Ojciec Leon Knabit, znany i lubiany benedyktyn z krakowskiego Tyńca, kończy w czwartek 90 lat. Z okazji jubileuszu wydawnictwo benedyktynów uruchomiło specjalną stronę http:/jubileusz.ps-po.pl, za pomocą której można składać życzenia kapłanowi.
Wydawnictwo udostępniło także darmowo e-book "Rekolekcje z ojcem Leonem. Potrzeba radosnych głosicieli Słowa Bożego". Dzień po urodzinach o. Knabita, czyli w piątek, przypadnie 66. rocznica jego święceń kapłańskich.
O. Leon Knabit słynie z werwy i poczucia humoru. Benedyktyn podąża za duchem czasu - nieobce mu są nowe technologie, internet, prowadzi też własnego bloga. Jego ostatni wpis z 23 grudnia jest poświęcony grzechowi i świętom. "Bóg mówi: nie ma sytuacji bez wyjścia. Zawsze Ci pomogę. Happy end murowany. O właśnie! Święta Bożego Narodzenia to przypomnienie, że przychodzi Taki, który gładzi grzech świata i budzi nadzieję. A więc warto pomyśleć o sensie i użyteczności pojęcia „grzech”. Bo może jednak mamy lekarstwo na dzisiejsze stresy i depresje. Wesołych Świąt!!!" – napisał ojciec. W 2011 r. blog o. Leona otrzymał główną nagrodę w plebiscycie Blog Roku.
26 grudnia 1929 r. Leon Knabit (właśc. Stefan Knabit) przyszedł na świat w Bielsku Podlaskim. 27 grudnia 1953 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk ówczesnego biskupa siedleckiego Ignacego Świrskiego. Tynieccy benedyktyni mówią, że nie sposób w kilku słowach streścić tego, co przeżył jubilat – a są to nie tylko tysiące odprawionych mszy, wygłoszonych wykładów i spotkania autorskie.
O. Knabit mieszka w opactwie benedyktyńskim od 1958 r., pełnił tu m.in. funkcję przeora. W latach 1983-1993 przebywał w klasztorze benedyktynów w Lubiniu k. Kościana (wówczas przeorat zależny od Tyńca). Kard. Karol Wojtyła, z którym się przyjaźnił, mówił o benedyktynie, ze względu na szczupłą sylwetkę: "definicja mnicha: kupa kości owiniętych w czarny materiał".
Lubiany rekolekcjonista niejednokrotnie występował w telewizji – w takich programach, jak m.in. "Ojciec Leon zawodowiec", "Ojciec Leon zaprasza", "Sekrety mnichów".
W 2016 r., w związku ze Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie, stał się twarzą kampanii "Młodość to stan ducha". Ukazała się też wtedy jego książka "Młodość to nie tylko wiek. Młodość to stan ducha".
Wśród ostatnich książek benedyktyna są "Bloger dusz" – zawiera refleksje o kondycji Polaków: "Tak sobie myślę, że wszyscy, którzy widzą tylko Kościół obłudników, rozpustników, zdzierców, pewniaków itp., mają bardzo ograniczone spojrzenie. Nie widzą Kościoła świętych i mistyków, wspaniałych wychowawców i naukowców, Kościoła męczenników i ludzi poświęcających się aż do końca dla biednych i wyrzuconych za nawias. Módlmy się za takich niedowidzących” W tym roku ukazała się też publikacja „Widziane z Tyńca" – zbiór felietonów, napisanych przez kapłana dla "Dziennika Polskiego".
O. Leon mówi po latach, że powołanie nie objawiło mu się niczym grom z jasnego nieba, a rozwijało się stopniowo. Kiedy miał 14 lat, stracił ojca – zabiło go gestapo. Po wojnie chłopiec został harcerzem. Studia w siedleckim seminarium duchownym ukończył w 1954 r. Na początku był duszpasterzem w Gronkowie na Podhalu. Zanim w 1958 r. wstąpił do zgromadzenia benedyktynów, pełnił posługę jeszcze w kilku parafiach. To w opactwie benedyktyńskim Knabit przybrał imię Leon, na cześć papieża Leona Wielkiego. W 1963 r. przyjął śluby wieczyste.
W Tyńcu tradycja monastyczna styka się z otaczającą klasztor rzeczywistością – funkcjonuje tu parafia, dziedziniec klasztorny i dom gościnny tętnią życiem. "W tym środowisku, które z wolna kształtowało naszego Jubilata przez dziesięciolecia, był On z pewnością potrzebny i ogromnie pożyteczny: rzetelnie pełnił w klasztorze rozmaite funkcje, dając przykład zaangażowania i benedyktyńskiej pracowitości" – czytamy na stronie internetowej tynieckich benedyktynów.
Postawa i aktywność o. Leona Knabita została wyróżniona m.in. orderami: Odrodzenia Polski, Ecce Homo, Uśmiechu. "Czy jednak to wystarcza, by docenić Go należycie? Pozostaje przecież także ta druga strona – Ojciec Leon jako mnich, dbały o milczenie, o dyscyplinę śpiewu gregoriańskiego (zawsze życzliwie doradzający nam, początkującym kantorom), pełen troski o to, by wspólnota prawdziwie była wspólnotą… Nikt z nas nie mógł Mu towarzyszyć we wszystkich wymiarach Jego tak bogatego życia. Wielu z nas jednak cieszy się, mogąc uczestniczyć w nim chociaż trochę" - piszą tynieccy benedyktyni. (PAP)
Autorka: Beata Kołodziej
bko/ robs/