Początek roku akademickiego 1980/1981 był gorący. Tym bardziej że działalność rozpoczęło – jeszcze nieformalnie, ale jawnie – Niezależne Zrzeszenie Studentów. Tak było na wielu uczelniach, w tym w Łodzi.
To tam – na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego – został sformułowany (w listopadzie 1980 r.) postulat likwidacji egzaminu z podstaw nauk politycznych. Potem doszły podobne żądania odnośnie do ekonomii politycznej oraz szkolenia wojskowego. Oczywiście okazały się one bezskuteczne. W tej sytuacji – 6 stycznia 1981 r. – zapadła decyzja o zorganizowaniu od tego dnia akcji Solidarnego Czuwania. W jej trakcie zajęcia co prawda odbywały się normalnie, jednak studenci pozostawali w budynkach uczelni na noc. Pierwsi zaprotestowali przyszli prawnicy, potem przyłączyli się koledzy z innych wydziałów UŁ. Nie była to akcja samego NZS – nadzorował ją Studencki Komitet Jedności złożony z członków Niezależnego Zrzeszenia Studentów, Socjalistycznego Związku Studentów Polskich oraz osób niezrzeszonych. Początkowo z protestującymi studentami próbowały rozmawiać władze uczelni, ale bez powodzenia. I to mimo podpisania – już 7 stycznia – porozumienia z przedstawicielami Wydziału Prawa i Administracji. W efekcie inicjatywę przejęli studenci z innych wydziałów, których ono nie satysfakcjonowało. Ich głównym postulatem stało się zarejestrowanie NZS.
20 stycznia rozpoczęły się rozmowy z delegacją Ministerstwa Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki, które szybko – już następnego dnia – znalazły się w impasie. W tej sytuacji studenci Uniwersytetu Łódzkiego podjęli decyzję o zorganizowaniu strajku okupacyjnego.. Wsparła młodzież z innych łódzkich uczelni. Ale nie tylko. Uzyskali nawet wsparcie Komitetu Uczelnianego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej na UŁ. Ten w uchwale z 22 stycznia stwierdzał m.in.: „uważamy, że podjęte przez studentów działania kierowane są szlachetnymi pobudkami […], zgłoszone postulaty stanowią wartościową próbę wyrażenia tych działań i dlatego zasługują na wnikliwe rozpatrzenie”. Jednocześnie KU PZPR krytykował przedstawicieli władz, stwierdzając, że ich zaangażowanie w negocjacje ze studentami „nie dopowiadało randze podjętych problemów i wymogom zaistniałej sytuacji”. Jeszcze ostrzejsze stanowisko zajął Uczelniany Komitet Stronnictwa Demokratycznego przy Uniwersytecie Łódzkim, który stwierdzał, że „popiera akcję strajkową studentów Uniwersytetu jako formę słusznego protestu przeciwko lekceważącemu i hamujący proces odnowy postępowaniu wojewódzkich i centralnych organów państwa”. Na wyższych szczeblach partii widziano to już jednak zupełni inaczej. I tak np. Tadeusz Czechowicz I sekretarz Komitetu Łódzkiego PZPR stwierdzał: „Z wstępnej oceny można sądzić, że ani termin strajku, ani jego lokalizacja właśnie w Łodzi, nie były przypadkiem. Wiele przemawia za tym, że było to działanie zaplanowane”. Oczywiście prawda była zupełnie inna – studenci byli rozgoryczeni, rozczarowani lekceważeniem swych postulatów i szerzej swego środowiska.
Władze PRL zmuszone były powrócić do negocjacji, bowiem protest rozszerzał się. Tym bardziej że 23 stycznia Ogólnopolski Komitet Założycielski NZS wezwał wszystkie organizacje uczelniane w kraju do czynnego poparcia kolegów strajkujących w Łodzi. Jako pierwsi do protestu przyłączyli się studenci z innych łódzkich uczelni, potem również ich koledzy z innych ośrodków – łącznie 29 z 86 szkół wyższych (w tym wszystkie łódzkie, oprócz Wojskowej Akademii Medycznej), w momencie kulminacyjnym strajku brało w nim udział niespełna 35 tys. studentów. Poparli ich rodzice, mieszkańcy Łodzi, wspierał ich nawet Kościół – biskup łódzki poprosił o włączenie do modlitwy powszechnej w dniu 25 stycznia 1981 r. m.in. następującej intencji: „za całą młodzież akademicką w Łodzi, aby Duch Święty umocnił ją w dążeniu do prawdy, do realizacji podstawowych praw ludzkich i wypełniania obowiązków wobec Ojczyzny”.
Tak na marginesie w gronie osób wspierających protest łódzkich studentów znalazł się również piłkarz Łódzkiego Klubu Sportowego Stanisław Terlecki, który wykorzystując swoje znajomości załatwiał dla nich żywność, pełnił rolę intendenta. Był on jednym z bohaterów afery na Okęciu z końca listopada 1980 r., członkiem – jak pisała część prasy – tzw. bandy czworga. Jednak dziwnym trafem w tym gronie jedynym, któremu nie zawieszono dyskwalifikacji i jedynym, który w związku z tym nie mógł wyjechać na mundial w Hiszpanii w 1982 r. Otwartym pozostaje pytanie czy przypadkiem wpływu nie miało na to jego zaangażowanie polityczne, w tym poparcie łódzkiego strajku studentów.
W końcu 29 stycznia na spotkanie z protestującymi przybyła komisja z ministrem nauki, szkolnictwa wyższego i techniki Januszem Górskim na czele. Postulatem, a właściwie żądaniem numer jeden strajkujących była szybka rejestracja Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Wśród postulatów znalazła się również autonomia uczelni, możliwości wpływania na kształt programu studiów, prawo do wyboru dwóch lektoratów języków obcych, likwidacja praktyk robotniczych, skrócenie przeszkolenia wojskowego, opracowanie nowych podręczników do historii czy poprawa sytuacji socjalnej studentów. A także postulaty szersze – niezwiązane – ze studiami czy nauką, takie jak: ograniczenie cenzury, uwolnienie więźniów politycznych, zaprzestanie prześladowań opozycji politycznej, ujawnienie i ukaranie winnych Grudnia ’70, ograniczenie cenzury czy ujawnienia prawdy na temat najnowszej historii Polski. Nic zatem dziwnego, że rozmowy nie były łatwe. Świetnie zresztą oddaje to jeden ze strajkowych utworów: „Górski, nieprzychylny wiatr / syberyjskim chłodem dmucha / prosto nam studentom w twarz / rozwścieczona zawierucha / Nas nie zmrozi górski wiatr / bo gorącą mamy krew / od Bałtyku aż do Tatr / słychać gromki żaków zew”. Protestujący studenci wykazali dużą determinację.
W efekcie 17 lutego 1981 r. władze PRL zdecydowały się na zarejestrowanie NZS, co umożliwiło podpisania – dzień później, po blisko miesięcznym proteście – porozumień ze strajkującymi studentami, w którym władze zobowiązały się do realizacji około 50 zgłoszonych postulatów strajkowych (m.in. skrócić służbę wojskową studentów, zezwolić na wybór lektoratów, poprawić sytuację socjalną studiujących). W tym miejscu warto podkreślić rolę „Solidarności”, a personalnie Bronisława Geremka, który pełnił rolę pośrednika pomiędzy protestującymi, a władzami PRL.
Pomógł w tym fakt, że ci pierwsi byli nie tylko zdesperowani, ale również bardzo dobrze zorganizowani, m.in. od 23 stycznia działała Międzyuczelniana Komisja Porozumiewawcza, w skład której weszli m.in.: Stanisław Nowak, Krzysztof Szaflik (Akademia Medyczna), Jan Przybylski, Radosław Żurawski (Państwowa Wyższa Szkoła Muzyczna), Andrzej Bolanowski, Piotr Kociołek (Politechnika Łódzka), Maciej Maciejewski, Marek Perliński, Wojciech Walczak, Wiesław Potoczny, Marcin Sobieszczański (Uniwersytet Łódzki). W czasie protestu starano się utrzymać porządek. W tym celu wprowadzono m.in. bezwzględny zakaz spożywania alkoholu. W czasie trwania strajku starano się zapełnić czas protestujących – organizowano projekcje filmów, koncerty czy występy kabaretów. Nie zapomniano również o doprawianiu mszy świętych, a także o informacji – wydawano własną prasę, łącznie kilka pisemek strajkowych. Wywieszano własne hasła, obok postulatów m.in. podziękowania w rodzaju: „Mieszkańcy Łodzi jesteśmy z Was dumni. Studenci” czy różnego rodzaju cytaty, sentencje (np. „Bądź realistą – żądaj tego co niemożliwe”, słynne „Make love, not war” czy „Chcemy, aby rząd była zawsze pod kontrolą opinii publicznej swego kraju” z Lenina). W największym skrócie można powiedzieć, że postępowali podobnie jak strajkujący w sierpniu 1980 r. w Stoczni Gdańskiej. I z podobnym skutkiem w przypadku swego środowiska. – dzięki niemu wywalczyli w końcu własną, niezależną organizację studencką.
Grzegorz Majchrzak
Autor jest pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN
Źródło: MHP