Władze Łodzi i województwa złożeniem kwiatów oraz zapaleniem zniczy oddały we wtorek hołd więźniom, którzy zginęli spaleni przez Niemców w więzieniu na łódzkim Radogoszczu w styczniu 1945 r. Ich pamięć uczczono w 76. rocznicę tragicznych wydarzeń z czasów II wojny światowej.
W tym roku, ze względu na stan epidemii i związane z nim obostrzenia, uroczystości upamiętniające ofiary zbrodni popełnionej przez Niemców, miały skromny charakter.
Nieliczne były delegacje składające kwiaty i znicze przed sarkofagiem pomordowanych na terenie dawnego więzienia, dziedzińcu dzisiejszego Muzeum na Radogoszczu - oddziału Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi. Utworzono je w miejscu, w którym od 1940 r. najpierw funkcjonował hitlerowski obóz, a następnie więzienie policyjne. Na kilkadziesiąt godzin przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Łodzi, w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r., Niemcy podpalili więzienne budynki. W płomieniach zginęło ok. 1,5 tys. osób.
"Każdego roku powracamy pamięcią do tragicznych wydarzeń z 19 stycznia 1945 roku, gdy nie opadły jeszcze dymy pożaru niemieckiego więzienia w Radogoszczu. Szybko zjawili się tutaj mieszkańcy Łodzi, by odszukać pośród zgliszcz swoich bliskich oraz zaświadczyć o rozmiarze straszliwej zbrodni. Dlatego jesteśmy tutaj dziś i będziemy każdego roku pochylać głowę – jak głosi dalej epitafium na pomniku: +ku czci męczenników żywcem spalonych w Radogoszczu i ku przestrodze przyszłych pokoleń+" – powiedziała w kolejną rocznicę tragicznych wydarzeń prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.
Kwiaty przed sarkofagiem złożył również m.in. wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński, członek zarządu województwa łódzkiego Robert Baryła oraz przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi Marcin Gołaszewski.
Ostatni więzień Radogoszcza Donat Doliwa zmarł w styczniu 2018 roku. Rok wcześniej, jako uczestnik rocznicowych obchodów opisał zgromadzonym swój pobyt w tym miejscu. Trafił do niego w grudniu 1943 r. i przebywał do stycznia 1944 r. Został zwolniony na rok przed podpaleniem więzienia.
"To było straszne więzienie. Trzy razy dziennie były apele i trzy razy dziennie było bicie - tak wyglądała nasza codzienność. Trzymano nas rozebranych do pasa na mrozie tak długo aż żandarm nie odliczył, czy są wszyscy więźniowie. A żeby ktoś mógł stąd uciec nie było mowy. Warunki były gorsze niż w różnych obozach. W obozach było więcej swobody, tu jej nie było wcale. Jeśli ktoś poczuł się źle - trafiał do sanitariusza Mateusza, który miał laskę grubszą od mojej - i nie wracał już na górę. To była wykańczalnia" – mówił w 2017 roku Doliwa.
Więzienie na Radogoszczu hitlerowcy utworzyli w byłej fabryce włókienniczej Samuela Abbego.
W latach 1940-41 trafiali tam głównie Polacy masowo wysiedlani ze swoich gospodarstw. Od połowy 1942 r. Radogoszcz był przede wszystkim więzieniem przejściowym dla mężczyzn, których wysyłano do więzień, obozów pracy karnej lub obozów koncentracyjnych.
Niemcy podłożyli ogień pod więziennymi budynkami w nocy 17/18 stycznia 1945 r., skazując na śmierć ok. 1,5 tys. osób. Uratowało się ok. 30 więźniów. 19 stycznia 1945 r., do miasta wkroczyła 69. Armia I Frontu Białoruskiego, co uznaje się za dzień zakończenia okupacji niemieckiej w Łodzi. (PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
bap/ pat/