Pojednanie bez prawdy historycznej i przebaczenia będzie tylko mostem bez poręczy między brzegami przepaści; będzie można przechodzić, ale nie bez obawy - mówił w poniedziałek w Oświęcimiu były więzień obozu Auschwitz-Birkenau Stanisław Zalewski.
W trwających uroczystościach 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz bierze udział ponad 200 ocalałych z Polski i różnych zakątków świata, a także 60 delegacji państw i organizacji międzynarodowych.
Prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych Stanisław Zalewski przypomniał słowa Benedykta XVI, który odwiedził Miejsce Pamięci w 2006 r. Papież mówił o trudnym do zrozumienia "zezwoleniu" Boga na tak wielkie zło. "Nie potrafimy przeniknąć tajemnicy Boga. Widzimy tylko jej fragmenty i błądzimy, gdy chcemy stać się sędziami Boga i historii" - powiedział wówczas papież.
Jak podkreślił były więzień Auschwitz-Birkenau słowa te stały się dla niego "wskazaniem". "Nie wolno grzebać w sumieniach ludzi, którzy przeżyli czas, kiedy człowiek celowo zapomniał o prawie drugiego człowieka do życia" - podkreślał.
Zalewski, którego - jak sam mówił - "polskie wojenne drogi" prowadziły m.in. przez obozy koncentracyjne Mauthausen, Gusen I i Gusen II oraz siedzibę gestapo w Warszawie, wskazywał, że był świadkiem tragicznych wydarzeń. Wśród jego obozowych wspomnień szczególnie żywe są te, dotyczące wożenia samochodami ciężarowymi z baraku do komory gazowej żywych, nagich kobiet. "Ich krzyki słyszę w mojej podświadomości, kiedy wracam myślami do tych wydarzeń" - wspomniał.
Mówiąc o działalności konspiracyjnej w obozie, która - jak wskazywał ocalony - pomogła przetrwać mu czasowe załamani i poczucie beznadziei, przypomniał postać franciszkanina Maksymiliana Marii Kolbego, który oddał swoje życie za innego więźnia - a także rtm. Witolda Pileckiego, który dobrowolnie dał się uwięzić w Auschwitz, gdzie organizował ruch oporu.
Zalewski zapamiętał także dużą grupę Żydów, idących spokojnie za jednym żołnierzem SS, nie zdających sobie sprawy, że prowadzeni są na śmierć. Wspomniał także samobójstwa przez rzucanie się na druty i zabijania chorych w obozowym szpitalu. "W pierwszym dniu wolności byłem świadkiem drastycznych samosądów więźniarskich nad funkcyjnymi więźniów, którzy zabijali innych więźniów z nakazu władz obozowych lub z własnego sadystycznego charakteru, który powstał w warunkach obozowych" - przypominał prezes Związku.
Mówiąc o działalności konspiracyjnej w obozie, która - jak wskazywał ocalony - pomogła przetrwać mu czasowe załamani i poczucie beznadziei, przypomniał postać franciszkanina Maksymiliana Marii Kolbego, który oddał swoje życie za innego więźnia - a także rtm. Witolda Pileckiego, który dobrowolnie dał się uwięzić w Auschwitz, gdzie organizował ruch oporu.
Były więzień wyjaśnił, że - aby żyć "normalnie i twórczo" - dopuszcza do siebie dramatyczne wspomnienia tylko z okazji obchodów takich, jak poniedziałkowa rocznica. Przyznał jednak, że "gdy ucichną już echa uroczystości", niektóre ze wspomnień nie dają się zapomnieć - wyzwalają refleksje i "pytania bez odpowiedzi".
Były więzień wyjaśnił, że - aby żyć "normalnie i twórczo" - dopuszcza do siebie dramatyczne wspomnienia tylko z okazji obchodów takich, jak poniedziałkowa rocznica. Przyznał jednak, że "gdy ucichną już echa uroczystości", niektóre ze wspomnień nie dają się zapomnieć - wyzwalają refleksje i "pytania bez odpowiedzi".
Wskazywał także na konieczność pojednania między narodami, jednak przy zachowaniu prawdy o wydarzeniach tamtego czasu. "Pojednanie bez prawdy historycznej i przebaczenia będzie tylko mostem bez poręczy między brzegami przepaści – będzie można przechodzić, ale nie bez obawy" - powiedział Zalewski.
Zwracał również uwagę na obecną eskalację przemocy "w wielu regionach świata", gdzie chęć dominacji politycznej, rasowej czy religijnej doprowadza do śmierci tysięcy ludzi. "Czyżby historia zatoczyła koło? Koło napędzane przez ludzi bez poszanowania godności drugiego człowieka" - pytał.
Swoją wypowiedź Zalewski zakończył deklaracją, że jest optymistą i wierzy w ludzi, bo - wyłączając pobyt w więzieniach i obozach - dostał od nich więcej dobra niż zła. "W kwalifikowaniu ludzkich uczynków na dobre lub złe, pomaga mi piękna kobieta, która ma opaskę na oczach. W lewej ręce trzyma wagę, a w prawej ręce ostry miecz. Będę ją prosił, aby nadal pozostała przy mnie" - podsumował.(PAP)
autorzy: Nadia Senkowska, Marek Szafrański
nak/ szf/ pat/