień rocznicowych obchodów rebelii sprzed dziesięciu lat. Wielu z działaczy „Solidarności” zostało internowanych i osadzonych w ośrodkach odosobnienia. W nowym wymiarze grudzień prezentował się, jako najbardziej z dramatycznych polskich miesięcy, w czasie którego władza miotając się, aby utrzymać stan posiadania, nie zawahała odwołać się do przemocy wobec własnego społeczeństwa. Ale pomników nie udało się zburzyć. Ani tych materialnych ani tych duchowych. Co roku w miejscach tragedii z Grudnia 1970 r. odbywały się okolicznościowe manifestacje, składania kwiatów, a potem brutalne walki z MO, gdzie bezwzględność wobec oporu społecznego nie miała granic. Zazwyczaj uroczystości organizowane przez podziemie poprzedzały patriotyczne msze św. Przykładowo w Gdańsku był to zazwyczaj kościół św. Brygidy, gdzie ks. Henryk Jankowski wygłaszał płomienne kazania nawiązujące do tragicznych wydarzeń sprzed ponad dziesięciu lat, uroczystości uświęcali artyści, którzy deklamowali wiersze, śpiewali pieśni, a także odczytywano Apel Poległych. Warto wspomnieć, że upamiętnienia Grudnia 1970 powstawały również w ośrodkach odosobnienia na terenie całego kraju. Były to głównie serie znaczków dotyczące ofiar Grudnia, symboliki pomnika gdańskiego oraz, rzadziej, innych upamiętnień. Nie da się ukryć, że pamięć o Grudniu została „przykryta” przez wprowadzenie stanu wojennego, i to ostatnie „wydarzenie” skonsumowało ją, co miało bardzo konkretny wymiar na przyszłość, szczególnie po roku 1989.
Na razie 15 grudnia 1985 r. ks. Jankowski mówił podczas utrwalanego przez SB na taśmie magnetofonowej kazania: „Na wzgórzu na Golgocie, na którym stracono złoczyńce, tez wznosił się w niebo trzy krzyże. Miały być one znakiem hańby i zatracenia. Stały zaś się symbolem triumfy dobra nad złem. Ufajcie bracia i siostry i nigdy nie popadajcie w zwątpienie. Prawda zwycięży i do was należy wasze zwycięstwo i wasz trwanie w czasie”. Podobne kazania miały miejsce w kolejnych latach, wygłaszał je również bp Tadeusz Gocłowski. Po mszy św. próby zorganizowania demonstracyjnego wyjścia na miasto były w zarodku pacyfikowane przez podwyższone siły ZOMO. W Szczecinie w tym samym roku kwiaty pod tablicą złożyła najpierw oficjalna delegacja ze Stoczni Warskiego, a następnie kwiaty składali w ciągu całego dnia pojedynczy przechodnie. W mieście Gryfa do spektakularnej mszy św. miało dojść 11 grudnia 1988 r. w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa przy pl. Zwycięstwa, w czasie której miał miejsce występ zaproszonych gości, mianowicie artystów scena gdańskich, zaś na ołtarzu eksponowano plakat: „Gdańsk-Szczecin-Gdynia – pamięci poległych z grudnia 1970 roku”. W kruchcie Kościoła prowadzono kolportaż znaczków z napisem: „My grudzień pamiętamy i zapomnieć go nie damy” Solidarność”.
Przemówienie wygłosił Marian Jurczyk, zaś w kościele obecni byli również Jan Rulewski i Andrzej Słowik, Tadeusz Kołodziejski i Stanisław Mroziński. Nie da się jednak nie zauważyć, że pomimo bardzo licznego udziału wiernych w mszach św. (od 700 do 2 – 3 tys. osób), zaangażowania organizacyjnego i aktywnego uczestnictwa młodzieży z Federacji Młodzieży Walczącej, Ruchu Młodzieży Niezależnej, Solidarności Walczącej i innych ugrupowań, to upamiętnienie ofiar Grudnia 1970 r. nie tylko schodziło na plan dalszy, ustępując pamięci o stanie wojennym, ale nade wszystko „przegrywało” z bieżącą polityką komentowaną przez liderów ugrupowań politycznych.
Co gorsza, lata 1988–1989 pokazywały, że odtąd obchody rocznicy rewolty Grudnia 1970 r. powoli ulegały dewaluacji w polityce pamięci i zajmowały ważne miejsce tylko w systemie wartości ugrupowań kontestujących rozmowę z władzami prowadzone w willi MSW przy u. Zawrat w Warszawie czy podwarszawskiej Magdalence w czasie okrągłego stołu. Dochodziło to sytuacji, o której pisał Jerzy Eisler w artykule „Co wypada pamiętać?”, że o rocznicy Grudnia 1970 „przez parę dni jest głośno o rocznicy. Ale po kilku dniach wszystko wraca do +normy+ - na następne lata znowu zapominamy. Aż do następnej, +okrągłej+”. Tak jest do dziś, a zaproponowany termin Powstanie Grudniowe nigdy nie doczekał się merytorycznej dyskusji. A szkoda...
Sebastian Ligarski
Źródło: MHP