25 listopada 1838 r. w Warszawie urodził się Konrad Brandel, fotograf i wynalazca, konstruktor ręcznej kamery, umożliwiającej robienie zdjęć reporterskich, prekursor technik druku fotografii, fotografii lotniczej i medycznej; autor unikatowych zdjęć Warszawy końca XIX wieku.
„Zawsze w swojej pelerynie, zawsze gotów do zdjęcia, chwytał on w lot wszystko i doszedłszy do niezwykłej wprawy, zebrał kolekcję bardzo ciekawych zdjęć" – wspominał lekarz pediatra i fotograf Ludwik Anders (1854-1920). „Konrad Brandel zwykle nosił swój aparat pod peleryną, aby ukryć go przed ciekawymi” - zanotował Aleksander Kościesza („Historia fotografii polskiej w latach 1839-1889”, 1972). „Jest rówieśnikiem wynalazku fotografii” - napisała Danuta Jackiewicz, kuratorka Zbiorów Ikonograficznych i Fotograficznych MNW i biografka fotografa („Konrad Brandel 1838–1920”, 2015).
Brandel zafascynował się fotografią w klasie chemicznej Gimnazjum Realnego w Warszawie. Efektem tej pasji stał się artykuł, wydrukowany w poznańskim tygodniku „Przyroda i Przemysł” (1857). Tekst miał charakter samouczka: wskazywał drobiazgowo, krok po kroku, jak wykonać negatyw na szkle oraz odbitki na papierze. Zdaniem biografki, napisanie takiego „podręcznika” wymagało „znajomości fachowej literatury francuskiej lub niemieckiej, ale także własnych praktycznych eksperymentów”.
Z początku pożyczał aparat fotograficzny od nauczyciela chemii Teofila Józefa Rybickiego (1805–59), który hobbystycznie zajmował się dagerotypią i fotografią. Potem ojciec kupił Konradowi własny sprzęt, korzystając z pośrednictwa Karola Beyera - jednego z pionierów polskiej fotografii, właściciela atelier na Krakowskim Przedmieściu.
W tamtych czasach zawód fotografa uprawiali artyści, naukowcy, inteligenci - miał wysoki prestiż. Profesjonalny fotograf miał „status społeczny +właściciela+ lub +przedsiębiorcy+, a nie rzemieślnika!” - oceniła Jackiewicz.
Brandel zdał maturę w 1858 r. Przyjmował różne biurowe posady, nie rezygnując jednak z aspiracji do świata profesjonalnej fotografii.
Praktykę odbył u Stanisława Rodeckiego. W sierpniu 1860 r. Rodecki wyjechał za granicę, powierzając na pół roku zakład przy ul. Długiej 22-letniemu Brandlowi. Przez kolejne dwa lata młodzieniec był urzędnikiem w cukrowniach na Podolu. W 1863 r. został zatrudniony w pracowni Karola Beyera na stanowisku operatora: miał w obowiązkach robienie zdjęć oraz pracę w ciemni.
Zasłynął pomysłowością: lubił eksperymenty, nowe tematy, nietypowe warunki. Po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę w lutym 1864 r., gdy sfotografował budowę mostu Kierbedzia - nocą, przy oświetleniu elektrycznym.
Po upadku powstania styczniowego zaangażowany w działalność patriotyczną Karol Beyer został zesłany do Nowochoperska (obwód woroneski). Wrócił w 1865 r. Ale wtedy Brandel był już jego konkurentem. Miał własny zakład – „K. Brandel i S-ka" - Nowy Świat 57 - i wspólników, młodszego brata Władysława oraz przyjaciela Marcina Olszyńskiego, który również zaczynał u Beyera. „Inne zakłady fotograficzne się wzniosły, moi właśni ludzie przeciwko mnie intrygowali" – poskarżył się Beyer w liście do Augusta Bielowskiego (Danuta Jackiewicz, „Karol Beyer 1818-1877”, 2012).
30 lipca 1865 r. Brandel sfotografował Warszawę z lotu ptaka. „Balon był własnością Fryderyka Berga, żeglarza powietrznego. W trakcie lotu balon wzniósł się na wysokość ok. 75 m. Brandel miał niełatwe zadanie, gdyż gondola się kołysała, a fotografie wykonywano wówczas ze statywów” - napisał Witold Iwańczak w tygodniku „Niedziela” (7 stycznia 2018).
Podczas przelotu, oprócz autoportretu, zrobił trzy udane zdjęcia miasta. Są to pierwsze na świecie zdjęcia zrobione z powietrza. Tak powstała fotografia lotnicza.
W październiku 1865 r. uznanie publiczności dało mu zdjęcie „linochoda, pana Blondin, zrobione podczas występu akrobaty na linie zawieszonej nad Polem Mokotowskim”.
Podstawą zysków zakładów fotograficznych w XIX w. było jednak portretowanie socjety - w portfolio Brandla znajdują się głównie zdjęcia portretowe.
W Muzeum Narodowym w Warszawie jest zdjęcie Aleksandra Głowackiego (Bolesława Prusa) „w mundurze studenta Szkoły Głównej” (1871). Natalia Kruszyna, kurator wystawy „Witkacy i Kobiety” opisała fotografię Marii Witkiewiczowej, „na której paromiesięczny niemowlak, przyszły malarz i pisarz, leży w ramionach stroskanej rodzicielki, delikatnie poruszając gołymi stópkami” (Muzeum Historii Katowic, 2015). W „Kronice życia i twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza 1885–1918” Anny Micińskiej można obejrzeć kolejną fotografię Brandla - podpisaną „Staś Witkiewicz w sukmanie mazurskiej podpasanej czerwonym pasem (…) ok. 1889 r.”.
Drogi Brandla, Prusa i rodziny Witkacego przetną się wielokrotnie. Będzie publikował na łamach „Wędrowca”, którego kierownikiem artystycznym był Stanisław Witkiewicz – a zdjęcia będzie chwalił Bolesław Prus.
Fotografia portretowa nie wystarczała Brandlowi, który używał nowego medium „do promowania polskiej kultury, dla dobra nauki i dokumentowania życia społecznego” - pisała biografka Brandla.
Przedsiębiorczy fotograf wydał ścienny kalendarz reklamowy w 1866 r. - złożyło się nań ok. 200 fotografii wykorzystanych do kunsztownych fotomontaży, które obrazowały najważniejsze zdarzenia minionego roku w życiu Warszawy – i tak wszedł do grona pierwszych fotografów varsavianistów.
Kalendarz reprodukowano metodą światłodruku, wynalezioną we Francji dosłownie kwartał wcześniej. Również w 1866 r. na łamach „Kłosów”, w których wspólnik Olszyński był kierownikiem artystycznym, czytamy zapowiedź technicznej rewolucji: „Obznajmiać będziemy czytelników naszych ze skarbami sztuki (…) Chcąc nadać wartość kopiom, zastosowaliśmy najnowszy wynalazek, dotąd w żadnych ilustrowanym piśmie nie używany: kopiowania fotograficznego wprost na drzewie (…) wynalazek ten, będący własnością zakładu fotograficznego K. Brandla i sp. w Warszawie, podał nam możność nadania reprodukcjom artystycznej wartości".
Zdaniem biografów Brandla, „była to pierwsza udana próba reprodukcji fotografii na skalę poligraficzną”, a pionierska metoda „wyprzedziła o 13 lat wynalazek fotograwiury czeskiego fotografa i drukarza Karela Kliča, uważanego za ojca dzisiejszej fotopoligrafii”. W 1877 r. został administratorem, wybudowanych przez miasto według jego instrukcji, dziesięciu „kiosków ulicznych do sprzedaży gazet i wody sodowej”. Kioski miały kształt walców, zwieńczonych kopułką, a ich ściany posłużyły do zamieszczania ogłoszeń. Tym sposobem Konrad Brandel wynalazł reklamę zewnętrzną – oraz słupy ogłoszeniowe.
Po narodzinach pierworodnego syna Brandla – Konrada Seweryna (1872) – jego zakład wyspecjalizował się w fotografowaniu dzieci, co przy ówczesnym sprzęcie było poważnym wyzwaniem. Na zakończenie kariery, w latach 80. i 90. XIX w., Brandel obszedł z aparatem tereny zamieszkane przez najuboższą ludność - Powiśle, Muranów, Pragę. „Odwiedzał dzielnice, do których wcześniej nie dotarł żaden fotograf” - oceniło MNW.
Jako pierwszy w kraju zaczął drukować fotoreportaże w ilustrowanych pismach. Zapisał się także w historii praw autorskich, gdyż jego dzieła czasopisma zawsze sygnowały jego nazwiskiem. Wcześniej fotografów nie traktowano jak samoistnych twórców – byli więc anonimowi.
„Tygodnik Ilustrowany” 30 marca 1889 r. pod obrazkiem wysadzania lodów na Wiśle – zaznaczył: „p. Brandel ze swoim aparatem poluje na tego rodzaju widoki, +pstrzyknął+ kilka razy z brzegu i pochwycił na fotograficzną kliszę cały obraz lodowego wulkanu w chwili jego wybuchu”.
Brandel jako pierwszy - od 1894 r. - zaczął słać do redakcji, obrazki z natury np. zdjęcia koni, gęsi i owiec - wzbudziły zachwyt czytelników.
Danuta Jackiewicz w opracowaniu „Uniwersytet Warszawski i fotografia (1839-1821)” przypomniała, że na początku lat 70. XIX wieku Brandel rozpoczął fotografowanie trudnych przypadków medycznych. (e-Monumenta WUW, 2016) „Dokumentował na przykład bliźnięta syjamskie dla położnika Ludwika Neugebauera oraz patologiczne stany chorobowe u pacjentów doktora Erasta G. von Trautfettera, specjalisty chorób skórnych i wenerycznych”.
W Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego jest album zawierający 415 pozytywów ukazujących drastyczne przypadki medyczne fotografowane przez Brandla we wnętrzu urządzonym jak typowe atelier, a także kilka ujęć wyposażenia gabinetu lekarskiego. Zestawy zdjęć, ujęte w „Album patologiczne” i „Album fotograficzne chorób skórnych” stanowiły novum: tak powstała fotodokumentacja medyczna - Brandel znów był pierwszy.
W 1875 r. otrzymał tytuł „Fotografa Cesarskiego Warszawskiego Uniwersytetu”. Nie spoczął na laurach - dawał ogłoszenia, by zachęcić naukowców do korzystania z jego bezpłatnej oferty. „Jego kolekcja +szczególniejszych okazów chorób+ doszła w 1881 r. do +poważnej liczby siedmiuset kilkudziesięciu sztuk+” - napisała Jackiewicz.
Brandel ma na koncie drugą ze znanych panoram Warszawy. Wykonał ją 26 sierpnia 1873 r., podczas remontu Zamku Królewskiego. „W godzinach porannych, niedługo po wschodzie słońca wszedł ze swoim aparatem na rusztowanie zbudowane wokół hełmu wieży zegarowej i wykonał 10 fotografii obejmujących całe miasto” - czytamy na stronie ekartkazwarszawy.pl.
W 1875 r. ta panorama „trafiła pod strzechy” za sprawą drzeworytu dołączonego do tygodnika „Kłosy”. Aby udostępnić ten niesamowity widok, Adolf Kozarski na podstawie zdjęć wykonał „drzeworyt o imponujących wymiarach 280 cm długości i 30 cm wysokości”. Po sklejeniu go w obręcz i powieszeniu pod lampą, „można było włożyć do środka głowę i poczuć się jakby oglądało się miasto z wieży zamku”.
Niezwykłe bogactwo szczegółów zawartych w kadrach Brandla – oraz niezwykła jakość techniczna, pozwalają specjalistom identyfikować najmniejsze detale XIX-wiecznej rzeczywistości. „W lewej części zdjęcia widać słup teletechniczny z rzędami izolatorów. Uwagę zwracają zastosowane w tym przypadku krótkie haki wkrętne (…) Przewody widoczne na słupie mogły służyć zarówno potrzebom telegrafu, jak i telefonu” – napisał varsavianista Janusz Sujecki w artykule „Jeden z najstarszych izolatorów teletechnicznych Warszawy na tle zbiorów Narodowego Muzeum Techniki w Warszawie”, odnosząc się do zdjęcia wiaduktu Pancera z ok. 1890 roku.
Brandel jest wynalazcą „fotorewolweru” – pierwszego na świecie małego aparatu fotograficznego, który pozwalał „z ręki”, w terenie i przy krótkim czasie naświetlania fotografować nieupozowane życie tj. poruszające się obiekty (tzw. fotografia momentalna). Urządzenie miało magazynek najpierw na dwie klisze, potem na 12, a następnie 25 klisz.
Była to w pełni autorska koncepcja oraz konstrukcja. Brandel wyprzedził czas, został pierwszym fotografem prasowym. W latach 1883-84 pojawiły się anonse o wykonywaniu zdjęć „sposobem momentalnym” - wynalazca podkreślał, że „czas na zdjęcie wymagany jest krótszy niż jedno tchnienie”. Niestety, rosyjski patent na swój wynalazek Brandel otrzymał dopiero 16 października 1889 r. („Eastman Kodak”, który uchodzi za światowego pioniera wyprodukował swój pierwszy aparat amatorski w 1888 roku).
Przy pomocy brata stryjecznego Augusta, stolarza i mechanika, Brandel wyprodukował ponad 100 „fotorewolwerów”. W 1884 r. uwiecznił „fotorewolwerem” zjazd trzech cesarzy w Skierniewicach. A Julian Fałat opisał w „Pamiętnikach” (1935) swój udział w polowaniu, które cesarz Wilhelm II zorganizował w 1899 r. dla cara Aleksandra II. „Cesarz Wilhelm przedstawia po kolei cesarzowi Aleksandrowi III dygnitarzy i gości, począwszy od księcia Pless. Gdy przyszła kolej na mnie, Aleksander III, zwróciwszy uwagę na mój aparat fotograficzny, zapytał: +N’est ce pas, c’est 1’appareil de Brandel de Varsovie?+ (Czyż to nie aparat Brandla z Warszawy? - PAP), +Oui, Votre Majeste+ (Tak jest, Wasza Wysokość)”.
Bolesław Prus, doceniając możliwości „momentalnej fotografii”, napisał żartobliwy felieton o systemie „powszechnej kontroli fotograficznej”, w którym przewidział uliczny monitoring. Relacjonując zaś koncert symfoniczny, doszedł do wniosku, że obrazy - „Szopen” Siemiradzkiego i „Wernyhora” Matejki - w żaden sposób nie oddają atmosfery filharmonii. „W +Szopenie+ panuje taka cisza, jakby koncert odbywał się na fortepianie bez strun; w +Wernyhorze+ jest taka burza, jakby lirnik zamiast liry trzymał w ręku machinę elektryczną największego kalibru” - napisał 19 grudnia 1887 r. w „Obrazach wszystkiego” („Kurier Codzienny”). „Ot – myślę – gdyby tu postawić Brandla z jego szybkostrzelnym aparatem fotograficznym… dopieroż by malarze mieli dokument: w jaki sposób ludzie słuchają koncertu!…” - dodał. Zdaniem Prusa „fotografia jest kolebką nowych postępów w sztukach pięknych”.
30 stycznia 1888 r. w felietonie „Wyprawa Sabowskiego przeciw fotografii momentalnej”, podkreślił pożytki, jakie fotografia może przynieść malarstwu i rysownictwu, dostarczając wiarygodnych szkiców z natury, pozwala malarzowi pominąć fazę wykonywania „studiów do…”: „za prawdziwość każdej fizjognomii, każdego ruchu ręki, nogi, odzienia – pan Brandel może ręczyć głową.” - napisał Prus.
Malarze już od lat zamawiali u fotografów „pomoce” do realizacji obrazu. Alfred Wierusz-Kowalski, pisał z Monachium w grudniu 1880 r. do Olszyńskiego „P. Konrad Brandel mówił mi o jakimś panu – amatorze fotografii, który podobno ma zdjętych kilka wiejskich kościółków. Otóż idzie o taki kościółek do obrazu. Czyżby się nie dało za pańską protekcją od niego wydostać chociaż kopię” („Warszawska +cyganeria+ malarska”, 1995).
Aparatem Brandla posługiwali się Wojciech Gerson, Aleksander Gierymski, Henryk Siemiradzki, Wojciech Kossak i Stanisław Witkiewicz. Krystyna Kolińska przypomniała zapisek z dziennika Michała Elwiro Andriollego, ilustratora „Pana Tadeusza” (1887): „Na ulicach Warszawiaków kupa: spotkamy Prusa i Gierymskiego z aparacikiem Brandla na szyi…” („Miłosne czary i czarty”, 1994).
Brandel był członkiem jury pierwszej w Warszawie wystawy fotograficznej, zorganizowanej przez Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności w ratuszu (1901). Zwiedziło ją ponad 20 tys. widzów – pokazano im wszystkie możliwości fotografii. Na kinematografie wyświetlano „między innemi pogrzeb królowej angielskiej Wiktorii (…). Wiele osób przyglądało się prześwietlaniu promieniami Roentgena” - napisał „Kurier Warszawski”.
„Z powodu zasług, położonych na polu fotografii, a szczególniej za obmyślenie i zbudowanie przyrządu ręcznego do zdjęć migawkowych” Towarzystwo Fotograficzne Warszawskie 2 października 1905 r. wybrało jednogłośnie Brandla na członka honorowego.
W 1900 r. przeszedł na emeryturę. Niektóre źródła podają, że zakład pod jego szyldem funkcjonował przy ul. Szpitalnej aż do 1907 r. Witold Iwańczak z „Niedzieli” ustalił, że Brandel przeniósł się na starość na wieś „do skromnej posiadłości w Łyszkowicach”. Podczas I wojny światowej „przebywał w Rosji”. Zmarł w Toruniu 28 października 1920 roku.
Dwa dni po jego pogrzebie na warszawskich Powązkach, 4 listopada, „Kurier Warszawski” wydrukował wspomnienie anonimowego autora, który ocenił, że pionier polskiej fotografii, mimo 40 lat pracy zawodowej i spektakularnych wynalazków, jest „zupełnie nieznany młodszym generacjom”.
Iwona L. Konieczna (PAP)
ilk/ pat/ wj/