W czwartek na 78. festiwalu w Wenecji pokazano "The Hand of God" Paolo Sorrentino – autobiograficzną opowieść o dorastaniu w Neapolu lat 80. i fascynacji piłkarską legendą Diego Maradony. Dzień wcześniej imprezę zainaugurował pokaz "Madres Paralelas" Pedra Almodovara, czyli portret samotnych matek.
Hiszpański twórca zwykł mawiać, że jako reżyser urodził się w Wenecji. To tutaj w 1983 r. zadebiutował filmem "Pośród ciemności" o uzależnionej od narkotyków piosenkarce, szukającej schronienia w zakonie prowadzonym przez siostrę-heroinistkę. Pięć lat później przyjechał z "Kobietami na skraju załamania nerwowego", w których nie tylko po raz pierwszy ukazał - do dziś kojarzone z jego filmami - bogactwo wizualne, ale też ujawnił talent scenopisarski, zdobywając Złotą Osellę za najlepszy scenariusz. Swoje kolejne filmy prezentował w Cannes. Na Lido powrócił dopiero w ubiegłym roku – jako laureat Złotego Lwa za całokształt twórczości. Zaprezentował wówczas krótkometrażowy, anglojęzyczny "Ludzki głos", w którym po raz pierwszy spotkał się na planie z Tildą Swinton. Teraz Almodovar przywiózł do Wenecji pełnometrażowy melodramat "Madres Paralelas", w którym powraca do kobiecego wszechświata ukazywanego w "Kobietach na skraju załamania nerwowego" i "Wszystko o mojej matce".
To historia o uczuciach, macierzyństwie i kobiecej solidarności. Na pierwszym planie są 40-letnia fotografka Janis (grana przez Penelope Cruz) i nastoletnia Ana (Milena Smit), które spotykają się w szpitalnej sali. Obie zaszły w nieplanowane ciąże i wkrótce zostaną samotnymi matkami. Pierwsza z nich kompletnie nie żałuje zajścia w ciążę i jest zachwycona perspektywą macierzyństwa. Druga wciąż jeszcze jest uczennicą utrzymywaną przez rodziców. Zamiast instynktu czuje paraliżujący strach. "Opowiadam o znaczeniu przodków i potomków, o nieuniknionej obecności pamięci. W mojej filmografii znajdziecie wiele matek, które są częścią tej historii. Teraz najbardziej interesują mnie matki niedoskonałe" – zapowiadał film Almodovar.
"Madres Paralelas" zebrał pozytywne recenzje. W opinii Owena Gleibermana ("Variety") to pełne szczerości dzieło, które sprawia, że znika dystans między publicznością, a tym, co na ekranie. "Obraz wciąga i trzyma w napięciu. Jest poruszającym hołdem, jaki Almodovar składa wiecznie zmieniającym się, podlegającym załamaniom więzom macierzyństwa i może okazać się jego najbardziej popularnym filmem od czasu +Wszystko o mojej matce+, choć nie mógłby mieć bardziej odmiennego tonu" – napisał. Z kolei Nicholas Barber ("IndieWire") określił produkcję jako "kinowe comfort food podane z emocjonalnym uderzeniem". "Nie zostanie jednym z najważniejszych jego filmów, ale elegancko skonstruowana fabuła, w której komedia równoważy się z dramatem, dowodzi, że scenarzysta-reżyser wciąż jest wytrawnym gawędziarzem" – podsumował.
Obok filmu Almodovara jednym z pierwszych obrazów pokazywanych na weneckim festiwalu jest "The Hand of God" Paolo Sorrentino. To opowieść inspirowana wspomnieniami reżysera z okresu dorastania spędzonego w Neapolu lat 80. Jej bohaterem jest Fabietto Schisa (w tej roli Filippo Scotti), nastolatek pochodzący z ekscentrycznej, wieloosobowej rodziny, którego życie wywraca się do góry nogami. Najpierw z powodu transferu Diego Maradony do miejscowego SC Napoli, który piłkarz doprowadził do pierwszego w historii klubu mistrzostwa Włoch. Później z powodu nieszczęśliwego wypadku, któremu dzięki legendzie piłki nożnej stawi czoła.
"The Hand of God" został uznany przez krytyków za jedno z najlepszych dzieł twórcy "Wielkiego piękna". "Oglądając +The Hand of God+ trudno nie wspomnieć pewnego autobiograficznego dramatu włoskiego filmowca: +Amarcordu+ Felliniego (1973)" – zwrócił uwagę Gleiberman. Podobnym tropem idzie David Ehrlich ("IndieWire"). "Fellini mówił, że kino jest oderwaniem się od rzeczywistości. Ale Sorrentino nie wydaje się tego taki pewny. Nawet gdy jego młody bohater skłania się ku filmom po najgorszej rzeczy, jaka kiedykolwiek mu się przydarzyła" – zaznaczył.
Łącznie o Złotego Lwa ubiega się 21 filmów, wśród nich "The Power of The Dog" Jane Campion, "Spencer" Pablo Larraina, "The Lost Daughter" Maggie Gyllenhaal, "Sundown" Michaela Franco, "L’Evenement" Audrey Diwan oraz "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego. Zwycięzcy zostaną ogłoszeni podczas gali zamknięcia festiwalu - w sobotę 11 września.
Wyłoni ich jury w składzie: laureat Oscara za najlepszy film 2019 r. ("Parasite"), południowokoreański reżyser Bong Joon-ho (przewodniczący), laureatka tej samej nagrody w br., chińska reżyser i scenarzystka Chloe Zhao, której "Nomadland" uhonorowano Złotym Lwem podczas poprzedniego festiwalu, belgijsko-francuska aktorka Virginie Efira, włoski reżyser i scenarzysta Saverio Costanzo, brytyjska aktorka Cynthia Erivo, kanadyjska aktorka i producentka Sarah Gadon oraz rumuński reżyser Alexander Nanau.
Z Wenecji Daria Porycka (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ pat/