Bolesław Bawolak, nauczyciel ze Świątkowej Wielkiej (Podkarpackie) przez pół wieku spisał 7 tysięcy łemkowskich przysłów. Jego praca została utrwalona w formie książki, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Żyznowski.
"Łemkowskie przysłowia i powiedzenia ze Świątkowej Wielkiej i okolic" to, zgodnie z opisem wydawcy, "kompendium przysłów, powiedzeń i powiedzonek oraz interesujących zdań łemkowskich". W publikacji są przysłowia używane w różnych okresach, a szczególnie w pierwszej połowie XX w.
Zdania zostały zebrane w publikacji tematycznie, zarówno w języku polskim, jak również w łemkowskim, wraz z transkrypcją fonetyczną.
"Przysłowia poruszają tematy, które były obecne w codziennym życiu Łemków. Jeśli nie pojawia się w nich jakaś sfera życia, to znaczy, że dla Łemków ze Świątkowej nie była ona ważna" – powiedział Bolesław Bawolak, cytowany przez wydawcę.
Autor w nagraniu na YouTube zachęca do przeczytania książki. "Jak ja dałem rady napisać, to wy dacie radę przeczytać" – mówi podkreślając, że spuściznę przodków trzeba zachować od zapomnienia.
Bolesław Bawolak zainteresował się przysłowiami za sprawą ojca, również Bolesława, który podobnie jak dziadek Michał, interesował się folklorem łemkowskim.
"Ponieważ dziadek pisać nie umiał, przyśpiewki zapamiętywał. Wszystkie przyśpiewki i przemowy weselne, powiedzenia i tradycje zaczął spisywać dopiero ojciec. Nigdy go nie zapytałem, kiedy zrodziła się jego pasja. Na początku ojciec przekazał mi około 300 przysłów, spisanych na luźnych kartkach. Sam nie chciał już ich notować. +Ty prowadź to dalej+ – powiedział do mnie któregoś dnia" – relacjonował Bawolak. Jak dodał, większość zebranych przez niego przysłów ma łemkowski rodowód, ale często były one spisywane po ukraińsku. "W danej rodzinie staruszek ojciec sam nie był już w stanie ich zapisać, a syn, który to robił, nie znał łemkowskiego" – wyjaśnił Bawolak, który zbierał przysłowia w różnych sytuacjach. Wśród jego rozmówców było wielu starszych świątkowian, mieszkających na Ukrainie.
Zdaniem folklorystki i etnologa Marty Graban-Butryn, w zbiorze przysłów zgromadzonych przez Bolesława Bawolaka odbija się, zarówno w wymiarze społecznym, jak i przyrodniczym, dawna Łemkowszczyzna.
"Możemy tam odnaleźć mieszkańców tych ziem z ich przywarami i cechami godnymi pochwały, świat przyrody czy językową topografię wsi. Jest i cerkiew, i karczma, pole i las, zagroda i chyża, stół i piec, gazda i gazdyni. Mimo uniwersalności tych tekstów oraz żywotności części z nich odnosimy wrażenie, że to opowieść o Łemkowszczyźnie dawnej, o krainie naszych przodków sprzed akcji +Wisła+. Przedwojenna Łemkowszczyzna jawi się w nich wprawdzie jako biedna, ale szczęśliwa kraina. Codzienność wyznaczana rytmem przyrody i ciężką pracą, zmianą pór roku, miesięcy od czasu do czasu zostaje przerwana świętowaniem" – opisywała Marta Graban-Butryn.
Bolesław (Wasyl) Bawolak (ur. 1951) od dzieciństwa grał na akordeonie, przyuczany przez swojego ojca. W wieku kilkunastu lat dołączył do zespołu grającego na weselach w okolicach Świątkowej Wielkiej. Po ukończeniu studiów w Wyższej Szkole Ekonomicznej i Akademii Rolniczej rozpoczął pracę jako nauczyciel w Szkole Podstawowej w Myscowej, a następnie w Zespole Szkół Ekonomicznych w Gorlicach. Pracował także – do emerytury – jako leśniczy w Nadleśnictwie Żmigród (dziś Magurski Park Narodowy).
Wcześniej wydawnictwo Żyznowski opublikowało inną książkę Bawolaka – "Łemkowskie wesele w Świątkowej Wielkiej".(PAP)
autor: Beata Kołodziej
bko/ pat/