Przed nami ogrom działań, ale to nie jest wyzwanie dla jednego pokolenia, bowiem taka była ta nasza, szczególnie XX-wieczna historia, że wiele szczątków naszych rodaków jest jeszcze do odnalezienia – podkreśla wiceszef IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk.
Zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, autor książki „Cmentarz Osobowicki we Wrocławiu. Pola ofiar komunizmu” opowiedział w Gazecie Wrocławskiej m. in. o kulisach poszukiwań ofiar zbrodni komunistycznych.
Dziennikarz Gazety Wrocławskiej Robert Migdał w weekendowym magazynie tej gazety pytał prof. Krzysztofa Szwagrzyka o początki prac archeologicznych na cmentarzu, gdy jego rozmówca pracował jeszcze we Wrocławiu.
"W naszej, polskiej tradycji, grób zawsze był miejscem świętym, zawsze był miejscem oczywistym, należnym każdemu. Na przestrzeni wieków, w wyniku różnych kataklizmów, które dotknęły nasz naród, nasze państwo, stało się jednak tak, że mordercy, okupanci, doprowadzili do uśmiercenia milionów Polaków pozbawiając bardzo wielu z nich miejsca pochówku. Robili to w sposób świadomy po to, żeby zniszczyć po nich ślad" - powiedział prof. Szwagrzyk.
"Od września 2003 roku trwały poszukiwania człowieka ważnego dla nas, wrocławian, dla Dolnego Śląska: kapitana Włodzimierza Pawłowskiego, pseudonim Kresowiak. To założyciel, dowódca bardzo ważnej dolnośląskiej organizacji antykomunistycznej występującej pod nazwą +Rzeczpospolita Polska Walcząca+. Wiadomo było, że został stracony w 1953 roku, wiadomo było, że został pogrzebany na Cmentarzu Osobowickim na polu 81 A. Były jednak sprzeczne relacje ludzi, którzy twierdzili, że nie miał wcale grobu pojedynczego, nie miał żadnego krzyża, tylko razem ze swoimi podkomendnymi został pogrzebany w całkiem innym miejscu" - powiedział prof. Szwagrzyk.
Dodał, że badania genetyczne potwierdziły, iż się w tych typowaniach historycy nie mylili się. Potem były kolejne groby we Wrocławiu, a po nich była Opolszczyzna i w końcu, w latach 2011-2012, prowadzono największe prace poszukiwawczo-ekshumacyjne na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu, które doprowadziły do ujawnienia szczątków blisko 300 ludzi zmarłych i straconych we wrocławskich aresztach i więzieniach w okresie komunizmu.
"W naszej, polskiej tradycji, grób zawsze był miejscem świętym, zawsze był miejscem oczywistym, należnym każdemu. Na przestrzeni wieków, w wyniku różnych kataklizmów, które dotknęły nasz naród, nasze państwo, stało się jednak tak, że mordercy, okupanci, doprowadzili do uśmiercenia milionów Polaków pozbawiając bardzo wielu z nich miejsca pochówku. Robili to w sposób świadomy po to, żeby zniszczyć po nich ślad" - powiedział prof. Szwagrzyk.
Podkreślił, że obecnie państwo polskie spełnia swój obowiązek poprzez działania instytucji takiej, jaką jest Instytut Pamięci Narodowej.
Podkreślił, że obecnie państwo polskie spełnia swój obowiązek poprzez działania instytucji takiej, jaką jest Instytut Pamięci Narodowej.
"Takie miejsca odnajdywane są w Polsce, pracujemy na Litwie, Łotwie, z wielkimi oporami wciąż nie możemy pracować na Ukrainie, ale staramy się i tam rozpocząć prace. Przed nami ogrom działań, ale to nie jest wyzwanie dla jednego pokolenia, bowiem taka była ta nasza, szczególnie XX-wieczna historia, że wiele szczątków naszych rodaków jest jeszcze do odnalezienia. Ale jestem o tym święcie przekonany, że ten proces będzie trwał bez względu na to, czy będą takie czy inne sprzeciwy, czy takie czy inne opcje polityczne będą w Polsce miały władzę. To jest bowiem projekt państwowy, narodowy, a nie polityczny" - powiedział Szwagrzyk.(PAP)
Autor: Roman Skiba
ros/ mir/