W Areszcie Śledczym w Szczecinie odsłonięto w poniedziałek mural poświęcony żołnierzom podziemia niepodległościowego, którzy byli więzieni i rozstrzelani w tamtym miejscu. 1 marca, obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Odsłonięcia muralu dokonali: wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki, dyrektor Oddziału IPN w Szczecinie dr Paweł Skubisz, dyrektor Aresztu Śledczego w Szczecinie ppłk Radosław Jaźwiński a także żołnierz 5. batalionu 77 pułku piechoty AK Edward Zujewicz.
Projekt muralu "Kaszubska 28" jest kontynuacją wieloletniej współpracy Oddziału IPN w Szczecinie ze Służbą Więzienną – powiedział Skubisz.
"Wspólnie z dyrektorem tej placówki penitencjarnej ppłk Radosławem Jażwińskim uznaliśmy, że w bezpośrednim sąsiedztwie budynku, w którym znajduje się cela śmierci powinien znaleźć się pewien akcent o charakterze artystycznym, który nawiązywałby do historii tego miejsca, ale też w subtelny sposób wpływał na świadomość osób odwiedzających to miejsce w celach edukacji czy związanych z oddaniem czci zamordowanych żołnierzy podziemia niepodległościowego" – dodał.
Jak mówił, "powstał mural inspirowany serią obrazów Andrzeja Wróblewskiego +Rozstrzelanie+, a przygotowany przez pracownię artystyczną RedSheels". "Mural wykonała Dorota Borowska. Umieszczono na nim wizualizację fragmentu historycznego aresztu karno-śledczego w Szczecinie widzianego z lotu ptaka, podobizny rozstrzelanych w tym miejscu żołnierzy Bojowego Oddziału Armii: Edwarda Kokotki, Waldemara Klimczewskiego, Edwarda Kosieradzkiego i Zenona Łozickiego, a także nazwy organizacji konspiracyjnych, których żołnierze byli więzieni w tym miejscu" – powiedział.
"Na Pomorzu Zachodnim działalność podziemia niepodległościowego miało trochę inny charakter" – opowiadał Skubisz. "Praktycznie nie istniały tutaj struktury ogólnopolskiego Zrzeszenia WiN, a jedynie pojedyncze jego ogniwa. Brakowało też znanych z Polski centralnej i wschodniej dużych oddziałów partyzanckich, czy patroli przemieszczjących się po terenie. Nie oznacza to jednak, że na Pomorzu Zachodnim nie było organizacji podziemnych. Przykładem może być działająca w Bobolicach grupa Bojowego Oddziału Armii współpracująca ze szwadronem ppor. Zdzisława Badochy +Żelaznego+, podkomendnego mjr. Zygmunta Szendzielarza +Łupaszki+, dowódcy V Brygady Wileńskiej. Oddziały prowadziły wspólne działania wymierzone w przedstawicieli władz komunistycznych, funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa czy Milicji Obywatelskiej, oraz donosicieli bezpieki" – dodał.
„Na Pomorzu Zachodnim działalność podziemia niepodległościowego miało trochę inny charakter” – opowiadał Paweł Skubisz. „Praktycznie nie istniały tutaj struktury ogólnopolskiego Zrzeszenia WiN, a jedynie pojedyncze jego ogniwa. Brakowało też znanych z Polski centralnej i wschodniej dużych oddziałów partyzanckich, czy patroli przemieszczjących się po terenie. Nie oznacza to jednak, że na Pomorzu Zachodnim nie było organizacji podziemnych. Przykładem może być działająca w Bobolicach grupa Bojowego Oddziału Armii współpracująca ze szwadronem ppor. Zdzisława Badochy +Żelaznego+, podkomendnego mjr. Zygmunta Szendzielarza +Łupaszki+, dowódcy V Brygady Wileńskiej. Oddziały prowadziły wspólne działania wymierzone w przedstawicieli władz komunistycznych, funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa czy Milicji Obywatelskiej, oraz donosicieli bezpieki” – dodał.
"Pomorze Zachodnie to także miejsce, w którym wielu żołnierzy podziemia niepodległościowego ukrywało się przed bezpieką w sytuacji dekonspiracji" – dodał Skubisz. "Tutaj też, po przerwaniu przez Brytyjczyków łączności lotniczej z krajem, powstały silne ośrodki kurierskie, dzięki którym możliwa była komunikacja z rządem polskim na uchodźctwie czy też ze strukturami wywiadu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i wywiadów państw aliantów zachodnich. Tutaj też prowadzono działalność rozpoznawczą, szczególnie wobec licznych jednostek Armii Radzieckiej dyslokowanych w garnizonach Pomorza Zachodniego" – powiedział dyrektor szczecińskiego IPN. (PAP)
autor: Kacper Reszczyński
res/ pat/