Wywiad-rzeka ze zmarłym w 2008 roku Henrykiem Mandelbaumem, b. więźniem Auschwitz, członkiem Sonderkommando, czyli specjalnej grupy Żydów, których Niemcy zmuszali do usuwania ciał zgładzonych w komorach gazowych, ukaże się w języku francuskim.
Rzecznik Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau powiedział we wtorek, że francuska wersja książki „Ja z krematorium Auschwitz” dostępna będzie we wrześniu. Polskie wydanie ukazało się w 2009 roku.
Wywiad powstawał kilka lat, podczas niezliczonych spotkań i wielogodzinnych rozmów z Mandelbaumem przeprowadzonych przez autorów książki Igora Bartosika i Adama Wilmę. Bartosik, historyk z Muzeum Auschwitz był przyjacielem Mandelbauma. Zasadnicza część tekstu została opracowana w latach 2003-2004, potem była systematycznie uzupełniania. Redakcja książki została zakończona w kwietniu 2008 r., dwa miesiące przed śmiercią Henryka Mandelbauma.
Wywiad obejmuje wszystkie etapy życia, od dzieciństwa spędzonego na Śląsku, ciężkiej pracy w latach młodzieńczych, między innymi w rzeźni i kamieniołomie, przesiedlenia do getta w Dąbrowie Górniczej, przez aresztowanie i transport do KL Auschwitz, pracę w Sonderkommando, ucieczkę z „marszu śmierci”, aż do czasów powojennych. „Wspomnienia Henryka Mandelbauma mają wyjątkowy walor. Przede wszystkim nie są skażone relacjami wtórnymi. (…) Opiera się on wyłącznie na własnym doświadczeniu, jeśli nie jest czegoś pewien, milczy” – napisali autorzy Igor Bartosik i Adam Wilma we wstępie do książki.
Wywiad obejmuje wszystkie etapy życia, od dzieciństwa spędzonego na Śląsku, ciężkiej pracy w latach młodzieńczych, między innymi w rzeźni i kamieniołomie, przesiedlenia do getta w Dąbrowie Górniczej, przez aresztowanie i transport do KL Auschwitz, pracę w Sonderkommando, ucieczkę z „marszu śmierci”, aż do czasów powojennych.
Szczególnie dramatyczny rozdział poświęcony jest Auschwitz. Mandelbaum po latach wspominał, że gdy uciekł z transportu ewakuacyjnego w styczniu 1945 roku, nie mógł uwierzyć, że jest wolny, że przeżył. „W snach powracały przeżycia, których doznałem podczas pobytu w Sonderkommando. A były to przecież przeżycia tak potworne, bowiem czy można wyobrazić sobie niesamowitą scenerię pracy przy stosach z palącymi się ciałami w nocy? Blask od palących się stosów był tak silny, że swobodnie można było czytać gazetę. Z kominów krematoryjnych buchały płomienie na wysokość kilku metrów. Obrazy te kojarzyły mi się z wyobrażeniem piekła” – mówił.
Henryk Mandelbaum urodził się w 1922 roku w rodzinie żydowskiej w Olkuszu. Jego rodzice zostali zgładzeni w Auschwitz, do którego on sam trafił w 1944 roku. Otrzymał numer 181970. Brał udział w przygotowaniach do buntu więźniów Sonderkommando. Nie uczestniczył w nim bezpośrednio, dzięki czemu udało mu się uniknąć rozstrzelania. Dotrwał do ewakuacji obozu w styczniu 1945 roku. Uciekł z marszu ewakuacyjnego w okolicach Jastrzębia-Zdroju.
Po wojnie Henryk Mandelbaum do końca dawał świadectwo historii. Był świadkiem w procesie komendanta obozu Rudolfa Hoessa. Podczas wizyty Benedykta XVI w Oświęcimiu, 28 maja 2006 roku, stał w szeregu byłych więźniów witając papieża.
Pierwsze Sonderkommando powstało, by obsługiwać krematorium I w obozie macierzystym Auschwitz, w którym już na przełomie sierpnia i września 1941 roku palono ciała pierwszych ofiar gazowania Cyklonem B. Więźniowie – jako świadkowie zbrodni – mordowani byli co kilka miesięcy. Przy życiu dłużej pozostawali palacze, mechanicy i funkcyjni. Jedno z pierwszych Sonderkommand liczyło około 80 więźniów. W najliczniejszym - na początku lata 1944 roku, gdy do Birkenau docierały transporty z Żydami węgierskimi - było 900 osób. Członkowie Sonderkommando byli odizolowani od pozostałych więźniów.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 roku, aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. (PAP)
szf/ abe/