Broniewski wysyłał żonę na pertraktacje ze swoją kochanką, pojedynkował się na szable z jej bratem, ale najbardziej lojalny był wobec córki, którą bardzo kochał - wynika z opublikowanych właśnie listów poety i Ireny Helman, które ukazały się w książce "Broniewski w potrzasku uczuć".
"Te listy wypełniają dość nieduży obszar biografii poety, ale za to dokładnie i w zajmujący sposób zdają relację z niemal każdego tygodnia jego życia. Materiał wydaje się cenny m.in. dlatego, że lata 1933-1934 nie zostały jeszcze przez biografów poety wnikliwie spenetrowane" - pisze we wstępie Dariusz Pachocki, który opracował korespondencje Broniewskiego i Helman.
Przyszli kochankowie spotkali się w 1933 roku. Irena Helman, śliczna 22-lata, była studentką prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Straszy o 14 lat Broniewski, znany już wówczas poeta, był od lat żonaty, choć jego związek z Janiną, nazywaną przez niego Jaśką, od dawna bliższy był temperaturą przyjaźni niż miłości. Poeta bardzo był natomiast związany ze swą córeczką - Anką i trudno mu było sobie wyobrazić mieszkanie z dala od niej. Mimo to pisał do poznanej w marcu 1933 roku Irenki: "Przedwczoraj w Śródborowie razem wymyśliliśmy wiosnę i pewnie od tego zginiemy. (...) Ty jesteś wiosenne szczęście, śliczne jak sama wiosna. Całkiem kreci mi się w głowie z miłości. Co tu zrobić? pomóż, poradź".
Żonę poeta lojalnie poinformował o rodzącym się uczuciu, choć zrobił to listownie. Nie był to pierwszy kryzys małżeński Broniewskich i Jaśka zaczynała tracić cierpliwość, rozważała rozstanie z mężem. Ale od żony o wiele bardziej zbulwersowana romansem była rodzina Ireny Helman, żydowscy kupcy z Rosji, którzy do Warszawy uciekli przed rewolucją. Matka i brat ukochanej Broniewskiego "za nic się nie godzą na ten skandaliczny romans, nie tylko z gojem, lecz i bolszewikiem na dokładkę" - jak relacjonowała w liście do koleżanki Janina Broniewska, która jako pierwsza poznała rodzinę ukochanej męża. Matka Ireny Helman właśnie przed nią uznała za stosowne wylać swoje żale. Pod koniec tego spotkania do mieszkania wkroczyła osoba najbardziej zainteresowana - sam Broniewski, który, przymuszony przez matkę Ireny, złożył obietnicę, że więcej się z nią nie spotka.
Zebrane w mieszkaniu Broniewskich grono do przeprowadzenia rozmowy z Helmanówną wydelegowało Janinę Broniewską, która odnalazła Irenę ukrywającą się przed rodziną w Kazimierzu nad Wisłą. Wiozła ze sobą list od poety, w którym zapewniał ukochaną o swej miłości i tłumaczył, aby nie brała mu za złe wysłania na pertraktacje o rozstaniu żony. "Wytłumaczy Ci wiele Jaśka, która jedzie do Ciebie nie w charakterze mojej żony, ale - przyjaciela. Chciałbym, żebyś przyjęła ją z pełnym zaufaniem i - jeśli możesz - przyjaźnie" - pisał poeta. Janina Broniewska odprowadziła Irenę na łono rodziny, a małżonkowie podjęli próbę naprawienia swojego związku.
Na jesieni 1933 roku kochankowie wznowili jednak spotkania i korespondencję. Tym razem brat Ireny postawił sprawę na ostrzu noża i wyzwał Broniewskiego na pojedynek. Poeta, dawny legionista, najpierw wybrał pistolety, ale świadek przekonał go, że taki wybór "może pociągnąć za sobą zanadto tragiczny rezultat w stosunku do tła konfliktu i zaproponował lekkie szable" - jak relacjonował poeta kochance. Pojedynek odbył się 16 października 1933 roku wieczorem. Po dwu starciach obecny tam lekarz orzekł, że stan serca Anatola Helmana nie pozwala na prowadzenie dalszej walki, a honorowi stało się już zadość. Broniewski przesłał Irenie kilka włosów, które podobno ścięła mu z głowy szabla jej brata.
Na tym etapie znajomości najwięcej problemów zaczęła Broniewskiemu sprawiać sama Irena, która dążyła do wyjaśnienia ich wzajemnego stosunku i wspólnego zamieszkania. To nieuchronnie wiązałoby się dla poety z rozłąką z ukochaną córką. Podobał mu się pomysł, aby Irena wyprowadziła się od rodziny, która uważała go za "człowieka nikczemnego i w dodatku goja", ale nie śpieszno mu było do wspólnego życia. Kiedy stanął przed wyborem - pojechać na umówione spotkanie z ukochaną, czy zostać z chorą córeczką - oczywiste było, że pozostanie z dzieckiem. Jednak w listach do Ireny poeta snuje wizje wspólnego życia.
Irena Helman sama miała ambicje literackie i temat pisania przewija się przez jej korespondencje z Broniewskim. Poeta, z przekonania komunista, deklaruje listach konieczność uprawiania sztuki zaangażowanej w walkę klasową, walkę o socjalizm. "Tak zwana +niczem nie skrępowana twórczość+ to bujda: żyjemy w prawdziwym świecie (...) A pięknoduch, któremu to wszystko jest obojętne, któremu chodzi wyłącznie o cele estetyczne, nie osiągnie nawet tych ostatnich" - pisze. Broniewski zachwyca się numerem "Wiadomości Literackich" poświęconym pisarzom radzieckim i złości się, gdy Irena pisze, że duży procent zawartości tego numeru jest nudny i tendencyjny.
Broniewski marzył o wizycie w Związku Radzieckim, co doszło do skutku wiosną 1934 roku. Jak wynika z listów, był pod wrażeniem nowych inwestycji przemysłowych i poziomu życia tamtejszych pisarzy. W tym czasie Irena wreszcie wyprowadziła się od rodziny zaczęła nalegać, aby po powrocie Broniewski z nią zamieszkał. "Z Twojej ostatniej kartki wnoszę, że Twoje projekty nieco mijają się z mojemi. Pogadamy po przyjeździe" - odpisuje poeta w kwietniu 1934 roku, jeszcze z podróży. Po powrocie do Warszawy wysłał ostatni list zaczynający się od zdania "Proszę Cię bardzo, żebyś się ze mną nie starała widywać. To, co nas łączy musi ulec likwidacji". Podobno kochankowie spotykali się jeszcze przez jakiś czas, małżeństwo Broniewskich ostatecznie się rozpadło w 1937 roku, gdy poeta związał się z aktorką Marią Zarembińską.
Irena Helman została dziennikarką, pisywała w "Kurierze Warszawskim". Zaraz po wybuchu wojny przeprowadziła wywiad z Julianem Bryanem, amerykańskim korespondentem i fotoreporterem, który dokumentował oblężenie Warszawy we wrześniu 1939 roku. Podczas okupacji nie poszła do getta, ukrywała się po aryjskiej stronie. Została aresztowana na ulicy w marcu 1943 roku, trafiała na Pawiak, gdzie urywają się jej ślady.
Książka "Broniewski w potrzasku uczuć" ukazała się nakładem wydawnictwa MG. (PAP)
aszw/ mlu/