Artystyczna instalacja autorstwa Kacpra Mutke stanęła w czwartek przed Biblioteką Śląską w Katowicach, aby zwrócić uwagę mieszkańców regionu na ważną rolę znaków diakrytycznych w języku polskim.
Pisząc wiadomości na telefonie z pośpiechu lub niedbalstwa często zapominamy o "ogonkach" i "kreseczkach", występujących w dziewięciu polskich literach diakrytycznych: ą, ć, ę, ł, ń, ó, ś, ź, ż. Tymczasem to właśnie one wyróżniają nasz język, o czym mówi sama nazwa – słowo "diakrytyczny" wywodzi się z klasycznego języka greckiego i oznacza "odróżniający" – przypominają katowiccy bibliotekarze, apelując o to, by w trosce o polszczyznę poświęcić nieco więcej czasu na napisanie esemesa.
Instalacja przed gmachem największej śląskiej książnicy ma formę bryły, ozdobionej znakami i literami. "Autor połączył sztukę ze społecznym zaangażowaniem i przypomniał o coraz częściej ignorowanych znakach diakrytycznych" – powiedziała Aneta Satława z Instytutu Kultury Intermedialnej Biblioteki Śląskiej.
To właśnie przecinkom, ogonkom i kropkom zawdzięczamy brzmienie naszego języka, to jak go słyszymy. Jak odpowiadał profesor Jerzy Bralczyk podczas kampanii "Język polski jest ą-ę" w 2013 roku: "A po co komu litery? Po to, żeby zapisywać dźwięki, a akurat polskie dźwięki dają się zapisywać najlepiej przez znaki diakrytyczne – litery, które są w pewien sposób wzbogaceniem alfabetu łacińskiego".
Poprzednia praca Kacpra Mutke zwracała jednocześnie uwagę na modernistyczną architekturę Katowic i na problem dewastacji w przestrzeni publicznej. We współpracy z miastem Katowice i spółką Tauron Polska Energia na skrzynkach energetycznych w śródmieściu Katowic artysta namalował graffiti, odwołujące się do miejscowej architektury oraz stworzył mapę obiektów, z dokładnym opisem każdego z nich, tworząc w ten sposób szczególną trasę spacerową. (PAP)
autorka: Anna Gumułka
lun/ pat/