Urodzony we Lwowie wybitny pisarz i erudyta miał wiele tajemnic. Gdy odszedł w 2006 r., zostaliśmy z garścią anegdot i poczuciem niedosytu – pisze autorka biografii guru science fiction.
Jego wypędzona przez Sowietów żydowska rodzina uciekła do Krakowa, gdzie Lem zamieszkał ostatecznie daleko od centrum miasta. Był samotnikiem, a z upływem lat skarżył się przyjaciołom na wstręt do życia. Pisał jednak i udzielał wywiadów, nawet gdy zawodziło go zdrowie – niedosłuch i słaby wzrok.
W jednym z wywiadów Lem wyznał, że stracił wiarę między 13. a 14. rokiem życia. Twierdził, że jest ateistą, innym razem - agnostykiem. Ale katolicki ślub wziął z Barbarą Leśniak z ziemiańskiej rodziny, o której rękę starał się przez trzy lata. Przeżyli razem kilkadziesiąt lat. To niektóre z „niekonsekwencji” pisarza.
Opisując je, autorka odwołuje się do osobistego autoportretu pisarza z lat młodości, zatytułowanego „Wysoki Zamek”.
Holokaust i mylenie tropów
O prześladowaniach z lat okupacji Lem nie opowiadał nawet synowi. W korespondencji i wywiadach pisarza roi się zaś od nieścisłości i przemilczeń. To nie przypadek. Do końca życia Lem nie poradził sobie z emocjami związanymi z porzuconą tożsamością żydowską – twierdzi autorka książki.
Po ataku Niemiec na ZSRS 20-letni Lem włożył na ramię gwiazdę Dawida i nosił przy sobie truciznę. Zapędzono go do więzienia NKWD w Brygidkach i zmuszono do potwornego zajęcia - wyciągania rozkładających się zwłok więźniów.
W „Głosie Pana” Lem pierwszy raz odwołał się do tamtych wydarzeń jako fikcji. Nie napisał, że było to we Lwowie, prawdopodobnie z obawy przed cenzurą.
W Niemczech i Związku Sowieckim miał najwierniejszych czytelników. Słysząc język niemiecki, czasem jednak przypominał Niemcom, jak go traktowali w czasie wojny.
Władysław Bartoszewski przytaczał anegdotę: „Z żoną wyjeżdżamy z Wiednia do Bawarii, taksówkarz ma nas odwieźć na dworzec. Przyjeżdża starszy Austriak, a Staszek wychodzi przed dom, podnosi rękę w faszystowskim pozdrowieniu i zaczyna śpiewać fałszywym głosem: «Die Fahne hoch! Die Reihen fest geschlossen!» (Sztandary w górę! Szeregi nasze są zwarte!). To początek Horst-Wessel-Lied – hymnu hitlerowskich bojówek SA! Taksówkarza zamurowało. Mówi: panowie, tego nie wolno śpiewać. A Staszek: mnie wolno”.
Zanim jednak na takie gesty mógł sobie pozwolić, tuż po wojnie w Krakowie jego ojcu – Samuelowi Lehmowi – udało się znaleźć pracę w szpitalu Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. W IPN znaleźć można teczkę z adnotacją, że Samuel był pracownikiem WUBP.
Jego syn trafił zaś do Domu Literatów w Krakowie. Po wojnie mieszkali tam m.in. Konstanty Ildefons Gałczyński, Julia Hartwig, Stefan Kisielewski, Stanisław Dygat czy Tadeusz Różewicz. Tam Lem poznał Jana Józefa Szczepańskiego. Ich przyjaźń trwała kilkadziesiąt lat.
Oportunista głodny sukcesu i kandydat do Nobla
Lem był, jak wielu innych po wojnie, oportunistą. Zapisał się do Związku Zawodowego Literatów Polskich, bo pomagało to w karierze. Istotne były fundusz stypendialny oraz subwencje na wydanie książki czy przydział papieru.
Pod koniec życia mówił, iż debiutował w „Tygodniku Powszechnym”, lecz obszerniejsze jego utwory ukazały się w tym czasie w marksistowskiej „Kuźnicy”, „Żołnierzu Polskim”, a później w „Nowej Kulturze”, związanych z władzą.
Ówczesne poglądy Lema można też zrekonstruować dzięki „Dziennikom” Jana Józefa Szczepańskiego, który w 1952 r. notował: „Od powrotu z urlopu nachodzi mnie Lem i nawraca. Może nie tyle na sam marksizm, ile na aprobatę marksizmu”.
Czasy stalinowskie i lata odwilży twórczo były dla Lema „łaskawe”, bo jego trzy powieści spotkały się z życzliwym przyjęciem krytyki i przychylnością cenzorów.
Rozpoczynające się badania kosmosu też sprzyjały Lemowi. Wtedy napisał najważniejsze utwory: „Solaris”, „Eden”, „Powrót z gwiazd” i „Pamiętnik znaleziony w wannie”. Wyznaczyły mu miejsce w panteonie najbardziej poczytnych pisarzy w Polsce i na świecie.
Z kolei KC PZPR w latach siedemdziesiątych uznał, że Lem chciałby dostać Nobla. Wysłano do pisarza Franciszka Szlachcica, który przygotował się do wizyty - przeczytał powieści Lema. Dał mu też do zrozumienia, że kolej na polskiego kandydata do Nobla, i władze chcą, by książki pisarza zostały przetłumaczone na szwedzki.
Wniosek złożono, a wcześniej do Lema zadzwonił minister finansów i zezwolił na zakup mercedesa z RFN, o czym twórca marzył.
Lem nie podpisał w latach siedemdziesiątych listu protestacyjnego przeciwko zmianom w konstytucji PRL, do której chciano wpisać kierowniczą rolę PZPR i sojusz z ZSRS. Odmowę tłumaczył niechęcią do pozbawionego sensu gestu Rejtana.
Według Mrożka Lem nieustanne też domagał się uznania, mimo że zachwytów czytelniczych mu nie brakowało.
Jan Błoński w korespondencji z Mrożkiem nazywał Lema „naszym Niedopieszczeńcem” i podkreślał, że „Staszek po cichu, ale mocno cierpi nad małym sukcesem swoim w kapitalizmie”.
Liczba książek Lema na rynku księgarskim w 1968 r. zaskoczyła jednak nawet samego autora. Doszedł do wniosku, że było to związane z misjami Apollo i lądowaniem na Księżycu.
Stopniowo jego sława poszerzyła się także o czytelników anglojęzycznych.
Półemigracja i powroty Lema
Już od narodzin syna w 1968 r. i kampanii antysemickiej Lem myślał o wyjeździe na Zachód. Twierdził również, że ma cyklotymię - przewlekłe zaburzenie psychiczne, prowadzące do wahań nastroju od nadaktywności do depresji.
Trudno jednak ustalić, czy sam to zdiagnozował i czy starał się ją leczyć. Na pewno pocieszenia szukał w papierosach i – czasem – w alkoholu. Sięgał m.in. po mocny likier chartreuse.
W latach osiemdziesiątych sformułował swoje credo: poprzez pisanie zmieniać świat. Chciał oświecać czytelników, nawet gdy zorientował się, że nikt na moralizatorską literaturę nie czeka. Określał się jako „apostoł bez Boga” – czytamy.
W 1980 r. karnawał „Solidarności” i Nobel dla Miłosza dały mu nadzieję na lepszą przyszłość. Jednak kiedy przyszedł stan wojenny, myśl o emigracji wróciła. W 1982 r. Lem wyjechał na stypendium do Berlina Zachodniego, ale systematycznie przyjeżdżał do Krakowa. Jan Józef Szczepański wspominał jego kondycję po powrotach: „Zmaltretowany, pełen obrzydzenia dla Zachodu”.
Wiosną 1983 r. Lem wybrał „półemigrację”. W Wiedniu napisał ostatnią powieść - „Fiasko”, ale Lemowie czuli się tam źle. Gdy w 1987 r. Tomasz Lem zdał maturę, decyzja o powrocie zapadła.
Lem zaczął zabierać głos w sprawach publicznych. Cieszył się też z wyniku wyborów w 1989 r. Stopniowo nadchodziła pisarska emerytura.
W 2002 r. przyszedł upragniony światowy sukces filmowy - „Solaris” w reżyserii Stevena Soderbergha, z gwiazdorską obsadą – m.in. George’em Clooneyem. Ale w wywiadzie po polskiej premierze Lem powiedział, że „ta wizja niepozbawiona jest ambicji, smaku i klimatu, tyle że wyeksponowanie wątku miłosnego go nie zachwyca”.
Cztery lata później pisarz zmarł.
Ewa Łosińska
Źródło: MHP