Nagrywane przez lata i spisywane regularnie wspomnienia Jana Olszewskiego ukazują się w kolejnych tomach. Ta książka to zapis 29 wielogodzinnych rozmów z byłym premierem RP, które – ze względu na stan jego zdrowia – odbywały się przez telefon. Kilka z nich zaczęło się w 2012 i 2013 roku, a większość – w latach 2016–2019. Czytelnik dostaje ponad 400 stron tekstu. Drugie tyle materiału czeka na opracowanie – informuje na wstępie Justyna Błażejowska, rozmówczyni nieżyjącego już Jana Olszewskiego.
Początki przedwojennych wspomnień to lata dzieciństwa późniejszego obrońcy więźniów politycznych i szefa rządu – syna kolejarza z Bródna, pochodzącego z rodziny o pepeesowskich tradycjach. Jeszcze widoczniejsze były one wśród krewnych od strony matki – jej bratem stryjecznym był Stefan Okrzeja, skazany na śmierć przez carat.
Gdy wybuchła II wojna światowa, Jan Olszewski miał tylko dziewięć lat. Szybko musiał wydorośleć, zwłaszcza, że nawet jego koledzy z klasy „znikali”. Jak przyjaciel z ławki, Rysio, który specjalizował się w wykradaniu zarekwirowanego Polakom przez Niemców węgla. Niestety, został schwytany....
Udział w konspiracji – wstąpienie do Szarych Szeregów – zaproponował Olszewskiemu nauczyciel.
Takich wykładowców spotykały wówczas w szkole dzieci. Jednak w czasie Powstania Warszawskiego Olszewskiego i jego kolegów uznano za smarkaczy. Dlatego nie mógł wziąć udziału w walkach z bronią w ręku. Ale i jego na każdym kroku dotykało codzienne życie okupowanej stolicy. W domu, gdzie mieszkała jego rodzina, mieścił się lokal Rady Głównej Opiekuńczej, zajmującej się pomocą charytatywną, a jednocześnie lokal konspiracyjny Armii Krajowej. Olszewski widział prześladowania Żydów i doskonale pamięta wkraczanie sowieckich jednostek do Warszawy.
Po wojnie, mimo odmowy wstąpienia do ZMP, bohater książki dostał się na studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Jak twierdzi, zawdzięczał to życzliwości prof. Stanisława Ehrlicha. Zresztą, mimo kontroli państwa polskiego przez Moskwę, w pierwszych latach po zakończeniu wojny uczelnia miała jeszcze przedwojenny charakter – wspominał przyszły premier. Pracowała dawna kadra profesorska, a ciężkie stalinowskie represje i powszechna atmosfera terroru dopiero miały nadejść.
Na młodym prawniku wielkie wrażenie zrobiły głośne procesy pokazowe polskich bohaterów i drakońskie kary, jakie spotykały zwykłych ludzi. Pięć lat więzienia dostał np. „spekulant”, który ośmielił się sprzedawać przed Wielkanocą świąteczne baranki.
Ciekawa jest także dalsza kariera młodego prawnika – poprzez epizod w Ministerstwie Sprawiedliwości, pracę aspiranta w Zakładzie Nauk Prawnych PAN trafia – jako współpracownik do redakcji „Po prostu”. Od 1956 roku już regularnie angażuje się w wolnościowe inicjatywy i pomoc potrzebującym. Jednak zapisy rozmów to nie tylko wspomnienia z lat 50. czy 60. Znajdziemy tu opowieść o znajomości z Antonim Macierewiczem czy księdzem Stefanem Niedzielakiem. Niestety, w tym drugim przypadku po zabiciu kapłana przez „nieznanych sprawców” autor wspomnień uczestniczył także „zawodowo” w sekcji zwłok swego przyjaciela.
Były premier mówi także o dramatycznej współpracy z Lechem Wałęsą, w tym słynnej „nocy teczek”, która przesądziła o upadku jego rządu. Gdy Jan Olszewski leżał już po latach w szpitalu, ciężko chory, miał powtarzać „ja nie mam w obowiązku poddać się”. Być może miał na myśli także konfrontacje z historycznym przywódcą „Solidarności”.
Autor wspomnień, którego wyjątkowo ciekawy życiorys skrzętnie utrwaliła dr Justyna Bałżejowska, przekazuje czytelnikom rodzaj swego testamentu – prawdziwego człowieka honoru i Kawalera Orderu Orła Białego.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.
Ewa Łosińska
Źródło: Muzeum Historii Polski