W Galerii Sztuki Współczesnej w Opolu w sobotę miał miejsce wernisaż wystawy „Czego nie zrobili barbarzyńcy”, mieszkającego w Warszawie Mateusza Choróbskiego, który w swojej pracy nawiązuje do pojęć ubóstwa i bogactwa.
Wystawa Mateusza Choróbskiego zajmuje nie tylko pomieszczenia Galerii Sztuki Współczesnej w Opolu, ale i część jej najbliższego otoczenia, które artysta wykorzystał jako element ekspozycji. Na zewnątrz budynku znajdują się np. lampy oświetlające salę wystawową przez barwione na złoto szklane panele. Wewnątrz można obejrzeć kolumny wykonane ze stopionego bilonu. Każda z nich powstała z określonej liczby monet, które składają się na kwotę 1056,24 złotych, czyli kwotę uznaną za "minimum egzystencji" dla dwóch osób.
Łukasz Kropiowski, kurator wystawy, pracę Choróbskiego opisuje jako połączenie niedostatku ze zbytkiem.
"Pojęcia znajdujące się na przeciwległych biegunach skali posiadania zostają przemieszczone – Mateusz Choróbski pozbawia ową skalę środka, sprawiając, że niedostatek ze zbytkiem zaczynają istnieć w jakimś dziwnym stanie połączenia. +Drobniaki+ stają się kolumnami, szklany sufit się wali, a złota sala świeci pustką. Jednak człowiek +dowiadujący się, czym jest, ze zmiennych kolei swej egzystencji gospodarczej+ to właściwie tylko punkt wyjścia szeregu problemów, które – mimo pozoru pustki – porusza wystawa. W ogołoconych salach mierzymy się z zagadnieniami kreacji i destrukcji, nobilitacji i dewaluacji, norm i niemieszczenia się w nich, obserwowania i bycia pod obserwacją, produkowania i poniechania wytwórstwa, potrzeb estetycznych i biologicznych. Mamy tu także sentyment i ironię, monumentalność i kameralność, poezję i ścisłe wyliczenia, rozmach i ascetyczność oraz zaprzepaszczone możliwości, podupadłe ideały i statystyczne nadużycia" - uważa Kropiowski.
W rozmowie z PAP autor wystawy tłumaczył, że tytuł wystawy nawiązuje do zdarzeń mających miejsce w Rzymie, gdy papież Urban VIII (Maffeo Barberini), aby uzyskać brąz do konstrukcji baldachimu nad grobem św. Piotra, nakazał przetopić kraty rzymskiego Panteonu, co było źródłem powiedzenia „Czego nie zrobili barbarzyńcy, zrobili Barberini".
Jak zaznacza Kropiowski, "na wystawę Mateusza Choróbskiego można spojrzeć również jak na +gruby+, ostentacyjny żart. Bo w końcu z najdrobniejszego bilonu w ilości odpowiadającej poziomowi skrajnego ubóstwa +zrobić Berniniego+ oraz pokusić się o równie symbolicznie zamaszysty, co realnie pusty (mający w sobie wiele z taktyki politycznego populizmu) gest ściągnięcia +szklanego sufitu+ – metaforycznej bariery społecznego awansu – zakrawa zarówno na +bekę+ z zaangażowanej sztuki, jak i zjadliwą autoironię. Jednak ów żart jest w gruncie rzeczy poważny, przepełniony swoiście poetycką donkiszoterią i pełen podobnej goryczy jak diagnozy Adorna i Horkheimera tyczące jaźni, która +rozszerza się i kurczy wraz z szansami ekonomicznej samodzielności+". (PAP)
autor: Marek Szczepanik
masz/ je/