Zbrodnia katyńska zajmowała w działaniach opozycji szczególne miejsce, o czym świadczy m.in. utworzenie dwóch niezależnych organizacji, które skupiały się wyłącznie czy też głównie na sprawie Katynia. Były nimi krakowski Instytut Katyński oraz stołeczny Komitet Katyński.
Była ona również szczególnie ważna dla Polaków, przynajmniej dla tych czytających książki drugiego obiegu w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych., wśród których te o zbrodni katyńskiej cieszyły się szczególnym powodzeniem. Nie dziwi zatem, że kolejna, okrągła – 40. rocznica – która przypadała w 1980 r., spowodowała szczególną mobilizację opozycji.
Rok 1980 został ogłoszony najpierw przez polską emigrację na Zachodzie, a później przez działaczy opozycji Rokiem Katyńskim, a 13 kwietnia 1980 r. dniem żałoby narodowej, której wyrazem miały być czarne opaski noszone na rękawach. Opozycjoniści w kraju zaktywizowali swoje działania wokół tej zbrodni.. Uchwalili (m.in. Instytut Katyński, Komitet Obrony Robotników, Komitet Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu, Konfederacja Polski Niepodległej czy Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela) z tej okazji wiele okolicznościowych apeli i oświadczeń.
Jeden z pierwszych uczynił to Komitet Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu, utworzony w lutym 1979 r. z inicjatywy Wojciecha Ziembińskiego od lat zaangażowanego w upamiętnianie prawdy o zbrodni katyńskiej. To właśnie ten Komitet ogłosił 1980 r. rokiem pamięci narodowej. Jego działacze w odezwie z 27 grudnia 1979 r. stwierdzali m.in.: „W 1980 r. będziemy czcić w sposób szczególny pamięć setek tysięcy żołnierzy polskich i ludności cywilnej, którzy w następstwie sowieckiej agresji z 17 września 1939 roku oddali na Wschodzie swe życie za Polskę. Przede wszystkim będziemy czcić pamięć blisko 15 tys. zamordowanych tam przed 40 laty oficerów Wojska Polskiego. Część z nich więzionych uprzednio w Kozielsku, w liczbie około czterech i pół tysiąca zginęła w lesie katyńskim koło Smoleńska – w okresie od końca marca do początku maja 1940 r. […] Miejsca śmierci pozostałych – więzionych do wiosny 1940 r. w Starobielsku i Ostaszkowie – dotąd pozostają dla nas nieznane”. I wyzwano: „W 1980 r., uznanym już przez światową społeczność Polonii za Rok Katyński, wzmóżmy nasze działanie – aby stosunki między narodami były budowane na prawdzie i sprawiedliwości. Domagajmy się od rządu ZSRR ujawnienia sprawców i okoliczności śmierci oficerów polskich – oraz umożliwienia Narodowi Polskiemu otoczenia opieką wszystkich grobów poległych, pomordowanych i zmarłych na Wschodzie obywateli Rzeczpospolitej. Domagajmy się od władz PRL podjęcia niezbędnych kroków w tym kierunku – a także uczczenia ofiar wzniesieniem Pomników Pamięci Narodowej w miejscach masowej śmierci oraz w stolicy Polski”. Cztery miesiące później (27 kwietnia 1980) działacze tej organizacji skierowali do Organizacji Narodów Zjednoczonych list z żądaniem powołania międzynarodowej komisji w celu wyjaśnienia sprawy Katynia.
Na inny ciekawy krok zdecydowali się działacze Instytutu Katyńskiego, którzy wystosowali – w kwietniu 1980 r. – list otwarty do przewodniczącego Rady Państwa PRL i prezesa Rady Ministrów, w którym żądali: „1. Odszukania, ujawnienia, osądzenia, ukarania i potępienia zbrodniarzy winnych zbrodni ludobójstwa dokonanej na polskich jeńcach wojennych w Katyniu, Dergaczach, Bołogoje i innych miejscowościach ZSRR, 2. Godnego i oficjalnego uczczenia pamięci ofiar tej zbrodni, 3. Przyznania odpowiednich odszkodowań dla rodzin ofiar”. Powoływali się przy tym na prawo karne PRL, a konkretnie artykuł 252 paragraf 1 kodeksu karnego, w myśl którego „ukrywanie, przemilczanie oraz fałszowanie okoliczności śmierci żołnierzy Wojska Polska” miało stanowić przestępstwo. Jeszcze dalej poszedł działacz ROPCiO Adam Wojciechowski, który wystosował list otwarty do ambasadora ZSRS w Polsce. List ten w MSW uznano za prowokacyjny, czemu zresztą trudno się dziwić. Wojciechowski stwierdzał m.in.: „Nie wątpię, że władze radzieckie zorganizują uroczystości rocznicowe i że ułatwią w nich udział obywatelom radzieckim polskiego pochodzenia, jak i przybyszom z Polski”. I dodawał: „Dlatego proszę Jego Ekscelencję o wydanie mi wizy pobytowej w ZSRR, w okresie marzec – maj br., abym mógł złożyć hołd pamięci moich bohaterskich rodaków”.
W drugoobiegowej prasie, wychodzącej poza zasięgiem cenzury, ukazał się szereg artykułów poświęconych zbrodni katyńskiej, a np. „Biuletyn Dolnośląski” –najważniejsze pismo ukazujące się przed powstaniem „Solidarności” we Wrocławiu – zamieścił specjalny, kilkunastostronicowy dodatek. I tak np. czytelnicy numeru 9/10 „Ucznia Polskiego” z 1980 r. mogli przeczytać m.in.: „13 kwietnia br. obchodzona będzie 40. rocznica tragedii, która została faktycznie wymazana z historii Polski. Tragedia ta, to mord 4500 oficerów polskich w tzw. Lasku Katyńskim. Odpowiedzialność za ten czyn spada na ówczesne władze Związku Radzieckiego […] W całym PRL +sprawa katyńska+ nie znalazła miejsca w podręcznikach szkolnych do historii. Jest tematem +tabu+, na który nie wolno pisać, aby nie drażnić +wielkiego sojusznika+”. Na lamach tego pisma zaapelowano jednocześnie do czytelników: „Ale czy wolno nam milczeć, młodzieży polskiej w obliczu tak straszliwej tragedii tysięcy najlepszych Polaków? Nie! […] Domagajcie się prawdy od waszych nauczycieli o dziejach Polski, o dziejach stosunków polsko-radzieckich z lat 1939– [19]41 i o całych dziejach najnowszych”.
Na ulicach polskich miast i w innych miejscach, w całym praktycznie kraju – mimo działań Służby Bezpieczeństwa – pojawiło się również wiele ulotek, napisów czy plakatów. I tak np. 3 kwietnia 1980 r. funkcjonariusze zauważyli napis „Pomścimy Katyń” w Sopocie, a pięć dni później – tym razem na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Gdynie Redłowie – „Katyń”. Z kolei napis „Naród Polski czci pamięć 15 000 zamordowanych oficerów polskich przez zbrodniarzy sowieckich” katowiccy esbecy odnotowali w pociągu relacji Koluszki–Gliwice. 8 ulotek o treści „KPN, Katyń pomścimy, precz z sowietami, kadra Polski Niepodległej” odkryto w Białowieży (22.03.1980 r.), a dziewięć plakatów nawiązujących do 40. rocznicy zbrodni katyńskiej w Lublinie (5.04). Niestety część ich autorów, kolporterów i wykonawców SB namierzyła (m.in. 15-letniego ucznia Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Kożuchowie, w woj. zielonogórskim, który na jej terenie rozrzucił 20 marca kilka ulotek dot. zbrodni katyńskiej) lub wręcz złapała „na gorącym uczynku” (np. dwie uczennice szkół pomaturalnych „związane z KPN” w Warszawie podczas wykonywaniu napisu „Katyń” na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach 12 kwietnia).
W innych przypadkach – przynajmniej niektórych – Służba Bezpieczeństwa prowadziła dużo szersze działania (np. sprawę pod kryptonimem „Tablica” w związku z umieszczeniem w dniu 27 kwietnia 1980 r. na Placu Farnym w Rzeszowie tablicy upamiętniającej 40. rocznicę zbrodni do 1983 r. czy rozpracowanie o kryptonimie „Pieczęć” w reakcji odkrycie w styczniu 1980 r. na terenie Poznania napisów wykonach tuszem „techniką pieczętowania” o treści „Katyń 1941”, zakończone po kilkunastu miesiącach w 1981 r.)
Oczywiście działacze opozycji nie ograniczyli się do apeli, oświadczeń czy okolicznościowych publikacji, ulotek, napisów i plakatów. Próbowali również organizować niezależne i oczywiście nielegalne obchody. Udało się to – mimo zdecydowanego przeciwdziałania ze strony władz PRL (głównie SB i Milicji Obywatelskiej) – m.in. w Gdańsku, Krakowie, Lublinie, Łodzi czy Warszawie. I tak np. w Krakowie 13 kwietnia 1980 r. – jak potem informowano nie bez przesady na łamach „Biuletynu Katyńskiego” – „duża grupa ludzi” (wg jednego z uczestników – Ryszarda Majdzika – było to „może 20–30 osób”, z kolei w ocenie SB około 40, ale włącznie z licznymi gapiami) po nabożeństwie w Kościele Mariackim za pomordowanych przeszła na rynek, w miejsce gdzie kilka tygodni wcześniej (21 marca) samospalenia m.in. w proteście przeciwko kłamstwu katyńskiemu dokonał Walenty Badylak. Złożono tam kwiaty i zapalono znicze, wdowa po jednym z zamordowanych w Katyniu umieściła w tym miejscu kartkę z jego imieniem i nazwiskiem męża. Na płycie rynku udało się też manifestantom wykonać napis „Katyń”. Służba Bezpieczeństwa, która usiłowała nie dopuścić do demonstracji, zatrzymała kilka godzin przed nią sześć osób (w tym Adama Macedońskiego, który miał pierwotnie wygłosić okolicznościowe przemówienie), a w trakcie „działał filtracyjnych” w rejonie rynku kolejnych 21 osób, jednej z nich – Janowi Frączkowi – odebrano transparent z napisem „Katyń 1940–1980”.
Sukces SB nie był pełen, bo do rocznicowego przemówienia jednak doszło. Przemawiała Romana Kahl-Stachniewicz. Jak potem wspominała: „Nie wygłosiłam przygotowanego na tę okazję przemówienia, bo nie miałam brać udziału w tych obchodach i nie miałam tego tekstu. Improwizowałam. Powiedziałam z jakiej okazji się zebraliśmy, o represjach, jakie spotkały organizatorów, potem zapaliliśmy znicze przy studzience i odśpiewaliśmy pieśni patriotyczne […] To była bardzo wzruszająca manifestacja”.
„Działania filtracyjne” Służba Bezpieczeństwa prowadziła również w innych miejscach, gdzie planowali się zebrać i oddać hołd pomordowanym 40 lat wcześniej działacze opozycji. Tak też było w przypadku Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Wynikało to nie tylko z tego, że tzw. Dolinka Katyńska na jego terenie była tradycyjnym miejscem upamiętniania ofiar zbrodni, ale również z tego, że funkcjonariusze orientowali się w planach działaczy KPN dotyczących obchodów w tym miejscu. W efekcie zatrzymano wiele osób (m.in. Leszka Moczulskiego wraz z żoną czy Bernarda Koleśnika – zresztą agenta SB – z wiązanką kwiatów). Mimo to przy symbolicznej mogile katyńskiej zebrało się – wg MSW – ok. 250 osób, złożono 10 wiązanek kwiatów, a rocznicowe przemówienia wygłosili Tadeusz Stański i ojciec Bronisław Sroka. Niestety zdjęcia i nagrania z cmentarza ich autorom odebrali „czujni” funkcjonariusze.
Niekiedy ograniczano się okolicznościowych mszy świętych. Tak było np. w przypadku Tarnowa. Do masowego udziału w niej oraz „zachowania godności i powściągliwości podczas uroczystości” wzywał zespół redakcyjny i współpracownicy niezależnego pisma „Wiadomości Tarnowskie”. W Warszawie mszę odprawiano 2 kwietnia 1980 r. w kościele o.o. Dominikanów przy ul. Freta. Zamówił ją Edward Staniewski. W nabożeństwie wzięło – w ocenie MSW – ok. 600 osób. Okolicznościowe kazanie wygłosił ojciec Krzysztof Kasznica. Miało ono zawierać „wrogie akcenty polityczne”. Zapewne zaliczono do nich m.in. jego stwierdzenie, że „nie będzie wymieniał zbrodniarzy po imieniu z wiadomych względów”. Tak na marginesie zamówienie rocznicowych nabożeństw nie zawsze było sprawą łatwą. Kłopoty z tym mieli działacze opozycji w Łodzi. Nie udało się to w Szczecinie. Był to efekt postawy biskupa szczecińskiego Kazimierza Majdańskiego, który nie tylko odmówił (dwukrotnie) spotkania z jej inicjatorami, ale co więcej, oficjalnie zabronił podlegającym mu księżom jej odprawienia.
Niestety nie ma informacji, ile osób w związku z obchodami 40. rocznicy zbrodni katyńskiej lub przygotowaniami do nich było ogółem represjonowanych (zatrzymanych na 48 godzin, aresztowanych czy skazanych). Wiadomo jedynie, że w trakcie nielegalnych oczywiście manifestacji zatrzymano – wg danych MSW – w całym kraju 72 osoby. Ponadto Służba Bezpieczeństwa w całym kraju przechwyciła ponad 8 tys. okolicznościowych druków. Pozwoliło to częściowo sparaliżować tak niemiłe władzy ludowej obchody, ale nie wystarczyło, aby je uniemożliwić. Kolejne w 1981 r. odbywały się już w zupełnie innej atmosferze.
Grzegorz Majchrzak
Autor jest pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN
Źródło: MHP